Im jestem starsza, tym bardziej doceniam drobne przyjemności. Zapach parzonej kawy. Dobre czasopismo. Dokończenie rozdziału ulubionej książki, rozmowa z przyjaciółką od serca czy znalezienie czasu na domowe ciasto. Takie małe przyjemności, dzięki którym nasza codzienność jest piękniejsza. Przed nami weekend więc mamy ku temu okazję :-)
Skład:
ciasto drożdżowe: 600 g mąki pszennej (+ garść do posypania)
160 g masła (roztopione)
15 g świeżych drożdży
250 ml mleka
1 jajko + 1 żółtko i 1 łyżka wody
180 g cukru
szczypta soli
ziarenka z 1 laski wanilii (opcjonalnie)
farsz: ok. 200 g mieszanki orzechów (włoskie, laskowe, brazylijskie)
2 łyżki masła + 2 łyżki cukru
ok. 600 g gotowej masy makowej
do dekoracji: cukier puder
A oto jak to zrobić:
1. W letnim mleku łączymy ziarenka wanilii i rozpuszczamy drożdże. W dużej misce łączymy mąkę, cukier i sól. Dodajemy mleko z drożdżami i mieszamy. Dodajemy rozbite jajko i rozpuszczone masło. Zagniatamy ciasto – powinno być gładkie i mocno rozciągliwe. Przekładamy do natłuszczonej miski i smarujemy jego powierzchnię olejem lub oliwą. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na 1- 2 godziny lub do momentu, aż podwoi swoją objętość. Na rozgrzanej patelni rozpuszczamy cukier z masłem i dorzucamy orzechy. Odstawiamy z ognia i miksujemy.
2. Ciasto ponownie zagniatamy i rozwałkowujemy prostąkat. Za pomocą płaskiej szpatułki rozkładamy warstwę gotowej masy makowej a następnie zmiksowane orzechy. Ciasto zawijamy w rulon i umieszczamy w formie wyłożonej papierem do pieczenia na kształt wieńca. Przykrywamy ściereczką i pozostawiamy do wyrośnięcia na 30 minut (opcjonalnie). Żółtko mieszamy z wodą i smarujemy ciasto. Pieczemy w rozgrzanym piekarniku (opcja: góra-dół) w 180 stopniach C przez 60 minut. Po upieczeniu wyjmujemy i przekładamy na kratkę cukierniczą. Posypujemy cukrem pudrem.
dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek żałuję, że nie mogę po prostu sięgnąć w kierunku ekranu laptopa i posmakować Twojego smakołyku :) Przyjemnego weekendu!
Ciasto wyglada przepysznie :) w sam raz do porannej kawy lub po poludniowej herbaty „bawarki”. Ja ostatnio bardzo chetnie powracam do drozdzowych ciast, bo zapachem przypominaja mi dziecinstwo. I tak jak Ty, z wiekiem doceniam drobne przyjemnosci, jak dobra kawa w towarzystwie mamy czy przyjaciolki… Niesamowite jak zmieniaja sie wartosci zyciowe…
Milego weekendu. Pozdrawiam z Londynu :)
X
Zosiu, jak zwykle pięknie :-)!!!
A ja z moją siostrą odliczamy już dni do piatku 20.02- do spotkania z Tobą w Poznaniu. Mnie, niestety, nie uda się dotrzeć z Wrocławia, ale będzie moja siostra. Dobrego piątku i weekendu,
Ania & Danusia
Nie ma jak te drobne przyjemności plus… Twoje pyszności;)
Miłego weekendu Zosiu… który ja też spędzę w Trójmieście;))
Zosiu, jak cudownie zaskakujesz! Wygląda znakomicie! Na pewno wypróbuję! Uwielbiam te puste talerze pod koniec wpisu:-) Pozdrawiam serdecznie
Ciasto drożdżowe to smak mojego dzieciństwa :)
Zosiu, fantastyczne ciasto na Wielkanoc :) Zrobię na pewno. A już miałam pisać, czy coś będzie Wielkanocnego :) A będzie coś jeszcze ? :) Pozdrawiam.
Mi też udało się już nauczyć cieszyć z małych rzeczy :)
Mak od dawna za mną chodzi! Muszę się zaopatrzyć, na ciasto sobie raczej nie pozwolę, ale twoje wygląda perfekcyjnie.
P O E Z J A, Zosiu! W stanie czystym:-)
Udanego weekendu!
U nas herbata z imbirem, prasa i Coltrane.
Pozdrawiam serdecznie wieczorową porą,
Marta:-)
ojej czy ten blat drewniany tak się rysuje?!
To nie blat jest porysowany, tylko deska na której Zosia ciasto przygotowywała.
Wygląda obłędnie!
Zapraszam: http://striveforperfectionblog.blogspot.com/
Drożdżowe ciasta-zawsze są najlepsze:)
Sama nie wiem, mam mieszane uczucie, z jednej strony jest to pewna oczywistość, ze male przyjemności umilają nam zycie ale mam wrażenie, ze strasznie wystudiowane sa te zdjecia, nienaturalne, moze to mylne wrażenie, z drugiej strony w końcu blog nie jest odzwierciedleniem rzeczywistości.
Ciasto wygląda na przepyszne. Spróbuję upiec na Święta. A zdjęcie ciasta z pieskiem w tle jest rewelacyjne! :-)
Zosiu, wiem, że to blog kulinarny, ale mam prośbę: napisz kiedyś post o Waszych pieskach. Są takie słodkie! Jak dajesz radę z małym dzieckiem i dwoma psami w domu? Ja mam dwójkę dzieci i jednego psa, i czasami nie ogarniam ;-). Pozdrawiam! Aneta
Zosiu,
skąd jest na łyżeczka z drewnianą rączką?
Ten pies jest cudny!!
Ja dzisiaj zjadłam kawałek sernika na śniadanie – przecież musiałam spróbować, czy nie jest zatruty ;)
Uwielbiam Twoją kuchnię, Zosiu – jest idealnie urządzona.
Wygląda pysznie i na pewno tak smakuje. U mnie dzisiaj ciasto marchewkowe zapraszam.
Witam
Pani Zosiu ja tak z innej beczki ;)
Czy szafki kuchenne to model Ikea Grytnas bo planuje takie kupić?
Pozdrawiam
zdjęcia są cudowne! :)
dzien dobry , Zosiu z jakiej firmy uzylas gotowej masy makowej? :)
Ciacho wygląda bosko :)
A łasuch już się czai :)
Oh pysznie wygląda! Muszę spróbować upiec na Święta:) Mnie osobiście ciężko przekonać sie do gotowania, ale dzięki odwiedzaniu Twojego bloga gotuję więcej, gdyż wypróbowuje niektóre z Twoich pzepisów (te łatwiejsze;) Potrafisz zainspirować!;)
Pozdrawiam!
http://ilovepolishbrands.com
Cudowny ten wieniec!
I jestem cały czas pod wrażeniem przecudnych zdjęć! :)
Bardzo podobne ciasto robię ja i moja mama ale w formie strucli a nie wieńca. Dodajemy też inne bakalie i dżem. Wychodzi pyszne. Pozdrawiam słonecznie ;)
Trochę takie inne Chelsea Buns. Wygląda pysznie :)
Zosiu skąd ten piękny miętowy dzbanuszek?
Uwielbiam twojego pieska! Jest niesamowicie fotogeniczny!
Właśnie dziś je upiekłam. Wyszło pyszne! Musiałam je jednak wyjąć z piekarnika już po pół godzinie, chociaż piekłam w 180 stopniach.