Od dłuższego czasu zabierałam się za ten wpis. Do końca jednak nie jestem przekonana, czy będzie to dla Was jakaś wartość dodana – zawsze jednak można spróbować. Odkąd porzuciłam pracę w HR i na dobre zaangażowałam się w kulinarne blogowanie minęło sporo czasu. Z sentymentem spoglądam na archiwum bloga – na większą część zdjęć ledwo patrzę i zadaję sobie pytanie: czemu do licha jest kilka pod rząd tych samych ujęć? W najstarszych wpisach np. przy słodkich przepisach etapy przelewania ciasta do formy, to kolaż z przeszło kilkunastu zdjęć?! Czym spowodowane były te natrętne próby udokumentowania tak zwyczajnego procesu? Ze starszych wpisów szybko jednak spoglądam na pozostawione przez Was komentarze i miło mi, że jesteście! Pal licho te powtarzające się kadry. Najważniejsza jest energia, którą tu zostawiacie…
W napływających wiadomościach i komentarzach często pytacie o tzw. kulisy bloga. Czy byłam na kursach fotografii, kto realizuje mi zdjęcia w trakcie gotowania, czy rzeczywiście wszystkie słodkości są od razu przeze mnie spożywane, czy gotuję wyłącznie na potrzeby bloga, gdzie kupuję naczynia, czy blat dębowy sprawdza się w trakcie gotowania… Nie wiem, czy moje odpowiedzi Was zadowolą ale postaram się chociaż w części coś opowiedzieć.
Oświetlenie. Bez wątpienia światło jest dla mnie najważniejszym aspektem w codziennej pracy. Wszystkie zdjęcia które realizuję na potrzeby bloga lub dla czasopism są zawsze wykonywane przy świetle dziennym. Kuchnia z jadalnią usytuowana jest od zachodniej strony, więc mam to szczęście że jest przestronnie. Biel ścian i szafek kuchennych wzmacnia ten efekt. Przez większą część roku zdjęcia wykonuje w swojej kuchni lub piętro niżej, gościnnie u mojej Mamy (mamy to szczęście, że mieszkamy w domu jednorodzinnym). Z kolei od maja do późnej jesienni uwielbiam przenosić cały plener zdjęciowy na zewnątrz – do ogrodu, na plażę lub na łąkę. Bułeczki drożdżowe z jagodami podane na drewnianej tacy z serwetą w kratkę sfotografowane na tle falujących zbóż mają większą pewność, że zostaną odtworzone niż podane na blacie kuchennym. Przy tworzeniu pierwszej książki eksperymentowałam z różnymi plenerami i powierzchniami. Pamiętam jak przy zdjęciach do letniego koktajlu (rozdział: śniadania, lato) zerwałam się o 5:30 żeby o 6:00 być już na plaży, gotowa do zrealizowania jednego dobrego zdjęcia. Ostatecznie zrobiłam ponad 90, z efektu do końca nie byłam zadowolona, a cały koktajl został oprószony piaskiem i niestety pomimo pięknej scenerii nie był za nadto apetyczny. Przerost formy nad treścią dopada niestety w najmniej oczekiwanym momencie :P
Grunt to porządek! Łatwo mówić – trudniej o wykonanie. W kuchni mam sporo starych przerdzewiałych łyżek, chochli które nie nadają się do codziennego użytku, ale mam do nich duży sentyment i lubię wykorzystywać w zdjęciach. Przechowuję je zatem oddzielnie i zawsze mam pod ręką gdy zaczynam fotografować. Może dlatego tak bardzo lubię fotografię kulinarną, bo można pracować nad potrawą i stylizować ją do woli!
W komentarzach często padają pytania o poradę przy zakupie garnków. Specjalistą niestety w tej dziedzinie nie jestem – trzeba by było zapytać się profesjonalnego kucharza, który ma doświadczenie przy prawdziwej eksploatacji. Ja mogę Wam jedynie powiedzieć, że mam swój ukochany żeliwny garnek z IKEA (smażę, gotuję, nawet chleb udało mi się upiec). Co prawda marzę o białym Le Creuset ale jest niebotycznie drogi. Zdarzają się jednak okazje w TK Maxxie, więc wszystko przede mną. Miedziane garnki to również duża przyjemność gotowania. Kilka sztuk udało mi się przywieźć z paryskiego Dehillerin – reszta to prezenty lub wypatrzone egzemplarze ze strychów znajomych.
Kiedy stylizuję potrawy, korzystam z wielu różnych akcesoriów. Uwielbiam wygrzebywać ze starych piwnic najprzeróżniejsze skarby. Mam to szczęście, że spora część porcelany i sztućców jest rodzinna i udało się ją zachować przed różnymi wojennymi grabieżami. Duża część pochodzi również od strony mojego męża – teściowe są miłośnikami antyków i dokładnie rozumieją mnie w moich poszukiwaniach zardzewiałego widelca, emaliowanego dzbanuszka lub talerzyka z Ćmielowa. Nie ma też dnia, żebym nie zaglądała na Olx.pl (dawna tablica) – to właśnie tam upolowałam za 80 zł stolik kawowy z żeliwną nóżką i marmurowym blatem – idealny jak z paryskiej patisserie. Teraz poszukuję trochę większego, z drewnianymi toczonymi nóżkami i blatem marmurowym z cienką grafitową nitką. Uwaga – założony budżet to 250 zł :-)
Zawsze z niecierpliwością czekam na coroczny Jarmark Św. Dominika na którym znaleziony stary widelec za 2 zł to największy łup!
