Skip to main content

BURGUNDIA. OPOWIEŚCI KULINARNE

W małej wiosce Lacanche w samym sercu Burgundii – malowniczej krainie wina i wybornej kuchni, od XIX wieku produkuje się słynne na cały świat piece i sprzęt kuchenny. Początek października, złote aleje platanów, szachulcowa zabudowa – sceneria niczym z ukochanego filmu Ratatouille. W odrestaurowanej przestrzeni witają nas emaliowane kuchnie. Każda w intensywnym, lśniącym kolorze. Marzenie estety z wrażliwym podniebieniem i wyczuciem piękna. Pod okiem szefa kuchni w Lacanche Patricka Boisjot odkrywam recepturę słynnego czekoladowego sufletu i poznaje historię wieloletniej tradycji rzemiosła. Za wszystkim stoją ludzie, ich serce i ciężka praca, która przez lata niejednokrotnie wystawiana była na próby. Poczułam się, jak w najpiękniejszej opowieści i coś czuję, że mam tu kilka fanek tej wymarzonej kuchenki..

Zatrzymaliśmy się w miejscowości Beaune. To urokliwe miasteczko w sercu Burgundii, znane przede wszystkim ze wspaniałych win i malowniczych krajobrazów. Jego wąskie, brukowane uliczki prowadzą do pięknych, historycznych budynków, w tym słynnego Hôtel-Dieu, którego kolorowe dachy przyciągają wzrok każdego odwiedzającego.

Ten wieczór na pewno długo pozostanie w pamięci. Wnętrze burgundzkiej restauracji powitało nas przytulnym, rustykalnym urokiem. Drewniane belki sufitowe kontrastujące z kamiennymi ścianami, a pośród nich uroczyście nakryty stół. Gościem specjalnym był Robert Makłowicz. Jako miłośnik i znawca kuchni francuskiej przybliżył lokalne smaki oraz historię regionu Burgundii.

Jeżeli tylko będziecie w okolicy miejscowości Beaune lub Lacanche zatrzymajcie się w Chez Camille  które zlokalizowane jest wzdłuż słynnej autostrady słońca (łączącej Paryż z Lazurowym Wybrzeżem). Hotel połączony z restauracją o tej samej nazwie. Serwują doskonałą kuchnię burgundzką i kultywują dawnego ducha.

W Beaune czas zdaje się płynąć wolniej. Warto przysiąść w jednej z lokalnych kawiarni, by delektować się filiżanką aromatycznej kawy i świeżym croissantem, obserwując życie mieszkańców. W towarzystwie wspaniałych i przedsiębiorczych twórczyń odkrywanie Burgundii to cudowne i z pewnością niezapomniane doświadczenie. Z przyjemnością przedstawiam Wam (zaczynając od lewej strony) Marikę, architekt wnętrz, która na co dzień realizuje również programy telewizyjne, Katarzyna-projektantka wnętrz, Magda-blogerka kulinarna tworząca słynną Krytykę Kulinarną, Urszula-nasza niezawodna organizatorka i autorka pięknej ceramiki, Karolina-projektantka wnętrz i właścicielka stolarni, oraz dwie doskonałe projektantki wnętrz o tym samym pięknym imieniu Magda, Magda Fornal i Magda Zajączkowska. Towarzyszyła nam jeszcze Karolina, która tworzyła z nami grono twórców kulinarnych, ale podejrzewam, że w trakcie zdjęcia testowała smaki burgundzkie. Cudowny, wesoły babiniec, który gorąco pozdrawiam :*

Estetyka francuskich etykiet. Czasami można je nazwać prawdziwymi dziełami sztuki (czcionki zazwyczaj stylowe, tradycyjne, podkreślające regionalne pochodzenie).

W miasteczku Beaune odbywają się także liczne festiwale wina, które celebrują bogactwo regionalnej tradycji winiarskiej.

Wnętrza i smak słynnego Boeuf Bourguignon oddające esencję burgundzkiej tradycji kulinarnej.

Wizyta we francuskiej fabryce Lacanche to niezwykłe doświadczenie, które przeniosło nas w świat rzemiosła i pasji gotowania. Fabryka, położona w malowniczym regionie Burgundii.

Szef kuchni Lacanche Patrick Boisjot.

