Moja przygoda z greckimi wyspami zaczęła się parę lat temu podczas wyjazdu prasowego. Okazją do spotkania w prawdziwie boskich okolicznościach, była promocja książki kulinarnej kapitana Piotra Kasperaszka. Niezapomniany rejs wzdłuż trzech wysp: Hydry, Aeginy i Poros. Spotkaliśmy się w kilku osobowej grupie dziennikarzy i influencerów. Do końca nie wiedzieliśmy, co nas będzie czekać i kiedy znów zejdziemy na ląd. Dowodzący kapitan Piotr okazał się wspaniałym organizatorem, a Grecja z jego perspektywy, tak nas oczarowała, że obiecałam sobie, iż przy najbliższej okazji powrócę tu w rodzinnym składzie. I tak się stało. Pewnego zimowego wieczora, przy okazji spotkania z przyjaciółmi zadecydowaliśmy, że płyniemy w rejs. Łatwość tej decyzji podyktowana była faktem, że wśród naszych przyjaciół mamy doświadczonego skippera. Wypożyczenie katamaranu i organizacja wymaganego sprzętu spoczęła na jego barkach – a, skoro ja coś mogłam doradzić, to poleciłam znaną mi trasę ze wspomnianego wcześniej wyjazdu.
Nasz rejs rozpoczęliśmy wczesnym porankiem wypływając z ateńskiej mariny Alimos. Zlokalizowana jest w południowo-zachodniej części Aten. Z każdego kierunku jest dobrze chroniona przed silnymi wiatrami. To największa marina w Atenach z siedzibą większości firm czarterowych. Do centrum Aten (m.in. do Akropolu i dzielnicy Plaka) dzieli ją dystans ok. 15 km.
Pierwszy moment wypłynięcia z portu to zawsze ogromne emocje – poczucie wolności, niezależności ale też zetknięcie się z niesamowitym żywiołem.
Podstawowe zakupy spożywcze zrobiliśmy w Atenach, czyli zapasy wody, makaronu, serów, ciasta filo, jajek, owoców i warzyw (w ramach stacjonowania w marinie skorzystaliśmy z usługi transportu do sklepu, a następnie pomocy przy wniesieniu zakupów na pokład; dla dziewięcioosobowej załogi zapasy na tydzień, to całkiem spora ilość). Po świeże pieczywo, owoce i chałwę ,,na wagę” wybieraliśmy się rano, jeżeli tylko nocleg mieliśmy zapewniony w portach.
,,Moja grecka kuchnia” leżała już od dawna na dnie mojego bagażu podręcznego. Świetna lektura dla osób poszukujących tradycyjnych smaków kuchni greckiej. Towarzyszyła nam przez cały rejs. Piotr Kasperaszek jest żeglarzem, wielbicielem dobrego jedzenia i sztuki kulinarnej. W tawernianych kuchniach i domach przyjaciół poznał tajniki przekazywanych z pokolenia na pokolenie receptur, a następnie przetestował je wszystkie w jachtowej kuchni – kambuzie, gotując dla pływających z nimi załóg. Dzięki niej ja też mogłam gotować dla mojej kochanej załogi.
Kawa po grecku? Grecy kochają kawę mrożoną, czyli rozpuszczalną zmieszaną z zimną wodą, lodem i – w zależności od upodobań – gorzką (skéto) z małą ilością cukru (métrio) lub bardzo słodką (glikó). Bywają również wersje z mlekiem skondensowanym. My pozostaliśmy przy ulubionej americano.
Śniadanko dla najmłodszych – prawdziwy jogurt grecki z miodem tymiankowym, owocami i prażonymi nasionami chia oraz migdałami.
Pierwsza kawa i szum porannych fal.
Śniadanie rozbitków, co oznaczało, że w porcie Aeginy już nie było miejsca dla nas, więc zacumowaliśmy wzdłuż jej brzegu w ustronnej zatoczce z widokiem na skały.
