Od dziecka przyozdabianie świątecznego stołu było dla mnie największą radością. Wówczas z niezwykłą starannością wyjmowaliśmy z kredensu starą porcelanę, a lnianą szmatką przecieraliśmy wszystkie talerze i półmiski tak, by nie było żadnych niechcianych smug. W oddzielnej skrzyni w aksamitnym materiale czekały sztućce, które były przeznaczone wyłącznie na specjalną okazję. W takiej dbałości wyrosłam i nadal staram się ją kultywować.
Stół wigilijny z mojej dzieciństwa był zawsze nakryty wykrochmalonym, białym obrusem a pod nim garstka sianka z orłowskiej stajni. Dla każdego nakrycie było sprawdzane kilka razy – czy aby nie zabrakło sztućców lub serwety. Na honorowym miejscu nakrycie dla zbłąkanej duszy i opłatek. Nie zabrakło oczywiście świątecznych dekoracji – w większości wykonane samodzielnie. Uwielbiam takie przedmioty. Niepowtarzalne, stworzone specjalnie dla drugiej osoby. Dziś chciałabym się podzielić z Wami jednym z takich pomysłów, który możemy samemu wykonać i sprawić drugiej osobie przyjemność, że się o niej myśli. Są nimi ręcznie wykonane karteczki z imionami, które stawiamy przy nakryciu. Wystarczy kilka świeżych gałązek, kartka dobrego papieru i pióro. Imiona mogą być zdrobniałe – a lepiej jak będą ulubione przezwiska! Każda karteczka powinna współgrać z wyprasowaną serwetą, a dodatkiem rozświetlającym mogą być laski cynamonu, domowe pierniczki lub świąteczne lizaki.
Podczas ozdabiania stołu warto pamiętać o świadomym łączeniu kolorów – najczęściej na stołach wigilijnych króluje połączenie złota z bielą (mój poprzedni post) lub srebra z zielenią. Myślę, że takie zestawienia są niezwykle estetyczne i pięknie komponują się ze szkłem i porcelaną (zieleń to kolor nadziei i wierności :-)). Do stroiku warto wykorzystać żywe gałązki choinki, ostrokrzewu, lub innych leśnych drzew, które dodatkowo wypełnią nasz dom zapachem lasu!
Przy naszym świątecznym stole nie może zabraknąć wyprasowanego obrusa i serwet (link tutaj do urządzenia, które jest na zdjęciu)
Ręcznie wykonane karteczki z imionami, które stawiamy przy nakryciu sprawią przyjemność drugiej osobie i że się o niej myśli. Wystarczy kilka świeżych gałązek, kartka dobrego papieru i pióro. Imiona mogą być zdrobniałe – a lepiej jak będą ulubione przezwiska!
Każda karteczka powinna współgrać z wyprasowaną serwetą, a dodatkiem rozświetlającym mogą być laski cynamonu, domowe pierniczki lub świąteczne lizaki.
Imiona mogą być napisane piórem lub stempelkami – pożyczone od Hani :)
Do stroiku warto wykorzystać żywe gałązki choinki, ostrokrzewu, lub innych leśnych drzew, które dodatkowo wypełnią nasz dom zapachem lasu!
Kochani! Z okazji zbliżających się Świąt mam dla Was mały konkurs. Jeżeli uda Wam się w komentarzach pozostawić odpowiedź na pytanie: Co kryje się dla Was pod słowami: tradycja świąt? To najpiękniej opisana odpowiedź zostanie nagrodzona prasowaczem parowym (link tutaj). P.S. Pamiętajcie o pozostawianiu w komentarzu swojego adresu mailowego. Konkurs trwa do 21.12.2015
Po więcej zdjęć zapraszam na mój profil na instagramie
Tradycja świąt – dla każdego zapewne znaczy coś innego. Dla mnie to zapach bigosu, który przygotowywała moja ś.p.Babcia, i którego nikt – mimo zdolności kulinarnych w rodzinie – nie jest w stanie odtworzyć; to szybkie kroki Mamy w kuchni od rana do nocy i jedna potrawa, która jej „nie wyszła” a i tak wszscy są zachwyceni; to coroczne nerwowe rozplątywanie lampek świątecznych przez Tatę – mimo zapewnień „W nastepnym roku zabiorę się za to wczesniej, trzeba sprawdzić lamki przed świętami” <3; to uszczypliwości ze starszą Siostrą; to wspólne wylegiwanie się przed telewizorem całą rodziną, gdzie rzadko – ze wzlędu na różne miejsca zamieszkania – są takie chwile; to kolędowanie we własnym gornie – tradycje przejęli najmłodsi – Bartuś (8 lat) i Zuzia (5 lat); to ciepłe oczy naszych ukochanych Rodziców, którzy w tych dniach zapominają o wszytskim złym, o całym niepokoju i patrzą na swoje dzieci, zięciów i wnuki z takim ciepłem i uczuciem, które nie wygląda właśnie w TEN sposób żadnego innego dnia w roku. To pierwsze święta z Mężem, który od tego roku stanowi część tej pięknej rodzinnej tradycji.
:-)
Zapach wigilijnej nocy,
Dźwięk kolęd wygrywanych na odwiecznej
Jego gitarze; Smak bycia razem: małe rączki i znikające pierniczki;
Szelest papieru odsłaniający uśmiech; smak bycia razem Niepowtarzalny i widok nas ze żłóbkiem w centrum i choinką w tle.
TRADYCJA ŚWIĄT- dla mnie to taka jakby meta, zakończenie tej całej gonitwy po sklepach, targach, wiąże sie ona dla mnie z radosnym spokojem, spędzanym w gronie bliskich mi osób, kiedy to czas staje w miejscu i jest dla NAS;) pozdrawiam;)
:-)
Zosiu, można wiedzieć gdzie kupiłaś sweterek? Jest przepiękny :)
Aga, z aktualnej oferty H&M. Pozdrawiam ciepło!
Zosiu niestety nie otwieraja sie zdjecia na twojej nowej stronie :( Nie wiem czy to tylko moj problem czy kazdego ale probowalam kilka razy i nic..
Dariu dziękuję za wiadomość. A teraz? Ja niestety tego nie zauważyłam – wszystko się dobrze otwiera
Co dla mnie kryje się pod słowami: tradycja Świąt? Bardzo wiele! Zacznę od dzieciństwa.
Co roczne pieczenie pierników, bywało z 4 kg mąki, przeważnie w porze wieczorno-nocnej, gdzie jednego roku jak miałam bodajże 9 lat i zostałam prawie sama na „placu boju” bo siostry już spały a mama przysypiała. Bardzo mile to zawsze wspominam:)
Wspólny wyjazd z rodziną za zakupy świąteczne. Jaka to była frajda! Duże sklepy, gdzie były wózki i koszyki – to było coś! Zawsze cieszyłam się też, jak tata przywoził z pracy paczki świąteczne ze słodkościami, które teraz nie są już taka uciechą ze względu na duży asortyment wszędzie dookoła.
Wypatrywałam pływającego w piwnicy karpia, a w wigilijny poranek mama budziła mnie zapachami przygotowanych już niektórych potraw. Makowce, sernik, kapusta z grzybami, kluski z makiem, barszcz wspomniany karp i ugotowana z niego zupa rybna – to nasza tradycja aż do dziś.