Stworzenie pięknie wyglądającej potrawy jest wielką sztuką! Zachęcenie Czytelnika do odtworzenia jej u siebie – w domowych warunkach – to jeszcze większe wyzwanie. Oczywiście mam świadomość, że każdy z nas ma inne zdolności kulinarne, inny piekarnik (albo jego brak) i produkty (niekoniecznie kupione w ten sam dzień). Ale to nie usprawiedliwia mnie i mobilizuje do jeszcze większej precyzji w opisywaniu sposobu wykonania. Kiedy fotografuję żywność najczęściej sięgam po jasne naczynia – białe talerze z IKEA są niezastąpione. Ich rustykalny kształt sprawia, że łatwo można skomponować je ze starą lub wzorzystą porcelaną. Cena też zachęca. W moich zbiorach jest dużo małych talerzyków i miseczek. Ułożenie potrawy na mniejszych talerzach ponoć wizualnie zwiększa wielkość potrawy i jej ilość. Jak każdy z nas mam też swoje ulubione talerze, na których praktycznie wszystkie potrawy mogłabym fotografować. Pochodzą one z niewielkiej pracowni Spiek Ceramiczny – toczone na kole garncarskim – są ujmujące w swojej prostocie i jednocześnie funkcjonalne.
Do zdjęć często wykorzystuję stare deski (np. mogą to być tzw. plecy starej szafy) cześć z nich maluje i dzięki temu mam własne i niepowtarzalne blaty. Chętnie korzystam z rulonów imitujących marmur (dostępne w Castoramie – chociaż w OBI są szlachetniejsze odcienie). Stare skrzynie po jabłkach, deski szalunkowe, belki – trzeba się jedynie dobrze rozejrzeć. Przy zdjęciach plenerowych sprawdzają się blaty z naciągniętymi obrusami (przypiętymi z boku pinezką). Są poręczne i nie trzeba mieć przy sobie żelazka.
Jak pewne zauważyliście uwielbiam na zdjęciach akcenty kwiatowe. Im bardziej naturalne tym lepiej. Kolory dowolne – chociaż przeważa beż, róż, pudrowe odcienie i biel. Kocham piwonie, lewkonie, eustomy, frezje, hortensje, bzy, łubin – niestety większość to czerwcowe kwiaty. Są jednak miejsca, gdzie niezależnie od pory roku dostanę takie cuda (Narcyz Pracownia Florystyczna). Czasem zaglądam tam wyłącznie po jednego tulipana albo gałązkę tzw. suszków do wypełnienia bukietów. Jak każdy na początku odkrywania nowej dziedziny, miałam swoje wpadki blogowo – kulinarne (i z pewnością jeszcze ich wiele). Tak bardzo lubię stylizować ciasta kwiatami, że bez wahania udekorowałam babeczki świeżymi konwaliami. Ponoć są trujące i lepiej żeby były jak najdalej od wszelkich potraw. Odkąd odkryłam profil roślinne porady zdarza mi się rzadziej popełniać takie przewinienia. Pan Sebastian, który tworzy tę stronę z niezwykłą pasją doskonale opisuje którą część rośliny możemy bez obaw zjeść, przetworzyć i zrobić różne inne cuda (prowadzi również warsztaty).
W porze letniej niezastąpione są bukieciki za 5 zł od Babulinek.
Odpowiedni dobór materiałów do stylizacji zdjęć to spora wygrana! Osobiście najbardziej lubię len, bo można nim wyczarować różne efekty. Ten na zdjęciu pochodzi z rodzinnej manufaktury Lumio. Ostatnio to mój zestaw bez którego nie ruszam się ani na krok :) Lubie też zwykłą bawełnę – taką z belki od pani z pasmanterii i oczywiście białe ściereczki z Ikea za 1,79 zł. Część moich fartuchów sama uszyłam – mniejsze dla Hani zdecydowanie jednak lepiej wyszły.
Fotografia kulinarna to jedna z największych przyjemności, które mogły mnie spotkać. Kocham jedzenie i wszystko co się wytwarza wokół stołu a umiejętność dojrzenia tych emocji i możliwość sfotografowania to moja pasja! Sporą część czasu poświęcam jednak na przeglądaniu stron, blogów – nie tylko tych kulinarnych. To dzięki częstemu śledzeniu i wzajemnemu inspirowaniu się ta praca wydaję mi się stale ciekawa! Czyż ten adres geraldinemunoz.com nie jest inspirujący?
Wydawać się może, że zdjęcie potrawy to kilka chwil a prowadzenie bloga to jedynie dodatek do. Z początku również byłam tej myśli, do momentu gdy stronę zaczęło odwiedzać coraz więcej osób. Dziennie ilość Czytelników przewyższa ponad 9 000 osób. Zakładając, że co 100 osoba zwróci się do mnie z jakimś pytaniem czy bezpośrednią wiadomością sprawia, że te parę godzin codziennie poświęcam przy komputerze. To dla mnie bardzo istotny aspekt przy prowadzeniu mojej strony, bo w ten sposób mogę oddać Wam szacunek, podziękować za odwiedziny ale również w miarę możliwości podpowiedzieć. Wasze komentarze pomagają mi też obrać kierunek w jakim charakterze mają powstawać wpisy. Kiedyś na potrzeby wywiadu musiałam policzyć ile mniej więcej poświęcam czasu na jednorazowy wpis. Szacując że mniej więcej 2 godziny spędzam na zakupach, 2-3 godziny na przetworzeniu jedzenia (gotowanie, smażenie, pieczenie), 1-2 przygotowanie pleneru zdjęciowego (jeżeli w domu, to dobranie naczyń, ustawienie światła, statywu, blendy, dobranie materiałów, prasowanie), realizacja zdjęć 1-2 godziny, ok. 1 godziny doprowadzenie mieszkania do porządku, 2 godziny selekcja i wybór zdjęć, opis, krótki komentarz. Chyba nawet więcej niż 8 godzin. Wszystkie te prace każdy z nas może powiedzieć, że też wykonuje u siebie w domu i nie ma w tym nic nadzwyczajnego, ale łącząc prace zawodową z prowadzeniem domu mam większy komfort. Jednak wymaga to ode mnie większej mobilizacji, dyscypliny i samozaparcia. Czasem z utęsknieniem powracam do wspólnej kawy pitej wśród wybitnych specjalistów HR, wspólnych rozmów dopingujących do intelektualnego rozwoju czy do określonego czasu pracy. Mamy różne okresy w życiu i zdaję sobie sprawę, że życie lubi zaskakiwać i pewnego dnia też z utęsknieniem będę powracać do czasów blogowania. Na razie cieszę się z tego co mam.