Konfitura z pomarańczy i ciepłe croissanty – okazuje się, że mamy wszystko w naszej kambuzie :)
Ciasto filo z kremem z mascarpone i owocami (tutaj przepis)
Nasze typowe śniadanie greckie, czyli gęsty jogurt grecki z prażonymi migdałami, bananami i miodem tymiankowym lub kawałek słodkiego ciasta (Grecy kochają słodkie desery, a nieodłącznym składnikiem są przyprawy korzenne, miód i orzechy).
Wieczorne gry i zabawy przy zachodzącym słońcu – lepszego placu zabaw nie mogliśmy sobie wymarzyć.
Wyspa Aegina jest największym producentem pistacji w Grecji i jednym z największych w Europie. Niemal na każdym rogu królują słodkie desery na bazie kremów pistacjowych i lody.
Spacerując po wzniesieniach wybrzeża Poros na każdym kroku mogliśmy natknąć się na historyczne perełki.
Fundamentem greckiej kuchni jest tradycja – w każdej odwiedzanej przez nas tawernie, mogliśmy doświadczyć lokalnej kuchni, hojnej i od serca.
Z moim miłośnikiem przygód przyglądamy się, jak cumują łodzie w porcie. To nie lada wyczyn.
Wyspa Poros i moje odbicie w oknie lokalnej tawerny. To był moment, kiedy nasza załoga jeszcze spała, a ja pod pretekstem kupna świeżego pieczywa, mogłam przez chwilę poczuć poranne życie portowe.
Szykujemy się na kolację. To będzie pierwsza, od paru dni na lądzie.
Zachodzące światło, które dekoruje nasz nakryty stół.
To, co poranna joga na deku? W moich oczach największą zaletą żeglowania była niezależność i wolność, dzięki której mogliśmy spędzić parę nocy w zupełnie bezludnych zakątkach.
Dwa stałe elementy garderoby | Kapelusz od polskiej marki Peniche
Czyżby większe fale? Czas pozamykać wszystkie okna.
Jogurt grecki, jak na tę szerokość geograficzną przystało, ale o 10 % zawartości tłuszczu.
Szakszuka przygotowana przez kapitana i pieczywo z mąki kukurydzianej.
Zapach greckiego jaśminu.
Słynna grecka gościnność.
Grecka kuchnia, która skradła nasze serca.
W greckich portach czas płynie powolnie. Nikomu się nie spieszy – ani do obowiązków, ani do kończenia obiadu, który potrafi się przeciągnąć w długą ucztę popijaną domowym winem lub ouzo (do tego ostatniego niestety nie mam serca).
Moussaka najbardziej znana grecka zapiekanka. Składa się z warstw bakłażana, serowego sosu beszamelowego, mielonej jagnięciny, cebuli oraz ziół.
Królowa greckich sałat.
Galaktoboureko, czyli słodki deser przełożony kremem z kaszki kukurydzianej z masłem i skórką pomarańczową.
Dopijamy ostatni łyk wody i płyniemy dalej, wzdłuż wybrzeża Methany.
Przekąska dla dzieci, czyli tortille z pastą pomidorową, fetą i suszonym oregano – w myśl, że dzieci na wodzie są stale głodne. I faktycznie coś w tym jest!
Wybrane przepisy, które towarzyszyły nam w Grecji:
POMIDORY Z FETĄ, OLIWĄ Z OLIWEK, SZCZYPTĄ SOLI I ŚWIEŻY OREGANO
ŚWIEŻY ARBUZ Z FETĄ I LISTKAMI MIĘTY
PIECZONE ZIEMNIAKI Z OREGANO, KAPARAMI I CEBULĄ
POMIDORY: Z PLASTRAMI CEBULI, OLIWA Z OLIWEK, SZCZYPTA SOLI I POSIEKANA NATKA PIETRUSZKI
SAŁATA Z GOTOWANEJ FASOLI skład: 1 puszka czerwonej fasoli, suszone oregano, sól morska, pieprz, 1 cebula, 1 natka pietruszki, ocet winny, oliwa | sposób wykonania: fasolę odcedzamy i wkładamy do salaterki, dodajemy posiekaną natkę pietruszki, suszone oregano i polewamy oliwą wymieszaną z octem balsamicznym, solą i pieprzem. Całość mieszamy do połączenia się smaków.