Ubierana przeze mnie i siostry zawsze w Wigilię choinka, również ozdobami zrobionymi w szkole, a tata zawsze walczył z poplątanymi lampkami:)
A w wieczór wigilijny wspólna modlitwa, czytanie fragmentu Pisma św. i dzielenie sie opłatkiem (Mama ma zawsze łzy w oczach). I uroczysta kolacja. No a potem no niestety lekki strach, bo tak to zawsze u mnie na wsi było, że przychodziły co najmniej dwa Gwiazdory ale wyglądające nie bardzo mikołajowo ale jakoś tak strasznie… Prezenty były jednak cudne więc strach poszedł w zapomnienie.
Śpiewanie kolęd z akompaniamentem gitarowym a potem na pianinie przez Siostrzyczkę. i tak jest do dziś!
Wieczór wigilijny szybko przeleciał, a tu zbliżała się północ i czas na Pasterki – nie pamiętam, żebym ją choć raz opuściła. I po Pasterce ryba po grecku wg przepisu mojej Mamy – pycha!
Z kolei w pierwsze i drugie Święto wspólne gry. Pamiętam jak dostałyśmy z siostrami monopol i nawet, kiedy czas już do szkoły się zbliżał to ciągle w to grałyśmy.
I tak wspominając teraz to wszystko zbyt wiele się nie zmieniło, prócz tego nieszczęsnego gwiazdora. A tak z całkiem niedawnych wspomnień to pierwsze Święta w nowym domu z łzami wzruszenia u Nas wszystkich, że się w końcu doczekaliśmy…
Wesołych Świąt! :)
:-)
Tradycja Świąt? To po prostu być razem, z osobami najważniejszymi w naszym życiu. To nie pierogi, serwetki w bałwanki czy ilość prezentów. To ludzie. Czas w którym nic nie trzeba, wszystko można.
:-)
Ja też nie widzę zdjęć:-( korzystam z przeglądarki Safari.
Olu, już teraz powinno działać. :-) Pozdrawiam ciepło i dziękuję za odwiedziny!
Działa:-) więc teraz mogę już spokojnie podziwiać (który raz to piszę?:-) Twoje zdjęcia:-) Zosiu magię i tradycję Świąt najlepiej widać na Twoich zdjęciach, subtelne dekoracje, rodzinna atmosfera, miłość i oczywiście psiaki to tworzy to co najważniejsze:-) Ja od siebie dodam jeszcze bożonarodzeniową mszę świętą, spacer po obiedzie z bliskimi, spotkania, słuchanie kolęd itd….oj jak czekam na ten magiczny czas:-)
pozdrawiam ciepło!
Bym jeszcze zapomniała, to oczywiście jeszcze Trojkowy Karp i licytacje piątkowe, podczas których zawsze piekę pierniki:-)
Tradycja Świąt to dla mnie wcale nie pieczenie pierniczków,ani mikołajowe prezenty ani nawet Kevin na polsacie,ale to prawdziwe rodzinne grono,kochających się osób przy jednym stole łamiących sie opłatkiem. Bywało i tak że złączone trzy stoły ledwo mieściły rodzinę,barszcz czerwony plamił białe obrusy,a Babcia wpychała kawałek śledzia:”Masz zjedz jeszcze kawałeczek,wszystkiego trzeba spróbowac”. Dzwiękwspólnie śpiewanych kolend niósł się dobra nowiną po świecie. I ten pełny brzuch idący po chrupiącym śniegu na Pasterkę i brat ciągnący za warkocze. Zapach sianka pod obrusem i smażonej ryby,czy moga byc piękniejsze święta niż w gronie rodzinnym. I tak co roku to samo.Te same zyczenia(które się nigdy nie spełniały), te same podziwienie elegancji i wtworności(choc brakowało nam jej za grosz) i te Babcine”Macie tu tysiąca podzielcie się(na stówkę mówił tysiąc). Jak ja to kochałam…a teraz granice zanikły,rodzina porozjeżdzała sie za chlebem po świecie,dzielenie opłtkiem przez skype i tej Babci juz nei ma…słabe te święta. Ale staram się podtrzymywać tradycję opłatkiem siankiem i pasterką.
[email protected]
Tradycja świat to atmosfera miłości, którą niemal czuć w powietrzu, wspólne dzielenie się opłatkiem, zapominanie o krzywdach, urazach, bolesnych, wypowiedzianych słowach. Tradycja świąt to przebaczanie, zapominanie win, to kierowanie się sercem i empatią. Stajemy się wrażliwsi na potrzeby innych, otwieramy swoje serca, okazujemy sobie miłość. Tradycja świąt to wspaniałe zapachy cytrusów, pierników, cynamonu, goździków. To wspólna wyprawa na pasterkę. To obdarowywanie się prezentami i choć wiemy że to nie one są najważniejsze w tych dniach to miło jest zobaczyć radość i wdzięczność w oczach najbliższych. Tradycja świąt to ta zmiana która dokonuje się w nas. Ja uwielbiam święta. Każdego roku, już od początku grudnia z niecierpliwością na nie czekam.
[email protected]
piękny stół , piękne naturalne drewno! Dekoracje super!
An@Mari
http://www.anamarisworld.blogspot.com
Och Zosiu.. Odpowiedź na Twoje pytanie jest dla mnie niezwykle prosta a zarazem bolesna. Święta to przede wszystkim czas spędzony wspólnie z rodziną. Niestety ja spędzę już kolejne Boże Narodzenie bez bliskich, którzy są za granicą. Twoje posty i magia Świąt są tak cudowne, że aż chce się to wszystko przenieść do domu i przygotować dla moich milusińskich. Mam nadzieję że jeszcze nie raz mi się to uda :-) Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę zdrowych, rodzinnych i ciepłych Świąt!
Tradycja świąt to dla mnie takie święta jakie spędzam od zawsze, niektóre teadycje przemijają inne się do nas wkradają i zanim się spostrzeżemy już myślimy, że sa w naszej rodzinie od zawsze, bo to rodzina tworzy swoją tradycje. Zmieniają sie tez miejsca przy stole, czasem pojawia sie nowy członek naszej rodziny i poznaje jej tradycje, a czasem przy stole zabraknie kogoś kto tworzył z nami tradycję. Nie mniej jednak tradycja to nie wątpliwe choinka, 12 potraw, pięknie przystorojony stół z siankiem pod obrusem, ręcznie zrobione świąteczne ozdoby, czytanie fragmentu pisma świętego, łamanie się opłatkiem, prezenty, ale dla mnie przede wszystkim tradycją jest to co mamy w sercu wszystko to o czym mówili mi dziadkowie, których może fizycznie już z nami nie ma, ale za każdym razem czuję, że są przy stole tak jak pare lat temu.
Witam, do kiedy trzeba dodać odpowiedź?