Kluczem do uzyskania dobrej jakości wyglądu potraw są świeże składniki. To wydaję się oczywiste, ale czasem nie zawsze osiągalne. Robiąc codziennie zakupy niestety jestem dość wybredna. Na szczęście mam już swoich zaprzyjaźnionych panów na orłowskim targowisku, których delikatna uwaga, że sałata musi być świeża żeby dobrze wyglądała na zdjęciach – nie deprymuje. Duża część produktów pochodzi z popularnych supermarektów. Lubię zaglądać do sklepów ze zdrową żywnością – chociaż mam świadomość, że spora część produktów jest zdecydowanie tańsza przez internet (np. biosklep). Ilekroć są dobre wiatry i odpowiedni sezon, to stoję z siatką w kolejce po flądry lub śledzie. Takie prosto z kutra. Odpowiadając na często padające pytanie czy wszystko co ugotuję udaje nam się zjeść – szczerze, odpowiadam że tak. Staram się bardzo zwracać uwagę na ilość jedzenia, która pozostaje po sesji zdjęciowej. Gdzieś w głowie mam przykazane, że jeżeli zostawisz resztki i je wyrzucisz to kiedyś Ci zabraknie. Na całe szczęście mamy dwa psy, kota i zaprzyjaźnione gołębie. Nic się nie zmarnuje (w przypadku słodkich wypieków mrożę z karteczką o dacie).
Na końcu z przyjemnością przedstawiam Wam ,,moją Agę” bez której nie byłoby zdjęć z moimi dłońmi – a czasem moją buzią :-) Agnieszka jest studentką najpiękniejszego kierunku (przynajmniej dla mnie) – historii sztuki – z ogromnym zapałem i niezwykłą skromnością (długo ją namawiałam na to zdjęcie :)).
Nie wiem, czy zainteresowałam Was tym wpisem – jeżeli uznacie że tak – to mogę przygotować kolejny wpis o moich ulubionych stronach, które odwiedzam. O czasopismach na które czekam co miesiąc z niecierpliwością. Tymczasem pozdrawiam Was ciepło i czekam na Wasze komentarze.
Zosiu – to jeden z lepszych wpisów – tak bardzo na niego czekałam. Masz dużo do siebie dystansu a przy tym widać, że szanujesz swoją pracę. Z przyjemnością zaglądam do Ciebie.
Pozdrowienia:)
Dziewczyno ile Ty masz energii w sobie! Czytam ten wpis po raz kolejny :-PPP Potrafisz inspirować!
Zosiu podziwiam Cię od lat jak ze smakiem i dobrym gustem przygotowujesz swoje posty! Uwielbiam klimat jaki panuje na Twoim blogu ;) Dobrego dnia :)
???
Zosiu, to jeden z tych wpisów zza kulis prowadzenia bloga, który zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Myślę, że to taka miła odskocznia w codziennym szukaniu przepisów – zawsze zaczynam poszukiwania od Twojego bloga i/lub książki, jestem stałą czytelniczką od początku – gdy niekiedy w pośpiechu: „Co zrobić na obiad?”, przeszukuję spis przepisów. :) Twoje wpisy o kulinarnych miejscach, podsumowania miesiąca itd. pozwalają się na chwilkę zatrzymać, skupić, delektować pięknem (właśnie piję kawę i rozpoczynam dzień pracy, czytając powyższy wpis), zatęsknić za morzem, pięknymi krajobrazami. Na pewno wpisy o Twoich ulubionych stronach, które odwiedzasz, czy o czasopismach, będą interesujące i ciekawe, bo przecież nie samym chlebem człowiek żyje ;) potrzebujemy ciekawych informacji, bodźców i po prostu inspiracji. Uściski. :)
wpis ze wspaniala atmosfera! kiedy zobaczyłam ze to już koniec bylam bardzo smutna i czułam się trochę jak brutalnie wyrwana z jakiejś basni… Jestes niesamowita! kreujesz piekna rzeczywistość i czynisz swiat piękniejszym! <3 z checia czytam każdy Twój wpis, będę zatem czekac na strony którymi się inspirujesz ;)
Pozdrawiam Agę (i troszkę jej zazdroszczę ze ma mozliwosc brac udział w tak ciekawej inicjatywie) ;)
Post czyta się z wielką przyjemnością! Zosiu masz w sobie dużo uroku osobistego! Bardzo podoba mi się Twoja praca. Ja uwielbiam gotować a za chwilę będę mieć własna nową kuchnię i nie mogę się doczekać, żeby odkrywać Twoje przepisy! Chętnie przeczytam kolejne posty w tym stylu :)
Pozdrawiam i życzę wiele weny twórczej :)
super, chcę więcej :) Pozdrawiam serdecznie :)
Zosiu, super wpis:-) pewnie,że chcemy takich więcej, bo możemy Cię lepiej poznać:-) Prowadzenie bloga kulinarnego to ciężka praca, a to co my widzimy to już jej ostatni etap. U Ciebie wszystko jest dopracowane w 100%, kadry, wszelkie akcesoria, przepisy stanowi spójną całość, To prawdziwa uczta dla oczu, a przede wszystkim dla kubków smakowych:-) Ale mnie jeszcze urzeka to jak pokazujesz swoja codzienność, Twój ciepły, piękny dom, psy, które ja kocham ponad wszystko, Twoja słodka Hania, w tle Orłowo to kwintesencja ciepła rodzinnego;-)
Pozdrawiam jak zwykle bardzo serdecznie:-)i pozdrawiam też Agę, że tak dzielnie Ci pomaga:-)
Tak to już chyba jest z tymi zdjęciami na bloga, że jak się patrzy na te pierwsze swoje zdjęcia i wpisy to czasem ma się ochotę je usunąć ;) Ja przynajmniej tak mam :) Ale myślę sobie też, że patrząc wstecz widzę też ile się nauczyłam i jak bardzo się rozwinęłam :) U Ciebie widzę to samo :) Pozdrawiam!
