Skip to main content

Daily food diary

Kto by się spodziewał, że tyle emocji wywoła mój wczorajszy post! A zatem już dłużej w tajemnicy nie będę Was trzymać drodzy Czytelnicy … a wszystkich zniecierpliwionych bardzo przepraszam :-)

Ten tajemniczy język, to retoromański inaczej romansz używany w szwajcarskim kantonie Gryzonia (tym razem to nie żart).

Skąd pomysł, żeby męczyć tak Czytelnika?

Otóż dla wszystkich Blogowiczów KTÓRZY PROWADZĄ BLOGA MIN 6m-cy mam niespodziankę – konkurs w którym nagrodą będą 2 jednoosobowe wycieczki do Szwajcarii.
Jeżeli jeszcze nie macie sprecyzowanych planów na wakacje, a spacery szlakami serowymi, przez śpiewy retoromańskie, po naukę gry na rogu alpejskim wydają się choć trochę dla Was atrakcyjne, to warto spróbować swoich sił! Bądźcie czujni – konkurs startuje już za chwilę!

http://www.redirectfb.com/mojaszwajcaria

A ja zgodnie z obietnicami zapraszam na wczoraj tekst, tyle tylko że po polsku :-)

źródło: mojaszwajcaria.pl

źródło: mojaszwajcaria.pl

źródło: mojaszwajcaria.pl

 

  Miniony miesiąc przyniósł mi wiele nowych wrażeń. Oprócz  codziennych obowiązków i przywilejów jakie dostarcza macierzyństwo, są również i te zawodowe. Choć powszechnie się uważa, że praca nad blogiem to jedynie pare chwil poświęconych przy klawiaturze, dobre oko do zdjęć i umiejętność obserwacji otoczenia, to jednak nakłada się jeszcze sporo innych czynności. Nie będzie żadnym sekretem blogowym przyznanie się, że nie wszystkie potrawy wychodzą za pierwszym razem. Zanim podzielę się z Czytelnikiem nowym przepisem, uzyskanie idealnej proporcji składników zajmuje czasem kilka wieczorów. Czemu wieczorem?  A bo wieczorem Mama już jest mniej potrzebna :-) Z drugiej jednak strony, wieczorem nie zawsze dostanę świeżego łososia, co by i na zdjęciach ładnie wyszedł. Wieczorem również nie zawsze mogę przewidzieć, która tkanina w dziennym świetle lepiej pasuje do kremowego durszlaka. Są i takie dni, gdzie bezsilnie poszukuję sezonowych produktów, a na złość wszystkie są chwilowo niedostępne!

   Efekty mojej codziennej pracy możecie również zauważyć, oglądając zdjęcia stylizacji Kasi. Fartuch już nie jest nam potrzebny, ale sprzyjające warunki klimatyczne, pełna koncentracja i zaufanie do siebie nawzajem :) Zgrany duet sprawia, że praca staję się pasją i ogromnym wyzwaniem. Zatem tradycyjnie zapraszam Was na miesięczne podsumowanie naszych wspólnych realizacji.

Follow my blog with bloglovin!

93 Odpowiedzi do “Daily food diary”

  1. Droga Zosiu! Jesteś poetką codzienności; w każdej rzeczy, smakołyku, zdjęciu widać wielkie serce i profesjonalizm:-) Pozdrawiam serdecznie! Marta

  2. O ile mi wiadomo ten kraj jeszcze się Polska nazywa, a ten tekst to co niby ma być ? ?

  3. po jakiemu to???????? bez przesady jestesmy w Polsce to jest polski blog, a tekst w jezyku…??? bez sensu Zoska cos ty wymyslila?? ile Twoj dzidzia ma juz msc? pozdrawiam

  4. Zosiu, to kataloński?
    znasz?
    brawo:-)
    ps: nie mogę tego nigdzie przetłumaczyć:-)pomocy!
    pozdrawiam

    Kasia

  5. co ma piorun do wiatarka ? a mianowicie Zota nitka do gotowania ? wieża Eiffla ? albo szpanowanie kosmetykami Chanel , Dior …. ? ??

    Czemu nie po polsku , a jak już to nie w dwóch językach ?

    • Kosmetyki to dla Ciebie naprawdę taki wielki szpan? :)
      Też używam kosmetyków Diora, ale jakoś nie czuję się dzięki temu lepsza ;)

      A jeśli chodzi o tekst w obcym języku… Może to rodzaj takiej zabawy blogowej? :) Czy znajdzie się osoba, która to zrozumie?:)
      Jak widać Polki umieją pięknie narzekać, ale w kwestii języków obcych są kiepskie ;)

      • Bez obrazy, ale Polki nie sa takie tepe jak myslisz. A ten jezyk moze i jest zartem. a te wlasnie Polki sa ciekawe i ja tez co tam pisze. To nie narzekanie a ciekawosc.

      • Phi … znajomość angielskiego i niemieckiego zaawansowana zdecydowanie mi wystarczy
        Skoro Ty nie jesteś tępa to może przetłumaczysz powyższy tekst Zosi ha ha ha
        ale chyba jednak musisz się z angiels … podszkolić skoro nie wiesz co oznacza makecookingeasier więc chyba sama nazwa mówi o czym blog ……. o modzie ciuszkach kosmetykach ma Zosia Gosia …. makelifeeasier …. !

        a na kosmetyki Diora CC ,,,,,,,,,, raczej przeciętna Polka nie kupuje ,,,,,,,, dla mnie już Revlon jest wydatkiem ………..