Według moich wychowanków z przedszkola tradycja to coś o czym mówi mama, babcia i dziadek, tradycja to coś takiego, że przed świętami sprzątamy w pokoju zabawki. Według innych dzieci, tradycja to czas z rodzicami (zwykle zapracowanymi) Myśl, że mają rację. Tradycja to czas, gdy można porozmawiać z bliskimi, wyrazić swoje uczucia, a to wszystko w cudownej aurze miłości i spokoj. Chociaż na chwilę mamy czas tylko dla tych, których kochamy. Tradycją jest to co mamy przekazane od rodzicow, dlatego bądźmy rodzicami kultuwującymi tradycje świątecświąteczne.
Tradycja świąt? Biorąc pod uwagę jak bardzo jestem sentymentalna, to w zasadzie kryje się ona w każdym ich aspekcie. Zwyczajach, potrawach, sposobie dekorowania choinki nawet. W Boże Narodzenie zresztą nietrudno o takie gesty, bo to wyjątkowo emocjonalne i rodzinne święta.
Aż chce się powspominać i z szacunku do przodków kultywować tradycję. Korzystam więc chętnie z przepisów dziadków i pradziadków. Na moim stole większość potraw pokrywa się z tym co oni stawiali na swoich stołach. Jest kutia, ryba w galarecie, drożdżowy makowiec, zupa grzybowa i barszcz z uszkami, pierogi…Ba, są nawet elementy ich zastawy. A pod żywą choinką własnoręcznie kuty przez pradziadka stojak. Piękny i w tym momencie niemal zabytkowy. Powojenne bombki robione z drewna i słomy pamiętają czasy, kiedy mojej mamy jeszcze na świecie nie było. Pamiętam o sianku pod obrus i pustym krześle dla zagubionego wędrowca, pasterce… Tak jak dziadkowie i rodzice. Tak właśnie wygląda u mnie tradycja świąt. To małe i duże elementy powtarzane od lat. Chętnie im kultywuję i tym samym buduję wspomnienia u młodszej części rodziny. Tak, żeby przekazały ją dalej…Cały jej urok polega właśnie na powtarzalności. W ten sposób buduje się więź i poczucie przynależności. Tradycja Świąt Bożego Narodzenia jest przy tym tak przyjemnie kolorowa, że przekazywanie jej młodszej części rodziny jest prawdziwą przyjemnością…
Tradycja świąt…
Każdy z nas z pewnością pamięta swoje wyczekiwanie na Gwiazdora. Tak kochani czytelnicy. Gwiazdora, bo u nas w Wielkopolsce przychodzi właśnie Gwiazdor. Jako mała dziewczynka szykowałam zawsze duży, kolorowy talerzyk, na którym układałam własnoręcznie udekorowane pierniczki, a mama pomagała mi zaparzyć smaczną kawę właśnie dla głodnego i spragnionego Gwiazdora. Rano szybko zbiegałam po schodach i szukałam największego prezentu pod choinką, – wiedziałam, że to właśnie ten jest dla mnie. Czego szukałam pod choinką? Moja wyobraźnia nigdy nie poznała granic. To były magiczne chwile z perfekcyjną kawą. Zawsze zachwycała głęboką czernią i czarowała elegancką formą. Zapach świeżo parzonej kawy mieszał się z wonią cynamonu, aromatycznego piernika i słodyczą miodu. Teraz ta większa dziewczynka, chciałaby powrócić do pięknego, beztroskiego dzieciństwa. Przygotować pierniczki i poszukać prezentu pod choinką, a w nim odnaleźć prasowacz parowy. Może dodatkowo oprócz tradycji magicznych chwil z perfekcyjną kawą, która otula nasz dom w czasie świąt niezwykłym aromatem wprowadzimy nową tradycję prasowania obrusu i serwetek, ktrorą zapamiętają moje dzieci…? :)
Zosiu, nowy design strony jest piękny, ale niestety sprawił, że strona nie działa dobrze. Po pierwsze nie uruchamia się podstrona z wszystkimi przepisami (na samym dole strony Kategorie -> Przepisy), pojawia się error 404, a była ona bardzo użyteczna. Po drugie, ważniejsze, kiedy wchodzę w spis przepisów, do konkretnej kategorii, wyświetla mi się zawsze tylko pierwsza strona, kiedy wybieram kolejne strony widzę te same przepisy co na pierwszej.
Zosiu, napisz proszę, kiedy możemy spodziewać się poprawek. Szczególnie, że Święta tuż tuż, a gdzie szukać inspiracji, jak nie u Ciebie :)
Kiedy nie wiesz od czego zacząć, to zacznij od początku. :) A więc: tradycja Świąt to mnóstwo sprzątania (tylko przed Świętami sprawia ono wyjątkową przyjemność), planowanie świątecznych potraw tak, aby każdy znalazł na świątecznym stole swój ulubiony przysmak, przygotowywanie ich wraz z całym pokoleniem kobiet w rodzinie według przepisów tych najbardziej doświadczonych. Dla mnie tradycja to barszcz czerwony z uszkami, przepyszne pierogi z grzybami czy karp, a od roku również kutia-moje świąteczne odkrycie, które już wpisało się do tradycji. To także ubieranie choinki dzień przed Wigilią, bo przecież w ten wyjątkowy dzień czasu jest zawsze za mało. Tradycja Świąt to pamięć o tym co najważniejsze, o narodzeniu Chrystusa, to pełne miłości i ciepła spotkania z bliskimi, z tymi, których kochamy, a także za którymi tęsknimy, bo na co dzień wszyscy tak daleko od siebie, to także mnóstwo radości, świątecznej miłości, której mamy w sobie tak wiele, to dzielenie się z rodziną opłatkiem i coroczne życzenia zdrowia i ponownego spotkania za rok. Tradycja Świąt to również wybaczanie, uśmiechy i okazywanie sobie wzajemnego ciepła i miłości. Tradycja to śpiewanie kolęd w domu, w Kościele, nieustanne wzruszenie, uczucie szczęścia i wdzięczności. A zdrowy przykład tradycji to oczywiście świąteczne spacery. Taka jest moja tradycja. :)
Mój mail: [email protected]
Tradycja Świąt – małe cuda, drobne radości, odrobina przytulnego rozgardiaszu, szczypta smutku i tęsknoty, cząstki oczekiwania, kawałki wspólnych chwil, drobinki miłości, tych kilka minut które zawsze uciekają za szybko… a wszystko to składające się na jedną wielką doskonałą CAŁOŚĆ, która jest tylko wtedy i którą co roku próbujemy zatrzymać na dłużej, a ona co roku wymka się gdzieś po cichu, bo właśnie na tym polega jej magia.
Tradycja świąt… słowa te przywodzą mi na myśl ogrom skojarzeń, aż nie wiem od czego zacząć! :) Na początek ekscytacja z nadchodzących świąt, wszędzie słyszymy świąteczne piosenki, rozpoczyna się gonitwa za prezentami i specjałami na wigilijny stół. I w końcu! Upragniona kolacja świąteczna z całą rodziną… od 2 lat nie ma z nami już mojego ukochanego Dziadka i teraz tym bardziej przywiązujemy wagę do zostawiania pustego miejsca przy stole – właśnie dla Niego. Modlitwa i chwila refleksji… wtedy te kilka sekund to najsmutniejszy moment w czasie Wigilii, bo każdy myśli o tym jak bardzo brakuje nam naszego Dziadka… Po kolacji rozpakowywanie prezentów – to największa uciecha dla najmłodszych członków rodziny. Kto dotrwa do północy ten idzie na Pasterkę, a powrotny spacer do domu, uliczkami rozświetlonymi przez kolorowe lampki to już istna magia…
Zosiu, życzę Ci, aby i Twoje święta były tak piękne i przepełnione rodzinnym ciepłem.
