* * *
Nie wiem jak u Was ale w Trójmieście pogoda od paru dni nie jest dla nas łaskawa. Trudno cokolwiek zaplanować – raz deszcz raz słońce, a czasem i jedno i drugie równocześnie. Miło, że chociaż tęcza zagląda nad Wybrzeże. Gdybym jeszcze kilka tygodni temu pomyślała, że w czerwcu można marznąć a garnuszek gorącego kremu z pieczonego kalafiora miałby mi poprawić nastrój … !
Skład:
(przepis dla 3-4 osób)
1 średnia główka kalafiora
ok. 1 l bulionu drobiowego lub warzywnego
1 cytryna
3 ząbki czosnku
olej z orzechów włoskich albo oliwa truflowa
1 łyżka kminu rzymskiego (może być więcej)
sól morska
do podania: garść pestek z dynii
szczypta mielonego chili
posiekana natka pietruszki
A oto jak to zrobić:
1. Kalafior dokładnie myjemy i dzielimy na tzw. różyczki. Układamy w naczyniu żaroodpornym, skrapiamy każdą różyczkę olejem z orzechów lub oliwą truflową i posypujemy kminem rzymskim. Naczynie umieszczamy w rozgrzanym piekarniku do 180 stopni C i pieczemy przez 25 minut. Gotowy kalafior powinien mieć ciemno-brązową skórkę.
2. W żeliwnym garnku podsmażamy do zarumienia czosnek, a następie dodajemy upieczone różyczki kalafiora. Zalewamy bulionem, gotujemy 5-6 minut. Odstawiamy do wystygnięcia i miksujemy partiami za pomocą blendera. Całość doprawiamy sokiem z cytryny i solą morską. Pestki z dyni prażymy na patelni z odrobiną chili, a następnie mieszamy z posiekaną natką pietruszki. Krem podajemy na gorąco z mieszanką prażonych pestek dyni i kilkoma kroplami oliwy truflowej.
Krem podajemy na gorąco z mieszanką prażonych pestek dyni i kilkoma kroplami oliwy truflowej.
Po więcej przepisów i zdjęć zapraszam na mój profil na instagramie
Zosieńko trafiłaś z tym przepisem! W Poznaniu leje jak z cebra, ciężko się cieszyć tym latem w tym roku ;/
Zosieńko trafiłaś z tym przepisem! W Poznaniu leje jak z cebra, ciężko się cieszyć tym latem w tym roku ;/
Pozdrawiam Cię gorąco :*
hmmm, to musi być dobre, trochę jak takie puree, co nie?
lepsze ;-)
A czy jak ktoś nie lubi kalafiora to może być brokuł?
Przepis zachowałam, jutro zrobię!
Bardzo mi się podoba ten przepis! Rzeczywiście na poprawę humoru w te deszczowe dni ;)
Wyglada pysznie i bardzo elegancko, wypróbuje przepis na pewno, bo na szczęście jest prostu i nie pochłania zbyt wiele czasu;)
Pozdrawiam, uwielbiam Twoje przepisy!!
Fajny przepis, ale jak zawsze – nie mogę napatrzeć się na talerz! :) Jakie Ty masz piękne zastawy! :)
Nie jadłam takiego kremu, wygląda przepysznie:)
Ten talerz jest przepiękny!
Zosiu, powinnaś dostać nagrodę za najlepszego fotografa/stylistę kulinarnego :-) Sposób w jaki pokazujesz swoje przepisy jest po prostu nieziemski… Gratuluję, bo oprócz tego że zdjęcia są przepiękne to Twoje dania zawsze robią furorę!
P.S. Weekend spędziłam na wybrzeżu i często myślałam o Waszym teamie, mając nadzieję na przypadkowe spotkanie. Co prawda nie udało się, ale i tak było fantastycznie i bardzo smacznie. Pozdrawiam serdecznie ze Śląska :-)
Droga Paulino, dziękuję Ci z całego serca za wiadomość :*** Nawet nie wiesz jakie to motywujące! Mam nadzieje, że odpoczęłaś na Wybrzeżu! Do zobaczenia następnym razem w Orłowie :) Zosia
Pięknie podane… ale nie przepadam za kalafiorem :(
Krem wyszedł przepyszny, ja podałam go jeszcze z podprażonymi orzechami włoskimi
:* wspaniale! Dziękuję z całego serca za odwiedziny i ,,wspólne” gotowanie!
Rzeczywiscie zupa kalafiorowa jest najlepsza na deszczowy dzien :) Rozgrzewa po jezdzie na rowerze w deszczu. Moja wersja jest z curry i nerkowcami. Dziekuje za przepis!
Pozdrawiam!
Czy można użyć mrożonego kalafiora? Wpadł mi w ręcę ten przepis i musi być boski, chcę go zrobić natychmiast ale mam tylko mrożonego kalafiora, a do najbliższego sklepu niestety spory kawałek :/