Zosiu!!! I ja chciałabym się przyłączyć do podziękowań za Twój wpis :) Jesteś fajną kobietą, fajne są Twoje przepisy, także odwiedzam Twoją stronę z przyjemnością. Na pierwszy rzut oka wydawać się może, że Twoja praca to pikuś, ale dopiero po przeczytaniu tego posta uświadomiłam sobie, że aby osiągnąć takie rezultaty – rzeczywiście trzeba się w pełni zaanagażować oraz poświęcić czas. Pozdrawiam Cię ciepło i życzę dużo słońca :)
:-))
bardzo przyjemny wpis :) na Twoim blogu panuje cudowny klimat :)
:-)
Zosiu, fantastyczny wpis, bardzo autentyczny, śledzę Twój blog od dawna, ale ten wpis urzekł mnie Twoją szczerością :) Proszę o więcej :)
Alicjo dziękuję za Twój komentarz! Nawet nie wiesz jak mi miło!
Zosiu, dziękujemy za ten uroczy wpis! Ja chętnie przeczytam kolejny z tej serii (byle nie powstał kosztem nowych przepisów ;)).
Pozdrawiam ciepło i dziękuję za kuchenne inspiracje!
:*
tak dla tekstu z odwiedzanymi przez Ciebie stronami!
Wspaniały wpis! Świetnie się czyta, przepięknie opowiadasz! Jestem miłośniczką Twojego bloga. Dzięki Tobie w ogóle gotuję z przyjemnością. Zachęciły mnie właśnie te stare zdjęcia ;-), gdzie pokazujesz krok po kroku wykonanie potrawy. Nagle i dla mnie gotowanie stało się proste. Okazało się, że można gotować szybko z prostych składników, a efekt jest zaskakujący. Bardzo często korzystam z Twoich przepisów „sprzed lat”, wiele z nich to hity, które powtarzam co sezon po kilka razy. Bardzo podoba mi się również Twój świat i sposób, w jaki go pokazujesz. Skłania mnie to do refleksji, szczególnie, że też pracuję głównie w domu, mam na stanie dwójkę maluchów, psa, dom i ogród:-) Trzymam mocno kciuki za Ciebie, za kolejne posty (jako czytelniczka chętnie czytałabym je codziennie i niekoniecznie muszą mieć charakter kulinarny;-)) i za kolejną książkę:-)
Bardzo podoba mi się nie tyle nawet ten wpis, bo jako blogerka kulinarna mam świadomość tego o czym piszesz (choć wiele mi brakuje do poziomu fotografii jakie prezentujesz), ale bardzo podoba mi się sposób w jaki o tym piszesz. Widać, ze jesteś osobą bardzo oczytaną, umiesz tworzyć bardzo ładne zdania i masz bogate słownictwo. Przyjemnie mi czytać taki wpis, dobrze napisany. Sądzę, że spokojnie mogłabyś napisać jakąś powieść :-)
No to czekamy na więcej!
Cudowny, cudowny wpis!
Serdeczne pozdrowienia dla ślicznej Agi:)
Z przyjemnością przekażę!
Droga Zosiu:-), wpis świetny i baaardzo ciekawy; też czasami zerkam do archiwum bloga i widzę ogromny Twój fotograficzny rozwój. To nie sa mo wi te jakimi pięknymi kadrami karmisz nas od lat:-) Bardzo doceniam też odświeżony wygląd strony; to wyjątkowe w polskiej blogosferze. Jesteś dla mnie poetką codzienności;-)
Pozdrawiam słonecznie z południa PL,
Marta:-)
Zosiu. tak! zdecydowanie więcej takich wpisów. super się czytało!
Super wpis :) Bardzo fajnie jest przeczytać o blogowaniu kuchennym od… kuchni ;) Dla mnie mega przydatna jest informacja o rulonach imitujących marmur! Muszę się koniecznie w taki zaopatrzyć!
:-))) moje ulubione
Zosiu, dziękuję za tak obszerny opis kulis Twojej pracy. To bardzo ciekawe. Zaglądam tu od 5 lat i karmię przede wszystkim oczy. Doceniam trud, jaki wkładasz w oprawę zdjęć, ale wielu czytelników dostrzega tez to, ze piękne wnętrze Twojego domu świadczy o delikatnej i artystycznej naturze Autorki. Bardzo mnie inspirujesz. Korzystam z przepisów, a potrawy smakują moim bliskim. Osobiście nigdy nie mam dość zdjeć, nawet jesli to studium widelca- w Twoim wykonaniu zawsze ciekawe. Podziwiam tez Twoją płodność i kreatywność. Gdy wracam „na piechotę” do ulubionego przepisu mojego niejadka ( 6-latka), pokonuję coraz więcej stron różnorodnych dań, a mam wrażenie, że przepis na krem z pora był dopiero co;) Zosiu, na koniec dodam, że ujmujesz mnie swoim ciepłem i klasą, to się czuje. Jesteś skromna i bardzo pracowita. Dla mnie to wzór. Jeszcze raz dziękuję Ci za Twoją pracę. Serdecznie pozdrawiam, Agnieszka
Agnieszko bardzo się wzruszyłam i dziękuję Ci za Twoją wiadomość :* Nawet nie wiesz jak mi miło, że krem z pora przypadł Niejadkowi :) To największa motywacja do dalszej pracy :))
Bardzo wartościowy wpis!