OMLET GRECKI | skład: 4-6 jajek, cebula, duży kawałek fety, 2 ząbki czosnku, 2 pomidory, natka pietruszki | sposób wykonania: na rozgrzanej patelni z oliwą podsmażamy plastry cebuli, oregano, kawałki pomidorów i posiekany czosnek. Dodajemy rozbite w misce jajka i pokruszoną fetę. Na koniec dorzucamy posiekaną pietruszkę i doprawiamy solą i pieprzem,.
Dobiliśmy z powrotem do portu w Atenach. Czas pożegnać nasze kajuty, pozbierać wszystkie gry planszowe, resztki kremów z filtrem, dojeść resztki chałwy i zatrzymać jak najdłużej w sercu wspomnienia.
W drodze na Akropol… ponoć historia czeka tu na przyjezdnych za każdym rogiem. Czy to prawda?
Zosiu,Twoja fotorelacja znowu skradła moje serce☺️❤️
💖
Przez chwilę przeniosłam się duchem do Grecji-dziekuje za to Zosiu ❤️
Pozdrawiam z rejsu z ..Grecji. Bardzo miło było wejść (jak zawsze) na Twojego bloga i odkryć, że znasz taki rodzaj wakacji. Błękit, jedzenie, woda i goscinnosc Greków tworzą niezapomniane przeżycia.
Zosiu, jesteś poetką codzienności. Uwielbiam Grecję, kocham małe wyspy. Cieszę się, że i Tobie przypadła do gustu:-) Jeśli chcesz bliżej poznać Grecję, również kulinarnie, polecam książki Dionisiosa Sturisa: ostatnia kulinarna: „kefi” jest cudowna. Dionisios wydał również książkę dla dzieci: myślę, że spodoba się Twojemu synkowi. Również jego reportaże o ciemniejszej stronie Grecji są warte uwagi: „Gorzkie pomarańcze” czy „Zachód słońca na Santorini”.
Pozdrawiam ciepło z Festiwalu Literackiego Granatowe Góry z Wisły,
Marta:-)
Zosiu, z jakiego sklepu ta biała bluza :)?
Piękne zdjęcia 😍
Zosiu, a jak waszą przygodę ocenią dzieci? Byłam w na rejsie barką do zatoki Gdańskiej. I ku naszej ogromnej przyjemności dzieci po kilku godzinach na łodzi byłyy znudzoneee. przewracające się pionki na planszówce tylko wzmagały frustrację.
Uwielbiam inspirować się pięknem na tym profilu. W tym przypadku piękno mi znane, więc tym bardziej doceniam jak cudowną można z niego stworzyć opowieść.
Mała uwaga: ten kambuz (nie „ta kambuza”).
Dziękuję bardzo :) za czujne oko!
Wspaniała opowieść i jeszcze piękniejsze zdjęcia.
Ewelino, dziękuję Ci za Twój czas tu… :) To ogromna przyjemność wiedzieć, że ktoś po drugiej stronie ekranu jest i docenia twoją prace :)
Ściskam mocno i życzę samych cudowności na czerwcowe dni :)
Piękna opowieść. Super rozpoczęcie tygodnia. Zosiu skąd ten pomarańczowy koszyk?
Barbaro, dziękujè za odwiedziny, a koszyk to: dragon diffusion
Jak to się stało że przegapiłam ten wspaniały , obfity w piękne zdjęcia post ? Nie szkodzi , dzisiaj mam sporo czasu więc nadrobiłam stratę. Wspaniała relacja , przeniosłam się duchem do Grecji :)
Beato 💖🍀