Tradycja świąt to biały puch otulający pola, drzewa, stawy i jeziora; to zapach prawdziwej choinki, śmiech małych istot ubierających drzewko; to zapach suszonych grzybów unoszący się z kuchni; to słodycz pierniczków i makowca; to biały wykrochmalony obrus a pod nim sianko; to blask pierwszej gwiazdki na niebie; to modlitwa przed wieczerzą; to łamanie się opłatkiem-dzielenie się dobrem i miłością; to miejsce przy stole wigilijnym dla zbłąkanego wędrowca; to wspólne radosne kolędowanie; to chichot dzieci radośnie rozpakowujących prezenty; to czas rodzinny, pełen miłości, ciepła i dobroci.
Tradycja Świąt – to wszystko to co od lat dzieciństwa towarzyszy mi do dziś, każda potrawa, przygotowania, choinka, rodzina.. to wszystko to, co jako dziecko przeżywałam dzięki mojej rodzinie i to co moje dzieci przeżywają i będą przeżywać :)
[email protected]
Tradycja rodzinna to choinka koniecznie żywa i pachnąca, pierniczki, pływające karpie w wannie, na stole 12 potraw i nakrycie dla przybysza z daleka, gwiazdor i wymarzone prezenty, ale przede wszystkim rodzina w komplecie. Nie może nikogo brakować!
Alinka mój email [email protected]
Tradycja to wszystko to, co nadaje sens świętą, wszystko, co przywołuje w nas wspomnienia, wzrusza sprawia, że te dni są wyjątkowe z przestrzeni całego roku:) Dzięki tradycji pamiętamy o tych, których z nami już nie ma, bo np. oni coś zapoczatkowali w naszych domach .
Tradycja to właśnia magia świąt :)
Zosiu, widzę że mamy podobne tradycje w swoich domach :). U nas też zawsze w czasie Świąt Bożonarodzeniowych dekorujemy pięknie stół, wyciągamy z szafki piękną porcelanę, którą ustawiamy później na białym obrusie pod którym na środku jest sianko. W Wigilię od rana wspólnie przygotowujemy potrawy na wieczerzę, każdy z nas ma w czasie Świąt swój udział, a od zeszłego roku przypada też dodatkowo opieka nad naszym najmłodszym domownikiem – moją córką :). Przez cały dzień słuchamy kolęd, które umilają nam ten wyjątkowy czas. W Naszej rodzinie zawsze opłatkiem częstował wszystkich najstarszy mężczyzna. Taka tradycja, która już z nami została :). Co roku lepimy uszka, podawane z barszczem są jedynym daniem, którego nie przygotowujemy w innym czasie.
Życzę Ci Zosiu pięknych, rodzinnych i spokojnych Świąt :) Buziaki :*:* !!
Dzisiejsza tradycja świąt ma dla mnie inny wymiar niż wtedy, gdy byłam małą dziewczynką. Bardzo łatwo mogę cofnąć się oczami do momentu, kiedy jako 7- letnia dziewczynka, ubierałam siebie i moją siostrę za dwa aniołki i wspólnie czekałyśmy, aż mama powie nam, że z sypialni lepiej widać gwiazdy. I właśnie w tym momencie mogę się przenieść do chwili, gdy wracałyśmy do salonu, a pod choinką leżały błyszczące pudełka. Wtedy to był dla mnie magiczny moment- nie wiedziałam, co znajdę w nich tym razem. Kilka lat później byłam w stanie pomóc przy lżejszych obowiązkach, a wieczorem zgodnie z tradycją- wymyślać przebranie. Jako nieco starsza kobietka byłam odsyłana do większości obowiązków. Swoje artystyczne umiejętności zaczęłam przelewać lukrem na pierniczki, a przebrania ustąpiły miejsca eleganckim sukienkom.
Aktualnie mieszkam ze swoim narzeczonym. Teraz to ja staram się, aby nasza choinka świeciła najmocniej w okolicy, w oknach wiszą plastry pomarańczy, a zwykłe kubki zamieniłam na te w reniferki. To ode mnie zależy, jak błyszczący i pachnący będzie nasz dom. Czas- to on wprawia mnie w zakłopotanie, dreszcz i wzruszenie. Nie mogę pojąć, że jeszcze niedawno ledwo wystawałam zza stołu, a dziś to ja muszę zadbać o to, co na nim będzie w tym szczególnym dniu. Kilka lat wstecz nie potrafiłabym przejmować się tym, czy uda mi się upiec dwa torty jednej nocy, czy mój tata- teraz narzeczony, poradzi sobie z wybraniem tej IDEALNEJ choinki. Mimo, że święta straciły dla mnie tę magiczną dla dziecka otoczkę, to jednak początek mojej przygody z drugą połówką daje mi inny rodzaj magi. Teraz to ja muszę zadbać o ciepło rodzinne. Zatem tradycja świąt to coś, co nigdy nie przeminie- będzie odradzać się z każdym nowym pokoleniem, dla każdego z nich będzie miała inne znaczenie. Tradycja to spisany na serwetce przez moją mamę przepis na barszcz, czy szydełkowanie ozdób choinkowych. Jednak najpiękniejszym elementem tej tradycji jest to, co każda matka przekazuje swojej małej kobietce- umiejętność dbania o ciepło podczas świąt.
Tradycja swiat to wszystko to co najpiękniejsze, to co najprostsze a najbardziej cieszy. To jest cos magicznego, niepowatarzalnego i dla każdego indywidualnego. ?
Skąd spodnie?
Tradycja świąt? Dla mnie to jedno słowo : MAGIA. Od dziecka pamietam, kiedy początkowo z babcią i mamą, teraz z mamą i młodszą siostrą ubierałyśmy choinkę w domu, przygotowywałyśmy świąteczne stroiki na stół, zaś tata z dziadziem ubierali dom z zewnątrz. Wszyscy w ten czas uspokajali sie, wyciszali, tak jakby wstąpił w ich serca ktoś , kto wypełnił je magiczną dobrocią. Tradycja świąt to dla mnie choć moze zabrzmi trywialnie – pieczenie ciast (mama robi to zdecydowanie lepiej, chociaz mnie podobno tez wychodzą coraz lepiej) i pomoc (tylko pomoc, bo dziadziu to król wigilijnej kuchni) podczas przygotowywania pierogów i gołąbków, czy tradycyjnego w moim rodzinnym domu kompotu z suszu. Tradycja świat to dla mnie znów trywialnie-chociaz dla mnie po prostu cos najwspanialszego -przystrajanie wigilijnego stołu, w czym powiedziec nieskromnie jestem MISTRZEM (przynajmniej w oczach bliskich). Tradycja świat to dla mnie wreszcie wspólna wigilijna kolacja, wyczekiwanie pierwszej gwiazdki z babcinego okna, rozpakowywanie prezentów (a wcześniej oczywiście ich pakowanie :)) oraz tradycyjne wspólne , rodzinne wyjście na pasterkę . Tradycja świat to dla mni także okazja na spotkanie z bliskimi, których nie widzę przez większa cześć roku, ponieważ mieszają w rożnych częściach kraju, obdarowanie ich własnoręcznie przygotowanymi upominkami , podzielenie sie opłatkiem , wprowadzenie w ich zycie odrobine uśmiechu, radości , tej MAGII, która każdy ma w sercu, a która powinna nam zawsze towarzyszyć. Tradycja świąteczna to oczywiście rownież smaki, zapachy, ktore towarzysza tej jednej jedynej porze w roku, to śpiewanie kolęd w nocy i o poranku , to Pan Jezus, który przychodzi do naszych serc , to wreszcie RODZINA , bez ktorej nie byłoby ani atmosfery ani prawdziwych świat.