Chętnie poczytam gdzie znajdujesz inspirację – chętnie wybiore się czy to na polskie czy anglojęzyczne strony ;)
Do miłego!
ok!
Zosiu :) piękny wpis :) Bardzo osobisty, moim zdaniem zbliżył Cię do czytelnika :) sprawił, że lubię Cię jeszcze bardziej :)
Super jest ten post ! Zawarłaś w nim bardzo cenne wskazówki dla tych, którzy chcą bloga założyć i prowadzić. Dziękujemy
Zosiu, cudowny wpis! Czekam na więcej zza kulis tworzenia bloga i kolejne niezawodne przepisy:) pozdrawiam ciepło!
Zosiu! Bloga śledzę praktycznie od początku i niezmiennie jest to jedno z moich ulubionych miejsc w sieci. Jesteś autentyczna w tym co robisz, czuję się tutaj jak w domu – jest przyjemnie, radośnie i zawsze jest coś dobrego do jedzenia! :D Post fantastyczny, proszę o więcej takich, strony z inspiracjami itp. Pozdrawiam! Asia :)
:* dziękuję!
WOW! WOW! WOW! Ten wpis jest Zosiu cudowny. Tyle w nim dobrej energii. Jesteś wspaniała. Czekamy na wpis o innych blogach i inspirujących czasopismach. Jesteś piekielnie zdolna, twórcza! Gratulacje!
:*
Piękny wpis :-)! Zosiu, wspaniale poznać techniczną stronę powstawania bloga, to jest z pewnością interesujące dla większości czytelników – dla mnie bardzo :-). Koniecznie zdecyduj się na kolejne wpisy z tej serii, tego o czasopismach będę wyczekiwać najbardziej! Pozdrawiam ciepło i życzę mnóstwa inspiracji i radości z pasji, która jest także Twoją pracą (czego nieco Ci zazdroszczę ;-)).
Zuzanno bardzo Ci dziękuję – to miło słyszeć :*
Cudowny wpis, miło się czyta czasem o czymś innym niż przepisy właśnie tak dla odskoczni. Czekam z niecierpliwością na podobne wpisy chociażby ten o innych stronach jakie śledzisz oraz o czasopismach na które wyczekujesz z niecierpliwością.
PS: odnośnie czasopism. Czy czytasz również GoodFood albo Oliver?
Good Food kilka razy kupiłam, ale nie systematycznie :) Pozdrawiam ciepło!
Mnie Zosiu zainteresowałaś tym wpisem i czekam na więcej :) Uwielbiam kulisty wszelkiej maści, więc dla mnie wpis bardzo dobry.:) Przyjemności z blogowania życzę!
:-)
Cudny wpis :D
Bardzo klimatyczny blog. Chetnie tu zagladam. Zdjecia, przepisy, opis, wszystko bardzo mi odpowiada. Mam tylko jedna sugestie – jak „linkujesz” strony internetowe moglyby one otwierac sie w osobnym oknie/zakladce? Chcialabym przeczytac twoj wpis, a na sugerowane przez ciebie strony zajrzec pozniej…
Hmmm a jak to zrobić??
Nie wiem :) Nie jestem ekspertem, zalezy pewnie od platformy na ktorej zbudowany jest twoj blog… Wiem tylko ze na WordPress jak dajesz „link” jest mozliwosc zaznaczenia, gdzie ma sie on otworzyc… Pozdrawiam i powodzenia! :)
Monika, możesz przecież klikać prawym przyciskiem i wybrać „otwórz w nowej karcie”:)
A widzisz! Nie wiedzialam. Taki ze mnie ekspert ;) Dziekuje! :)
Zosiu dzięki Twojej stronie naprawdę polubiłam gotowanie. Nie boję się już zadebiutować nowym przepisem przed gośćmi, bo wiem, że wszystko się uda. Dobrze dla wszystkich „pań domu”, że porzuciłaś pracę w korporacji na rzecz tego artystycznego zajęcia, bo czytelniczki mają w domu nie tylko ucztę dla oka, ale i dla podniebienia. Bardzo żałuję, że nie mogłam przyjechać na Twoje spotkania i poznać Cię osobiście, ale jak już zakotwiczę w Gdyni na stałe, to może nadarzy się jeszcze okazja;)
A tymczasem pozdrawiam z wiosennego Londynu i oczywiście czekam na kolejne wpisy…
Wszystkiego dobrego, Zosiu!
Bardzo miło się czyta Twoje kulisy :) Chcemy więcej :)
Bardzo dziękuję za ten post i proszę o więcej :) Od niedawna i wyłącznie hobbistycznie prowadzę bloga kulinarnego i dla mnie takie wpisy są bezcenne. Dobrze jest wiedzieć, że nie tylko mnie pojedynczy post zabiera dużo czasu i że blogowanie w gruncie rzeczy jest dość wymagającym zajęciem podczas,którego uczymy się na własnych błędach :)
jej super wpis można go czytać i czytać…
napisz jeszcze coś o swojej kuchni jak się sprawdza czy polecasz te meble bo to chyba Ikea? czy się nic z nimi nie dzieje..jak blaty?
Hej! Bardzo brakowało takiego wpisu. :-) Pozdrawiam serdecznie.