Suflet czekoladowy z przepisu Szefa Kuchni Lacanche Patricka Boisjot

(4-6 kokilki o pojemności ok. 240 ml)

Skład:

4 jajka (osobno żółtka i białka)

0,5 litra mleka 3,2 %

40 g cukru

50 g mąki pszennej

10 g mąki kukurydzianej

150 g dobrej jakości czekolady gorzkiej

4-6 łyżek likieru Grand Marnier

4-6 maślanych kruchych ciastek

do dekoracji: mini bezy

do obsypania kokilek: 4-6 łyżek cukru

do natłuszczenia kokilek: 4-6 łyżek masła

A oto jak to zrobić:

  1. Do szerokiej miski przesiewamy przez sitko mąkę i łączymy z mąką kukurydzianą. Następnie dodajemy żółtka i mieszamy. Dolewamy gorące mleko i mieszamy trzepaczką do jajek, do uzyskania jednolitej konsystencji. Powstałą masę przelewamy do garnka i podgrzewamy na małym ogniu stale mieszając, aż uzyskamy konsystencję budyniu. Uwaga, masa może przywrzeć do dna garnka, więc mieszamy starannie. Gdy otrzymamy jednolitą konsystencję dodajemy pokrojoną na kawałki czekoladę i ponownie mieszamy.
  2. Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 200 stopni C, opcja: góra-dół. Kokili natłuszczamy masłem – wskazówka: aby suflet odpowiednio nam wyrósł, smarujemy wnętrze kokilki pionowymi ruchami, czyli za pomocą palców natłuszczamy wewnętrzne ścianki od dna do górnej krawędzi naczynia. Obsypujemy cukrem wnętrze kokilki, dodajemy na do kokilki po jednym ciastku, skrapiamy likierem i przelewamy masę. Za pomocą szpatułki wyrównujemy wierzch sufletu, a następnie przy pomocy kciuka wyrównujemy krawędź. Posypujemy wierzch cukrem i umieszczamy do piekarnika na 8 minut. Po upływie czasu ostrożnie wyjmujemy, tak by nam nie opadł i podajemy na ciepło z bezą na wierzchu.

Artykuł powstał z okazji wyjazdu prasowego na zaproszenie LACANCHE

24 Odpowiedzi do “BURGUNDIA. OPOWIEŚCI KULINARNE”

  1. Pani Zosiu jestem tylko nauczycielką i niestety niektóre rzeczy są niedostępne z powodów materialnych ale uwielbiam Pani bloga zawsze czekam na nowosci i przenoszę się w świat idealny Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego

    • Pani Agnieszko, Pani zawód to fundament naszego społeczeństwa, proszę sobie nie umniejszać. Oby w końcu był bardziej ceniony i wynagradzany.
      Bardzo dziękuję Pani za odwiedziny, po to tu jestem, żeby przybliżać miejsca do których mnie zapraszają :-) i cieszę się, że może się Pani do nich przenieść.
      Serdeczności, Zosia

    • Boże, nie pisz tak o naszym zawodzie. To piękna praca. Może jeszcze doczekamy wypłat jak sędziowie.
      Mało kogo stać w Polsce na takie rzeczy, które pokazuje Zosia, ale to nie znaczy, że jesteśmy tylko nauczycielami.

    • Szanowna Pani Agnieszko, nie jest Pani „tylko” nauczycielką! Osobiście bardzo cenię Wasz zawód i ubolewam, że nie jest tak ceniony ani wynagradzany jak powinien być. Proszę nie tracić wiary w sens swojego zawodu – jest niezwykle ważny, jak mało który zresztą. Pozdrawiam serdecznie

      Pani Zosiu – piękna wyprawa i piękna relacja :)

  2. Pani Zosiu, a ja w odniesieniu do powyższej konwersacji chciałam tylko powiedzieć/napisać, że zgadzam się z p. Agnieszką w 100 procentach a nawet jeśli przedstawia Pani miejsca, w których miałam okazję być, tak jak np. Paryż to za Pani pośrednictwem mam możliwość zobaczyć je z nowej, i myślę, że nie przesadzę jeśli napiszę, że z ciekawszej, piękniejszej perspektywy. Pani Zosiu powodzenia i czekamy na więcej !!! ;)

    • Ojej jak miło!
      Dziękuję z całego serca – nawet nie wiedzą Panie, jak obecność Pań, tu na blogu, motywuję mnie do pracy :))
      Pięknego jesiennego czasu!
      Zosia

  3. Zosieńko, Ty to masz klasę! Jak miło, że nam przedstawiłaś swoich współuczestników wyjazdu. Oglądam Cię cały czas na Insta, ta przygoda wyglądała fenomenalnie… i to jeszcze w Burgundii!
    ps. Chyba skuszę się na tę kuchenkę, myślimy z mężem o kupnie go do naszego domu na wsi…

    • Beato,
      dziękuję za obecność tu na blogu i instagramie.
      A co do domu na wsi… wiesz, to moje marzenie i chyba również się skusimy :D:D:D Trzymam kciuki za dobre wybory :) (kolor granatowy zrobił na mnie wspaniałe wrażenie :))