Pisze to wszystko , bo właściwie z racji tego, ze jestem na I roku studiów kilka wspomnianych tradycji i troszeczkę magii mnie ominie , jednak mimo to wiem, ze zbliżające sie Boże Narodzenie to i tak bedzie dla mnie magiczny, radosny, przepełniony uczuciem czas. Chyba właśnie to jest najważniejsze , zeby w tej całej gorączce, przedświątecznym ferworze nie zatracić tego, co w tym czasie najważniejsze – dawania miłości, dawania siebie samego komuś drugiemu , bo to jest właśnie ta magia świat – nie drogi prezent, tylko to , co mamy w sercu i czym sie podzielimy z bliskimi, przyjaciółmi , drugim człowiekiem .
Pochodzę i aktualnie mieszkam na wsi (bardzo małej) od kąd pamiętam zawsze po Wieczerzy wychodzimy z rodzicami i bratem na spacer (podziwiać choinki i oświetlone lampkami domy) Może to nic nadzwyczajnego ale jesteśmy jedyną rodziną spacerującą wtedy ulicą. Bardzo to lubię bo gdy byłam młodsza to glównie liczyły się światełka a teraz gdy już jestem dorosła dostrzegam coś jeszcze, że w Tę Noc w prawie wszystkich pali się światło a idąc drogą widać głowy ludzi, którzy jeszcze siedzą przy stole i rozmawiają, śmieją się, jedzą – widok który ciężko dostrzec w pozostałych dniach w roku, gdzie głównie widać niebieskie okna od telewizorów czy ciemność. Chyba magia świąt to jednak prawda :) Oby rodzice jak najdłużej mieli siłę żeby tę tradycję kontynuować i oby w przyszłości było nas więcej spacerujących.
Tradycja świąt jest czymś, co w tym roku po raz pierwszy w życiu będę mogła zacząć tworzyć wspólnie z partnerem i naszym prawie rocznym synkiem. Pierwszy grudniowy dzień zaczęliśmy oczywiście od małej czekoladki, ukrytej za okienkiem adwentowego kalendarza. Do tej pory nie zabrakło również logistycznej zagadki związanej z transportem choinki do domu, wymyślenia wigilijnego menu łączącego tradycyjne smaki z czymś odrobinę oryginalniejszym, „próby świątecznego stołu” z pluszowymi misiami syna w roli gości oraz wybierania najpiękniejszego papieru do pakowania, pomijając ogólnie znany fakt, że zostanie on rozszarpany w ferworze odpakowywania prezentów. Przed nami jeszcze pieczenie z babcią jedynych w swoim rodzaju pierniczków – niezbyt elegancko udekorowanych, jednak w smaku nieporównywalnie pysznych i to co szczerze lubię – świąteczne porządki, oraz ich efekt – dom piękny i pachnący jak nigdy podczas całego roku. A w wigilijny wieczór, zanim zasiądziemy do kolacji, już nie próbnej lecz prawdziwej , będziemy wypatrywać w oknie pierwszej gwiazdki.
Tradycja Świąt Bożego Narodzenia to cały wigilijny dzień, w którym trzeba było uważać jak się człowiek zachowuje (bo niby tak przez cały rok potem); pilnowanie, aby to jakis chłop pierwszy przekroczył próg domu; pośpiech w kończeniu ostatnich przygotowań do wigilijnej kolacji; ostatnie pociągnięcia podłogi mopem; zimowa droga do babci, przez pięknie pokryte śniegiem lasy, aby zasiąść z najbliższymi do kolacji i poczuć ten spokój, satysfakcje oraz radość z bycia razem, bez presji i pośpiechu chociaż ten jeden dzień w roku..
Zosiu, czy to drzewko oliwne jest prawdziwe? Gdzie można takie kupić?
Uwielbiam drzewa oliwkowe i bardzo chciałabym mieć takie w swoim salonie :)
Udanych świąt!
Tak- świeże :-))
Tak- prawdziwe :-))
Wieczerza wigilijna, piękne i pyszne samodzielnie wykonane potrawy zrobione dla tych których kocham najbardziej, biały obrus, siano, dzielenie się opłatkiem – przebaczenie, śpiewanie kolęd przy pachnącej choince, prezenty … magiczna chwila….rodzina….
:*
jestem zachwycona tym, jak pięknie przyozdobiłaś stół. Każdy szczegół dopracowany do perfekcji.. :) i przepiękne zdjęcia! Chętnie wezmę też udział w Twoim konkursie, mój e-mail [email protected] , a poniżej moja skromna odpowiedź konkursowa. Pozdrawiam
„Teraz już wiem, że Tradycja Świąt to dla mnie słowa o równie mocnym i dobitnym znaczeniu, jak proste „Kocham Cię”. Słowa oplatane uczuciem i sentymentem, ociekające do granic możliwości szczerością, bijące na odległość wielkim ciepłem… Ale abym to zrozumiała musiało się coś wydarzyć.
Tak naprawdę Tradycja Świąt nabrała dla mnie znaczenia niespełna dwa lata temu, gdy to chcąc spędzić Wigilię w piękny i odbiegający od tradycji sposób, pragnęłam w ten czas wyjechać z dala od domu i rozkoszować się widokiem gór, zajadać gorące kiełbaski na mroźnym powietrzu otulonym ciepłem iskrzącego ognia, wyruszyć na kulig z obcymi dla mnie ludźmi i zjechać ze śliskiego stromego stoku. Chciałam spędzić święta radośnie i rekreacyjnie, z dala od bliskich, za to blisko swoich pragnień. Dzień chciałam zakończyć Wigilią spędzoną pośród nieznajomych twarzy w drewnianym domku na Wzgórzu. Miały grać i śpiewać grajki, miał być Św. Mikołaj, symboliczne prezenty i pyszne tradycyjne potrawy… czar jednak prysł, a moja wieczorna wieczerza skończyła się na stacji Orlen i zaserwowała mi tylko zupę z proszku i hot-doga z parówką wciśniętą w wymieszany sos majonezowo-ziołowy.
W tamtym momencie coś we mnie pękło… Zatęskniłam za bliskimi dla mnie ludźmi… za rodziną, przyjaciółmi, domową atmosferą.
Ta sytuacja pozwoliła mi zrozumieć, że Tradycja Świąt to magia, która unosi się w powietrzu domowego ogniska.