Zosiu, moja Ty chodzaca inspiracjo jak najbardziej pisz, pisz, pisz;-) A przy okazji napisz czy masz kogos od technicznych aspektow strony? Pozdrawiam Natalia z 10 miesieczna juz Lucy;-)
Ciekawy wpis. Praca-pasja to chyba marzenie każdego. Jest takie powiedzenie ( słowa Konfucjusza chyba), że jeśli wybierzesz pracę, którą kochasz, to nie będziesz musiał pracować nawet przez jeden dzień w swoim życiu. Sytuacja idealna? No właśnie zastanawiam się nad tym. Podobno pomiędzy miłością, a nienawiścią jest cienka granica. A czy ta cienka granica dotyczy także pasji, która czasami staje się szewską pasją? Zosiu, czy podczas swojej pracy doświadczasz też tej drugiej strony pasji? :)
Serdecznie pozdrawiam z wakacji w Orłowie :)
P.S. Tak jak i inne osoby chętnie poczytam gdzie znajdujesz inspiracje.
Zosiu bardzo ciekawy wpis :-) jak rzadko kiedy czuję niedosyt ;-) więc czekam na kolejny post. Mam pytanie odnośnie bukiecików po 5 zł czy dobrze zrozumiałam że kupujesz je od starszych Pań które robią je same? Gdzie można takie kupić jakiś ryneczek/stragan? Chętnie zakupiłabym kilka bukiecików są piękne :-)
Pozdrawiam serdecznie :-)
Czy w ogóle nie współpracujesz już z Kasią? Myślałam że to ona robi zdjęcia na Twojego bloga ;)
Świetny wpis i zdecydowanie chcę więcej ! Pokazałaś, że prowadzenie bloga kulinarnego to Twoja pasja, ale też ciężka praca. Nie musisz Zosiu wstydzić się swoich pierwszych wpisów, zdjeć i błędów – to pokazuje że wciąż się rozwijasz, kształcisz, doskonalisz i co najważniejsze wyciągasz wnioski stając się dzięki temu coraz lepszą ;) Gotuj nam jak najdłużej !;)
Super wpis! Bardzo długo czekałam na tego typu post :) mam nadzieję, że pojawi się ich więcej, bo na pewno jest o czym pisać :) od samego początku czytam Twojego bloga i obecnie jestem na etapie odtwarzania Twoich przepisów, gdy byłaś w ciąży z Hanią :)
Zosia jestem z Tobą od początku! Powodzenia! Super wpis;) Twoja książka zajmuje honorowe miejsce w mojej nowej kuchni ;) pozdrawiam!
Bardzo inspirujący wpis – czekam na więcej, szczególnie na listę Twoich ulubionych stron:)
Witam, bardzo lubię makecookingeasier.pl. Jest to chyba jedyna strona, z której przepisy wykorzystuję z pełnym zaufaniem i nigdy się nie zawiodłam, choć jestem jestem jeszcze początkująca w temacie gotowania :p Pani przepisy i zdjęcia potraw są dla mnie inspiracją do tego, by próbować swoich sił w kuchni :) Ostatnio zrobiłam makaron z klopsikami i mój brat, który nie przepada za makaronem zjadł z dokładaką ..:) Jak tylko zobaczylam zapowiedź dzisiejszego wpisu na instagramie, wiedziałam ,ze przeczytam.
Pozdrawiam serdecznie :)
Zosiu, świetny wpis! Śledzę Cię już od dawna, ale komentarz wsytawiam po raz pierwszy. Z fotografii kulinarnej zrobiłaś prawdziwą sztukę, a zaglądanie do Ciebie na bloga to wielka przyjemność dla oka. Podziwiam Cię za styl, gust i wielką skromność. Pozdrawiam i życzę wielu sukcesów
Fajny wpis ?miło się czyta ?
Zosiu, uwielbiam klimat Twego bloga, naprawdę niewiele jest tak miłych, inspirujących i pięknych miejsc w sieci :)))
Super pomysl czekam na wiecej
Zosia uwielbiam posty w typie „zza kulis” !!! Dzięki za ten wpis a te pozostałe, które proponujesz również proszę zrealizuj :) czekam niecierpliwie ! Pozdrówka z Białegostoku
Z przyjemnością poczytałam o kulisach prowadzenia bloga. Wpis „odkrywczy” ma tak samo przyjemny klimat jak i cała reszta :)
Zosiu! Bardzo ciekawy wpis :) Mogę tylko powiedzieć- czekam na więcej takich postów! „Czyta” się Ciebie bardzo przyjemnie :) pozdrawiam!
:) cudowny wpis :) tez uwielbiam starocie i mam to szczęście, ze zachowały sie rodzinne pamiątki :)
?
Uwielbiam!
Cudny wpis:-) czekam na więcej. Pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze.
☺️??
Zosiu! jestem pełna podziwu dla Twojej pracy i pasji,którą zarażasz wszystkich. Skorzystałam z wielu Twoich przepisów i marzę by próbować więcej i więcej, gdy już stanę przy blacie w swojej własnej kuchni:) oczywiście, że jestem ciekawa jakie strony z inspiracjami przeglądasz najczęściej! pozdrawiam:)
☺️?
Zosiu,
cudny wpis ;)
jesteś super!
Miło wiedzieć, że za tymi pięknymi zdjęciami stoi normalna dziewczyna z sąsiedztwa. Fajnie, gdy po za zdjęciami i ładnymi kadrami widać autorkę bloga. To bardzo cenne w tym „idealnym świecie internetu” że te ładne ujęcia talerzy, desek i pięknych wypieków są szczere i inspirujące.