  4. Zosiu, leżę sobie i grzecznie choruję (cóż, sezon na infekcje rozpoczęty). Wpadła tu do Ciebie zerknąć co słychać i…cóż za przyjemny czas. Nawet w chorobie, z ziółkami, przy miłej dla ucha Stacey Kent lub innym chill jazz, Twój artykuł przynosi radość. To prawda, piękno francuskich miasteczek ma swoją magię. O kuchni nie wspomnę – zawsze podziwiam jak mają wszystko dobrze skomponowane pod kątem smaku i ilości. Zosiu – pięknie dziękuję za te momenty. Życzę Ci realizacji wymarzonych celów, smakowania kolejnych miejsc. Zwłaszcza w tak zacnym towarzystwie uroczych Pań. Serdeczne pozdrowienia na piękną jesień. Kasia

  5. A ja lubię Twój blog. Z niecierpliwością czekam na książkę. Mam nadzieję, że przyjedziesz do Poznania na spotkanie autorskie. Nie kupię żadnych innych książek kulinarnych o Francji, ale Twoją a i owszem. Jestem Twoją grupą docelową;-) Dokładnie tyle o Francji, Burgundii mi wystarczy na tę chwilę. Dajesz mi wiarę, że można dużo osiągnąć, spełniać marzenia, robić rzeczy nadzwyczajne, których nikt w otoczeniu nie robi. Mam ciekawy zawód, codziennie w innym miejscu, często w innym kraju, z innymi ludźmi, z innym tematem, na różnych imprezach, rautach, kolacjach, jubileuszach. Bywam w miejscach niedostępnych dla zwykłego człowieka. Nie mam niestety wsparcia w rodzinie, jak ty. Mama do śmierci nie wybaczyła mi, że nie mam „normalnej” pracy. Nie mam wzorów, musiałam wypracować wszystko sama. Cieszę się, że mogę w sieci spotkać kogoś takiego jak Ty i na kimś się wzorować, brać z kogoś przykład. Dziękuję, że cały czas tworzysz tego bloga i IG. Jesteś dla mnie osobiście inspiracją, motywacją i pokrewną duszą.

  6. O to ja! Chyba właśnie na tym blogu odkryłam kuchnie Lacanche. Ogromnie mi się podobają. Może kiedyś?

    • Lidko, jak się cieszę :-) Trzymam kciuki za plany, to zakup na całe życie, na szczęście nie trzeba się spieszyć.
      Uściski,
      Zosia

  7. Jako gotujący facet (będący tu pewnie w mniejszości) wpadam na Twój blog dosyć regularnie, szukając inspiracji kulinarnych i nigdy się jeszcze nie zawiodłem. Pozdrawiam serdecznie, będę do Ciebie zaglądał…

    • O mamma mia! Jak się cieszę i serdecznie witam w gronie Czytelników MCE!
      W razie jakichkolwiek pytań proszę śmiało pisać :)

      Dobrego dnia,
      Zosia

  8. Kochana Zosiu, dziękuję Ci bardzo za to, że tyle lat jesteś z nami i że przybliżasz nam świat, który jest tak nieoczywisty i tak trudno dostępny. Pięknie to robisz i przy tym wydajesz się być bardzo skromną osobą. Osobiście Ci dziękuję.

  9. Bardzo fajna relacja i ten nietypowy, reklamowy wpis z wyjazdu. W świetnym towarzystwie! Cudnie, że Robert Makłowicz jest taką gwiazdą i gościem honorowym :) Dziś jestem już zmęczona i żałuję, że nie dostrzegam wszystkich szczegółów zdjęć na telefonie. Jutro obejrzę wszystko ponownie, na monitorze komputera :)

    • Beato,
      bardzo dziękuje za odwiedziny. Może faktycznie lepiej w ciągu dnia – wieczorem już szkoda oczu :)))
      Uściski i wspaniałego jesiennego weekendu,
      Zosia

  10. Cudowne miejsce. Dodam tylko, że warto odwiedzić Beaune, kiedy odbywa się aukcja wina Hospices de Beaune. Całe mięsko zamienia się w jeden wielki festyn. To trochę jak jarmark ze straganami z pysznym jedzonkiem, muzyką life i oczywiście winem. Sama licytacja jest również ekscytująca i możliwa do obejrzenia na olbrzymich ekranach zawieszonych w centrum miasta. Warte zobaczenia jest również Hospicjum Hospices de Beaune . Cudowne miejsce!

  11. Cudowne miejsce. Dodam tylko, że warto odwiedzić Beaune, kiedy odbywa się aukcja wina Hospices de Beaune, w listopadzie. Całe mięsko zamienia się w jeden wielki festyn. To trochę jak jarmark ze straganami z pysznym jedzonkiem, muzyką life i oczywiście winem. Sama licytacja jest również ekscytująca i możliwa do obejrzenia na olbrzymich ekranach zawieszonych w centrum miasta. Warte zobaczenia jest również Hospicjum Hospices de Beaune .

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.