Oczywiście tą magię można wytworzyć już wcześniej, wyczarowując na chwilę przed Świętami piękną zieloną choinkę zdobioną najpiękniejszymi ozdobami, wieszając w oknach ręcznie wykonane stroiki, piekąc aromatyczne cynamonowe pierniki… To również jest tradycja i symbol zbliżających się Swiąt Bożego Narodzenia. Ale musimy pamiętać o tym, że największą Tradycją Świąt jest możliwość spędzenia ich z własną rodziną i najbliższymi dla nas ludźmi. Największą tradycją jest obecność bliskich.
Nic nie zastąpi nam bliskości, jaką zapewnią osoby, które są dla nas ważne. Żadna wycieczka, żadne przygody, żadne prezenty… Największym darem, jaki otrzymujemy na Święta i który powinniśmy przyjąć z otwartymi ramionami jest to, że mamy obok ludzi, dla których jesteśmy najprawdopodobniej najważniejszymi osobami w życiu. Ludzi, którzy chcą ten magiczny czas spędzić z nami, złożyć nam najszczerze życzenia i wzruszyć się do łez.
Zaśpiewajmy z tym ludźmi kolędę, zjedzmy 12 pysznie przyrządzonych potraw, rozpakujmy pięknie zapakowane prezenty i… bądźmy. Po prostu bądźmy z tymi, którzy są dla nas ważni, bo to właśnie to jest największą Tradycją Świąt – obecność bliskich. „
:****
Tradycja świąt-
przystanek, na którym czekają na mnie wszystkie najbliższe mi osoby. Potem wszyscy wsiadamy do autobusu wypełnionego szczerymi uczuciami, znakomitymi aromatami oraz radosnymi pieśniami i… … wyruszamy w stronę zapomnienia…
Szkoda, że ten autobus tak pędzi…
Kilka lat temu umarł mój Dziadek. Wtedy bardzo dobitnie poczułam czym jest tradycja Świąt. Zanim to smutne wydarzenie miało miejsce, co roku spotykaliśmy się całą rodziną w domu moich Dziadków i wspólnie celebrowaliśmy ten niezwykły czas. Mój Tata ma aż cztery siostry, kiedy każda z nich przyjeżdżałą do rodzinnego domu na Święta wraz z dziećmi i mężami, było nas ponad 20! Każdy miał swoje zadania, Babcia przygotowywała tradycyjne dania, jak kutia i kapusta z grochem (których nikt nie jadł, ale musiały znaleźć się na świątecznym stole :) ), Dziadek przygotowywał karpia i najlepszy barszcz czerwony, jaki kiedykolwiek jadłam. Ciotki sprzątały każdy zakamarek w domu, a dzieciaki ubierały choinkę. Siadaliśmy do kolacji dopiero po dojrzeniu pierwszej gwizdki, a po niej z radością otwieraliśmy prezenty. Odkąd Dziadka zabrakło, nigdy nie spotkaliśmy się już w tym samym gronie. Dom trzeba było sprzedać, a każdy urządza małą Wigilę u siebie. Mimo, że mam wokół siebie zawsze kochających ludzi i staram się tworzyć własne świąteczne tradycje, atmosfery tamtych Świąt nie udało się już nigdy powtórzyć. Może w przyszłości, gdy będę je organizować we własnym domu z gromadką swoich dzieci? Cieszę się jednak, że mam tak cudowne wspomnienia z wielu wspólnych Wigilii. Stanowią dla mnie prawdziwy wzór tradycji Świąt :)
Witaj Zosiu :)
Tradycja Swiat to dla mnie CIEPLO: cieplo w sercu, kiedy kilka dni przed wigilia jade do rodzinnego domu swietowac z najblizszymi. Cieplo kiedy budze sie rano i slysze koledy i swiateczne piosenki w radio. Cieplo dloni mojej babci, ktora przytula mnie w momencie dzielenia sie oplatkiem. Cieplo w zoladku po wypiciu wigilijnego czerwonego barszczu. Cieplo, ktore czuje otaczajac dlonmi duzy kubek herbaty z imbirem i sokiem malinowym. Cieplo welnianych skarpet w bozonarodzeniowy poranek. Cieplo, ktore bije od podswietlonej choinki w dlugie zimowe wieczory. Cieplo, ktore wyczarowuja usmiechy najblizszych przy rozpakowywaniu prezentow… Oby kazdy mogl cieszyc sie tym wyjatkowym czyasem w roku :) Pozdrawiam serdecznie!!
Alicjo, dziękuję :***
Tradycją świat nazwać moge według siebie atmosferę i przygotowania do swiatecznego świętowania. U mnie w domu od zawsze tradycja związana jest nie tylko z całą gonitwa przygotowań ale również z roratami. Od kiedy pamiętam od rorat zaczynalam czuć przygotowania, kiedy Tatus zrobił mi pierwszy lampion byłam najszczęśliwszym dzieckiem pod słońcem :) oczywiście pieczenie pierniczkow i kruchych ciasteczek było standardowe przy czym ją najbardziej lubilam lukrowac pierniki :) robię to oczywiście do dnia dzisiejszego :) kolejną ważną rzeczą było u mnie przyniesienie choinki z tego względu że mamy niedaleko lasek więc z tata podróż po choinkę była wyczekwiana przez cały rok. Gdyż to ją zawsze ją mogłam wybrać i tato scinal :) dziś już mamy w ogródku więc nie ma takiej frajdy :) kolejną tradycją było sianko na stół pod obrusik, kiedyś gdy babcia miała jeszcze zwuarzatka to im pobierałam przy czym tato zamieniał te które ją podebralam na czyste aby nie było nie chcianych zapachów :) oczywiście lepienie pierogów uwielbiam i te wstrzymanie się od jedzenia jak już slinka cieknie hehe :) po czym następowało uroczyste zasiadania do stołu z rodzicami i dziadkami. Wszystkie tradycje zachowuje po dzień dzisiejszy i tworząc własną rodzinę chciałabym odwzorować idealną tradycje wyniesiona z domu. Kochającą się rodzina to wszystko co w zyciu jest najpiękniejsze.
Świąteczną tradycją dla mnie jest coroczne spotkanie się trzech pokoleń w kuchni dzień przed Wigilią. Razem z babcią i mamą robimy na świeżo około dwieście pierogów i sto uszek do barszczu, aby nazajutrz prawie trzydziestoosobowa rodzina mogła zasiąść przy stole. Doprawianie farszu z własnoręcznie zebranych jesiennych grzybów i samodzielnie przygotowanej wiejskiej kapustki to niby błahostka, ale liczy się czas spędzony razem, bo na co dzień nie ma chwili, aby usiąść i zapytać: ‘Babciu, co u Ciebie?’.
Tradycyjne święta czyli te, na które spieszę z domowej wigilijnej wieczerzy wstępnej (spędzanej z prawosławnym tatą) ostatnim tramwajem przez puste ulice do dziadków, gdzie już czeka pozostała część rodziny, od najstarszego pokolenia (dziadków), aż do najmłodszego, półtora rocznego siostrzeńca, który wprowadza dziecięcą radość w ten piękny dzień. Oczywiście od progu słychać głośne rozmowy i czuć zapach kompotu z suszu za którym osobiście nie przepadam, jednak jestem w stanie przetrwać „zagłuszając” go aromatem pochłanianych kilogramami mandarynek. W tle słychać kolędowanie, babcia nadzoruje ostatnie poprawki wigilijnego stołu, jeszcze czekamy na ostatnich gości, aby móc po chwili zasiąść do stołu, gdzie „najstarszy z rodu”, dziadek, sprawuje honory rozdzielenia opłatka. Na moment wszystko się uspokaja, czekamy, by za chwilę znów się ożywić i z emocjami przekazać życzenia, porozmawiać, pobyć razem.