Cudny ten wpis :) bardzo mi się podoba i czekam na więcej :) pozdrawiam serdecznie
Wpis świetny i zaskakujący. Miło, że podzieliłaś się z nami, czytelnikami kulisami powstawania bloga. Dużo fajnych ciekawostek i coś zupełnie nowego. Widać, że blog prowadzisz z pasją i nadal niesamowicie się rozwijasz. Już nie wspomnę, że wydajesz się po prostu fajną osobą, taką, z którą każda z nas chętnie poszłaby na kawę :) pozdrawiam!
??
Fakt, u Zosi jakoś najbardziej czuje się tę autentyczność, bo o Kasi i Gosi niestety nie mogę tego powiedzieć :) Naprawdę się do nich nie uprzedzam… ale mam 6 zmysł i po prostu jakoś zawsze wiem „co jem”:] Zocha jest spoko.
Zosiu! Ten wpis to takie spełnienie nigdy niewypowiedzianego przeze mnie życzenia :) Nie dość, że czarujesz w kuchni to jeszcze czytasz w myślach! Gratuluję całokształtu, ale przede wszystkim uporu i ciagłego samodoskonalenia. Przy okazji dodam też, że jesteś piękną kobietą i widzę, że podobnie jak ja paski traktujesz jak drugą skórę :P
Powiem Ci tylko, że sądziłam, że część zdjęć, tak jak to było dawniej, robi Kasia… Pamiętam niektóre wpisy, gdzie razem byłyście w kuchni i wzajemnie się fotografowałyście.
No nic, nie można mieć wszystkiego. ALE! Gratuluję Agi, bo robi dziewczyna robotę! :) Całusy i przepraszam, że tak długo :)) no i koniecznie zwierzyniec ode mnie wytarmoś!
Wiktorio dziękuję Ci za wiadomość – bardzo mi miło! Kasia ma masę pracy związanej ze swoją stroną a teraz jeszcze dodatkowo MLE – myślę, jednak że w najbliższym czasie na pewno będzie okazja do wspólnych zdjęć. Ściskam mocno!
Wspaniała lektura.Ogromną porcją ciekawych wiadomości.Czekam na podobne wpisy.
Pozdrawia gorąco
Ten wpis to strzał w dziesiątkę! A każde do tej pory zrobione zdjęcie nabrało dla mnie innego wyrazu, stało się tak jakby bliższe :) Pozdrawiam
Świetnie, super wpis. Taka odskocznia od przepisów. Trochę taka mała odsłona Ciebie, tego jaka jesteś chociaż i tak juz same zdjęcia dużo mówią o Tobie :) Przyznam szczerze, ze jeszcze do niedawna Twój blog był mi obojetny jednak widzę to jak się zmieniło to miejsce i jestem zachwycona. Prawdę mówiąc to zagladam tutaj codziennie hih Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny tego typu wpis.
Czy Ty się z nami żegnasz?
Zosiu!!
Świetny wpis, tak długo wyczekiwany. Zdecydowanie czekam na inspiracje :) Wchodzę codziennie poszukać pomysłów na obiad/ciasto/śniadanie, a tu taka miła niespodzianka! Pozdrów serdecznie Twoją Pomocnicę i zazdroszczę Jej tak pięknych włosów. Pozdrawiam serdecznie
Och!!! Więcej takich wpisów, więcej Ciebie! Mniej jedzenia! ;) ;)
Dziś tworzyłam listę: kto mnie inspiruję. Zosiu, jesteś w czołówce, pomimo że nie lubię gotować. Twoja osoba mnie zachwyca, Twoje wyczucie stylu, naturalność, klasa…
Temu tu wracam niemalże od początku istnienia bloga, no bo raczej nie dla gotowania ;) chociaż czasem coś upichcę i w dużej mierze dzięki Tobie już nie jestem taka przeciwna, jak kiedyś, przebywaniu w kuchni.
Pozdrawiam,
Ewelina
Wspaniały wpis;)
Zosiu! Cudowny wpis :) czytałam go baaardzo powoli, żeby za szybko nie skończyć ;) bije od Ciebie takie ciepło :) zaglądam tu codziennie i jestem za tym, że takie wpisy pojawiały się częściej :)
Pozdrawiam ciepło!
Monika
Skromna, inteligentna i urocza…gotuj Nam Zosiu jak najdłużej..?
Zosiu, wspaniały wpis. Czekam z niecierpliwością na więcej. Piękne zdjęcia (jak zawsze) i słowa, które jakoś tak pięknie układasz, że się człowiekowi cieplej na sercu robi. Jestem Twoją wielką fanką. Inspirujesz mnie każdym swoim wpisem ;-) Z wielką przyjemnością dowiem się więcej o Twojej pracy i ulubionych blogach i czasopismach!
Miłego dnia!
Jestem pod ogromnym wrażeniem. To był fantastyczny, bardzo inspirujący wpis i taki… ENERGETYCZNY. Fantastycznie że ujawniłaś swoją współtwórczynię, niby niewiele, niby oczywiste, a jednak…
Zosiu, bardzo ciekawy i inspirujący wpis!
Uwielbiam Wasze zdjęcia i to dla nich codziennie „do Ciebie” zaglądam. Od czasu do czasu korzystam z Twoich przepisów. Orzechowo-migdałowe wypełnienie do mazurka (wpis z zeszłorocznych świąt) już drugi rok robi furorę wśród rodziny i przyjaciół : )
Życzę wszystkiego dobrego i czekam na kolejne inspirujące fotografie : )
Ja czekam na więcej takich wpisów! Niesamowita inspiracja dla początkujących ! Dziękuję <3
Super wpis! To mi wystarczy do zaspokojenia ciekawosci. Zdecydowanie kazdy bloger powinien cos takiego zrobic :) Powodzenia w dalszym dzialaniu! :)
Jak ja Ciebie lubię:)
Bardzo udany wpis! Chcielibyśmy więcej :) O książkach kulinarnych wartych uwagi również! Zazdroszczę ci tego, że mieszkasz z mamą. Też bym tak chciała.
to przez twoje zdjęcia ! poprosiłam bliskich że jak będą gdzieś na rynku staroci i znaleźli stare zdobione sztućce czy naczynia żeby mi kupili : )
Kasię już poznałam w trakcie promowania książki w empiku jeszcze ty mi zostałaś z takich małych realnych marzeń żeby ciebie poznać : )
pozdrawiam : )
Dzięki za ten wpis! Dał mi dziś dużo energii i chęci do dalszego działania :) Możesz proszę przybliżyć co rozumiesz przez „rulony imitujące marmur”?