        • Olga, tylko pokazujesz swój brak kultury komentarzami w takim tonie.
          Nigdzie nie powiedziałam, że ktoś jest tępy, tylko że kiepsko u nas z językami, skoro uważamy, że ten język to francuski i tak ostro-w przypadku niektórych- reagujemy na brak polskiej wersji.
          I wyobraź sobie, że jakoś daje radę przetłumaczyć sobie nazwę bloga, ale nie oznacza ona, że na każdym jednym zdjęciu musi być jedzenie i nic więcej. Blog jest własnością autorki i może ona pisać/pokazywać co chce.

  6. Mi się wydaje, że to kataloński, a moja koleżanka powiedziała, że szwedzki :P oj Zosiu rozstrzygnij ten spór.

  7. Super zdjęcia,piękna Ty, piekna mała ;) szkoda,że całej jej buźki nie możemy zobaczyć ;) nie rozumiem narzekań,że mało jedzenia itd… ludzie! To są super zdjęcia,coś innego a nie tylko jedzenie…:P mimo,że to blog o jedzeniu,fajnie tak coś innego. I gdzie tu jakieś szpanowanie?! Tylko sama zazdrość..ahh.. Dobrze,że się tym nie przejmujecie z Kasią ;) Trzymajcie tak dalej! Pozdrawiam
    P.S. Również mnie ciekawi co to za język i co tam jest napisane?… ;) czekam na odpowiedź ;)

    • No własnie Zosiu, dobrze ze masz do tego taki dystans. Ty i Kasia tworzycie na prawde świetny zespół! Nic tylko brać się do roboty!

      Pozdr.

      A.

  8. jak można pomyśleć, że to francuski, LOL.

    tekst jest po katalońsku (thanks, Google)!

  9. Zosiu piękne zdjęcia i piękne maleństwo! Mi też już marzy się córeczka ale wszystko w swoim czasie:)
    Bosko wyglądasz a Twoja biała koszula i spodnie na przedostatnim zdjęciu po prostu bosko – zdradź proszę gdzie mogę kupić te ciuszki!!!
    Pozdrawiam serdecznie

  10. Zosiu!!!!!!!!!!
    jak zrobić taką piękną córeczke?! marze o tym juz tyle czasu i nic z tego:((((

    pomoż, wesprzyj słowem !! :(

  11. Zośka wyjaśniła wam przecież, że wszystko wyjaśni się jutro, czyli de facto dziś.
    Oryginalnie, intrygująco, coś nowego ale jak widać po powyższych komentarzach – nie dla każdego.. ;) Zośka jesteś thebeściarą!

  12. Piękne zdjęcia.. co tu dużo mówić!

    Zosiu pozdrawiamy Cie bardzo goraco z Lublina!!!!

    no i czekamy na odsłone tajemnicy!

  13. Zosiu, jaką Ty masz śliczną córeczkę. Zdecydowanie powinnaś częściej chwalić się takim Skarbem. Masz ogromne wyczucie stylu, śledzę cały czas Twój sposób ubioru i za każdym razem jestem pod wrażeniem. Powinnaś założyć bloga o modzie i tam prezentować swoje pomysły, na pewno zyskałyby duże uznanie.
    Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Małego Skarba :))

  14. „Demaunvegnis a saver tut” znaczy ” jutro sie wszystkiego dowiecie”. Więc gdzie to wyjasnienie?

  15. Drogie, smieszne dziewczynki. Wystarczy wpisac jakiekolwiek zdanie w google translate (translate.google.pl jesli nie wiecie jak znalezc te strone) i wcisnac ” wykryc jezyk”. Dowiedzialybyscie sie, ze ten jezyk to nie francuski, nie katalonski ani nawet dialekt ze Szwajcarii. To jezyk islandzki. Idzcie sie pouczyc i zostawcie komputer w spokoju, bo widze ze z inteligencja slabiutko…

    • Droga, śmieszna osobo. Wiele można by napisać, żeby to teraz Ciebie ośmieszyć. Jednak mam nadzieję, że sama widzisz, że czasem trzeba się dwa razy zastanowić zanim zacznie się wyśmiewać innych, bo może się to odbić rykoszetem.

  16. Mimo że znam łacinę i francuski w związku z tym dość sporo rozumiem po hiszpańsku, tu poległam. Kataloński przypomina mi trochę rumuński, z tym że Rumuni mówią tak, jakby to był francuski z rosyjskim akcentem. ;) (Miałam się okazję przysłuchiwać rumuńskiemu podczas wizyty w tym pięknym kraju.). Tu pewnie brak znajomości włoskiego przeszkadza mi zrozumieć kataloński. Zdjęcia jak zwykle z klasą.

  17. Zosiu, zdradź nam jeszcze czy język retroromański jest Ci bliski czy może był bliski tylko chwilowo? :)

  18. Zosiu, mogę wiedzieć skąd jest ta koszula z ostatniego zdjęcia po prawej stronie?
    Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź,
    Pozdrawiam :))

  19. Prowadzenie bloga to nie praca?? W życiu bym tego nie powiedziała. Prowadzę bloga już od dawna, jest na dużo niższym poziomie niż Twój, a zajmuje mi to sporo czasu. A co dopiero MakeCookinEasier! Rewelacja. Wykonujesz kawał dobrej roboty, wieczornej:) – znam to…
    A Twoje zdjęcie z bobasem – super. Ale ona już duża.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny przepis.

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.