[email protected]
tradycja świąt to dla mnie zapach świeżego sianka na idealnie wyprasowanym, śnieżnobiałym obrusie, zapach współgrający z zapachem jodły (najpiękniejszej każdego roku), to smak wigilijnych potraw (wyjątkowy i niepowtarzalny w każdym domu, wręcz z nie do podrobienia) ale też tęsknota za bliskimi których z roku na rok ubywa i łzy babci że z roku na roku do Wigilijnego stołu zasiada nas coraz mniej…
Tradycje świąteczne… W mojej rodzinie jest ich sporo, ale najmilej przeze mnie wspominaną i do dnia dzisiejszego kultywowaną jest pieczenie świątecznych pierniczków. Moje dzieciństwo przypadało na lata „głębokiego komunizmu”. W sklepach było niewiele, wszystko trzeba było „zdobywać”. Podziwiałam moją Mamę, która zawsze potrafiła zdobyć właśnie, cytryny (dziś brzmi to śmiesznie i niewiarygodnie), czy miód potrzebny do pierników. Potem wspólne pieczenie i dekorowanie lukrem robionym z cukru pudru. W moim domu również wprowadziłam ten zwyczaj i tę tradycję i wspólnie z moimi córkami piekłyśmy pierniczki wypełniając cały dom magicznym zapachem Świąt! Jakże miłe były dla mnie ostatnio słowa mojej już dwudziestoletniej córki – „Mamo wiesz co ja najbardziej lubiłam i co najpiękniej wspominam z dzieciństwa? Nasze pierniczki !!!” To wspaniałe i wzruszajace!
:*
Droga Zosiu!
Tradycja Świąt wiąże się ściśle z moim dzieciństwem… To właśnie wtedy, mając 5, czy 6 lat zaczęłam bardziej rozumieć magię Bożego Narodzenia i bardziej świadomie czekać na jego nadejście. Ta tradycja to dla mnie wielopokoleniowe spotkania przy rodzinnym stole, czas na długie, spokojne rozmowy i wspólne kolędowanie przy świecach.
Ks. Tischner powiedział kiedyś, że Święta to taki czas „kiedy trzeba przestać myśleć po ludzku, a zacząć po Bożemu wierzyć”, dlatego tradycja to dla mnie wyższość cudownej, duchowej atmosfery nad wszędobylskim konsumpcjonizmem i… piękne wspomnienia na długie lata…
:*
Dzięki Zosiu za ten post i mnóstwo inspiracji. Przypomniałaś mi o tak ważnym elemencie jakim jest pięknie nakryty stół i już zamówiłam lizaki cukierki, laski cynamonu i lniane serwety :) Będzie pięknie na naszej pierwszej Wigilii.
:-) A to super! Dziękuję za odwiedziny i wiadomość!
Tradycja Świąt jest to dla mnie coś niezwykle wyjątkowego tak jak same Święta. Jako dziecko dużo czasu spędzałam z babcią i to właśnie ja, może na początku trochę nieporadnie, pomagałam jej przygotowywać wigilijne potrawy. Starałam się chłonąć każdy przepis babci i do tej pory pamiętam najdrobniejsze informacje jakie mi przekazywała – 'pamiętaj, dobrze wyrób ciasto na bułkę’ 'dokładnie utrzyj cukier’ :) Podobnie jak u Ciebie Zosiu na Święta w 'ostatniej’ szufladzie czekały sztućce wyciągane tylko i wyłącznie z tej okazji, bielutki obrus i wykrochmalone serwetki. Przygotowywałam wszystko razem z babcią i czekałam na nadejście gości, żeby móc zagrać na pianinie i pochwalić się nowo nauczoną kolędą. Teraz mimo, że mieszkamy z teściową, to staram się przemycać te moje małe tradycje i przeplatać je z tradycjami domu mojego męża – pieczenie słodkiej bułki (przepis z kuchni polskiej lekko zmodyfikowany przez moją babcię), gołąbki z sosem cebulowym czy kruchy tort z masą różaną to może nie typowe wigilijne potrawy, ale ściśle związane z tym jak od pokoleń przygotowywana była Wigilia w moim domu. Pamiętam też jak sama szukałam na niebie pierwszej gwiazdki a potem biegłam pod choinkę licząc, że zobaczę Aniołka podrzucającego prezenty ;) a teraz tej gwiazdki szukam razem z moimi dziećmi opowiadając im jak to było kiedy ja byłam mała, a starszy synek pomaga piec i dekorować pierniczki :) Tradycja Świąt to dla mnie zatem wspomnienia, możliwość dzielenia się nimi z kolejnymi pokoleniami i chwila wytchnienia kiedy po całym roku gonitwy, również tej przedświątecznej, mamy w końcu czas dla bliskich :)
PS. Wesołych i pogodnych Świąt Zosiu! Jak zwykle przepiękne zdjęcia :)
Kiedy zobaczyłam pytanie konkursowe pomyślałam „ale fajne pytanie” i zabrałam się do pisania odpowiedzi. Jak się okazało pytanie to było nie tak łatwe jak myślałam i potrzebne mi bardziej, niż mi się wydawało. Bez względu na wynik konkursu gromnie za nie DZIĘKUJĘ! <3
Pierwsze co przyszło mi do głowy to choinka, potrawy wigilijne, opłatek… Ale czy o taką tradycję chodzi? Czy o takiej tradycji chcę pisać? Po części też, bo w końcu powyższe symbole wpisały się w tematykę świąt, były ze mną od zawsze, tworzyły magię, ale zabrakło mi głębi. Mojej rodzinnej tradycji, serca, mnie. Jednak po kilku godzinach oswajania się z pytaniem i myśli ciągle krążących po głowie już wiem czym chcę się podzielić. Przypomniałam sobie dzieciństwo i za to też ogromnie dziękuję! Mając łzy w oczach myślę o tych pięknych chwilach spędzonych w gronie rodziny. Najpiękniejszą świąteczną tradycją, którą staramy się kultywować do dziś była wspólna Wigilia. Cała rodzina- wujkowie i ciocie z rodzinami zjeżdżali z różnych stron naszego kraju i świata na wieś, do swoich rodziców, a moich dziadków, gdzie zawsze stała ogromna choinka, przepięknie ustrojona z gigantyczną ilością podłużnych cukierków-lizaków, kilka stołów połączonych jak tylko się dało, by wszyscy się zmieścili, cudowny zapach sianka, blask świec, aromat przypraw i potraw wigilijnych. Pamiętam gwar, radość, piękne błyszczące oczy i ciepło bijące z serc. W ten jeden dzień w roku byliśmy wszyscy razem tylko po to, by zasiąść do Wigilijnego stołu, by pomodlić się, wysłuchać, jak dziadek odczytuje słowa Pisma Świętego, podzielić się opłatkiem i złożyć sobie życzenia. Śpiewaliśmy też kolędy-głośno i żywo. Każdy z nas znał wszystkie kolejne zwrotki, nawet jeśli było ich jedenaście! :) Było też miejsce dla gościa, zbłąkanego wędrowca. Pamiętam, że drzwi i nasze serca były zawsze otwarte.