Właśnie na taki wpis czekałam:) A po ilości komentarzy widać, że chyba nie tylko ja. Tyle ciekawych rzeczy napisałaś, tyle rad i Twoich opinii. Przeczytałam z ogromną przyjemnością i ciekawością. No i w końcu dowiedziałam się o rulonach imitujących marmur, na pewno kupię :) Mam nadzieję, że będzie więcej takich wpisów, czekam z niecierpliwością :)
Ciekawy pomysł! Podziwiam Twoją dbałość o detale i niezmiennie podoba mi się efekt końcowy. Oby tak dalej :)
Zosiu bardzo ciekawy wpis i bardzo mi miło zobaczyć jak wyglada Twoja praca „od kuchni”, prosimy więcej takich wpisów! :*
Wspaniały wpis. Zosiu czekam na więcej. Inspirujesz codziennie…
To jest właśnie PASJA! :) Czytam i czuję Twoją ekscytację pracą i tworzeniem! Jest w tym radość, ogrom radości! :)
Bardzo fajny wpis! :) Masz niesamowity talent jeśli chodzi o dobór pięknej porcelany, sztućców i dodatków, często je podziwiam na zdjęciach:)
Ale zdziwiło mnie bardzo, że ani słowem nie wspominasz w całym wpisie o Kasi…w końcu bloga założyłyście razem, pierwsze zdjęcia robiła przez długi czas ona. Rozumiem, teraz ich już nie robi, ale po prostu nienaturalnie się czyta o początkach blogowania i fotografowania bez wzmianki o niej:)
Podobnie zdziwiona byłam tym, że na końcu książki Kasi były podziękowania dla wielu osób, ale dla Zosi nie…
Fajny wpis :) Zabawnie piszesz o swoich początkach ale myślę, że większość osób zajmujących się fotografią i blogowaniem uważa, że każde ujęcie to dzieło sztuki :D dopiero później faktycznie widać, że wrzucasz po 5 takich samych zdjęć. Przyjemnie patrzeć jak blog się rozwija.
Życzę dalszych sukcesów :*
Ściskam,
Ania
Zosiu, pisz więcej! czekam na kontynuację!
dziękuję:)
Super wpis, fajnie od tej drugiej strony zobaczyć jak wygląda praca nad blogiem :)
Oby więcej też tego typu wpisów!
Pozdrawiam :)
Zosi, uwielbiam Twojego bloga, przepisy, inspracje, zdjęcia – często wchodzę na niego nawet bez chęci gotowania, ale tylko patrzenia na piękne zdjęcia :) Mam takie pytanie: czy nie myślałaś o organizacji warsztatów fotografii kulinarnej? Myślę, że naprawdę wiele można się od Ciebie nauczyć, a byłoby to bardzo pomocne młodszym, początkującym blogerom :)
W wolnej chwili zapraszam do mnie: http://miedzynamimowiac.blogspot.com/
Głównie o zdrowym stylu życia, ale przepisy też się znajdą (przede mną jeszcze długa droga z nauką fotografii)
Pozdrawiam
Zosiu, wspaniały wpis, dziękuję Ci za niego! Od lat odwiedzam Twojego bloga nie tylko w poszukiwaniu dobrych smaków, ale też i wspaniałych wrażeń estetycznych. Oglądanie Twoich zdjęć, to dla mnie niesamowita przyjemność i inspiracja. Wnoszą one do mojego życia dużo piękna i chęci starania się o to, aby u mnie na co dzień również przywiązywać wagę do detali, które wiele osób pomija. Trzymaj się cieplutko!
Podziwiam Cię Zosiu, tak szczerze :D Świetny wpis, bardzo dobrze się czyta, miło poznawać Cię więcej i więcej :) Pozdrawiam ciepło :)
:*
Z przyjemnością po niedzielnym obiedzie przeczytałam ten arcyciekawy wpis o kulisach Twojego, kochana Zosiu, blogowania i jestem pełna podziwu! Też bardzo lubię stylizowanie i fotografowanie różnych przedmiotów, nie tylko jedzenia. Tutaj zaglądam z czystą przyjemnością i zawsze znajduję takie wytchnienie i ukojenie estetyczne. To co Zosiu robisz jest wspaniałe, tak samo jak Twoja książka, do której często wracam. Naprawdę, dobrze, że jesteś! Dziękuję za wspaniałe inspiracje i ciekawe przepisy kulinarne!
Weroniko! Dziękuję :*
Tak się zaczytałam, że teraz spóźnię się do pracy ;-)
Chcę więcej!
Pozdrawiam :)
Rozwijany marmur – ekstra patent! :D Muszę wykorzystać ;D
Fajnie, że masz taką Agę – u mnie tę funkcję pełni mąż, ale zwykle tak się muszę naprosić i potem znosić jego dziwne miny w trakcie fotografowania, że… :P Jednak kobieta kobietę lepiej rozumie w tych kwestiach ;)
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Dokładnie! :-) Pozdrawiam ciepło i dziękuję za odwiedziny!