Po Wigilijnej kolacji następowała część oczekiwana przez dzieci… gwiazdkowe prezenty. Każdy z nas dostał zawsze jakiś choćby drobny upominek, wyraz miłości i symbol przynależności. Później wybieraliśmy się na Pasterkę, by w pełnej radości zaśpiewać "Bóg się rodzi!". Pamiętam białe obrusy, białe bluzeczki, piękne spódnice i czarne garnitury, elegancję i zadumę. Przypominam sobie też czerwone plamy z barszczu na tym białym obrusie i zjadane przez mojego brata dziesiątki uszek. ;) Zawsze też na takiej Wigilii był obecny ksiądz proboszcz- to również nie zmieniło się do dziś. Czasami wspominam, kiedy to widząc mojego wtedy 3-letniego brata pochłaniającego miskę uszek powiedział "papaj, papaj, dziecko", a ten na to odpowiedział "to ksiądz nie wie, że jak ktoś inny je to nie mówi się papaj, papaj, tylko smacznego?" :)
Wszystko to, co napisałam staramy się kultywować do dziś i choć czasem ktoś z nas nie może być obecny na Wigilijnej kolacji myślimy o nim i mamy go w sercach. Zakładamy białe koszule, piękne spódnice i czarne garnitury, upajamy się zapachem sianka, potraw i wszechogarniającą radością. Słuchamy Pisma Świętego, dzielimy się opłatkiem, modlimy się i śpiewamy. Wszystko jest piękne, eleganckie i majestatyczne, znikają spory, cieszymy się swoją bliskością i miłością, a najmłodsi wyczekują prezentów. Mój brat nadal pochłania niewyobrażalnie ogromne ilości uszek z barszczem, ale już nie wchodzi w tak poważne dyskusje z księdzem proboszczem. ;)
Wesołych, zdrowych, pogodnych i pełnych miłości Świąt Bożego Narodzenia! :) :) :) <3
Tradycja Świąt to dla mnie wybaczanie.
Wybaczanie małch potknięć i dużych nieporozumień.
Wszystkich wyprowadzeń z równowagi i harmonii.
Wybaczanie innym, ale też sobie. Tak żeby żyć w zgodzie.
Choć przez chwilę :)
Zosiu, co stało się z podziałem przepisów na miesiące? Nowa szata graficzna bloga, pomimo swej urody, sprawiła, że treść umiaszczana na blogu jest bardzo nieczytelna :(
Wspaniały wpis. Jestem zauroczona zdjęciami i świąteczną atmosferą panująca w Twoim domu :) Zosiu, tak samo jak Ty uwielbiam dekorować cały dom przed Świętami.
Dla mnie tradycja Świąt to przede wszystkim spędzanie czasu z najbliższymi. Każda chwila jest wtedy niezapomniana i nie da się jej zastąpić niczym innym.
Gdybym rok temu miała odpowiedzieć na pytanie: „Co kryje się dla mnie pod słowami tradycja świąt?” napisałabym o przystrajaniu choinki w świąteczny poranek, pakowaniu i chowaniu prezentów po wszelkich możliwych szufladach w całym domu, oglądaniu filmów przy kominku pod kocem i z gorącą czekoladą, wspólnym gotowaniu i pieczeniu.
Jednak teraz, na to samo pytanie, gdy okazało się, że w te święta moja rodzina nie będzie w jednym miejscu i nie usiądzie w komplecie do Wigilijnej kolacji, odpowiedziałabym, że pod słowami „tradycja świąt” kryje się dla mnie ten jeden, wyjątkowy, wspólny wieczór z tymi, których kocham, a którzy są nieustannie w rozjazdach.
Zapraszający świąteczny stół,
Zapach choinki, który każdy czuł…
Ogarniające ciepło na myśl, że razem,
Kochane twarze z pogodnym wyrazem…
Migoczące światła świątecznego drzewa,
Na tle mroku ciemnego nieba…
I Giewont pod śnieżnym puchem,
I czerwony barszcz z uchem…
Czekałam cały rok,
A Święta już o krok…
Zapraszający świąteczny stół,
Zapach choinki, który każdy czuł…
Ogarniające ciepło na myśl, że razem,
Kochane twarze z pogodnym wyrazem…
Migoczące światła świątecznego drzewa,
Na tle mroku ciemnego nieba…
I Giewont pod śnieżnym puchem,
I czerwony barszcz z uchem…
Czekałam cały rok,
A Święta już o krok…
Joasia Ofiarska
[email protected]
Tradycja Świąt- to miłość i szacunek do naszych najbliższych, rodziców, dziadków, opiekunów, przejawiająca się kultywowaniem zwyczajów oraz zachowań przekazywanych w rodzinie z pokolenia na pokolenie . To daje najbliższym sobie ludziom poczucie bezpieczeństwa i radości w sercu oraz przekonanie że rodzina jest silna, że jest jednością oraz że jest wyjątkowa w swoich od dawien dawna praktykowanych tradycjach. I tych małych i dużych. A taka powtarzalność i niezmienność daje poczucie każdemu członkowi rodziny że uczestniczy w misterium jedynym w swoim rodzaju….Tradycja Świąt to także dzielenie się sobą, bo to właśnie obecność ukochanych ludzi wokół świątecznego stołu jest spełnieniem naszych największych marzeń i daje wielką moc i wiarę że możemy dokonać wszystkiego przy wsparciu tak cudownych ludzi dookoła nas oraz daje poczucie że naszą rodzinę łączy miłość , zaufanie , wyjątkowość i trwałość w przekazywanych wartościach……
Wesołych Świąt z radością i spokojem w sercu oraz wielu powodów do uśmiechu w nadchodzącym Nowym Roku dla wszystkich !!!!!
Tradycja świąt to dla mnie tęsknota… Tęsknota za prawdziwie rodzinnymi świętami, których nigdy nie miałam i pewnie mieć nie będę… za świętami jak na Twych zdjęciach Zosiu…czyli świętami perfekcyjnymi… ale najbardziej tęsknota za świętami z ukochanym mężczyzną, jedynym którego kochałam a którego nie ma i z którym nie podzielę się opłatkiem ani nie złożymy sobie życzeń…a którego w tym czasie brakuje dużo bardziej niż na co dzień…
TRADYCJA ŚWIĄT
To biel śniegu i opłatka,
Świerkiem ozdobiona chatka.
Czerwień bombek, drzewka zieleń –
Tradycja ma wiele wcieleń.
To też dzieci uśmiechnięte,
Gdy trafiło się z prezentem,
albo widok pierwszej gwiazdki.
Każdy zna takie obrazki.
Przy świątecznie jasnym stole
Usiądziemy w jednym kole,
Pewni, że tu jest nasz kąt*.
Oto jest tradycja świąt.
Aneks:
*Takie objawienie dnia:
Koło, które kąty ma.
[email protected]
:**
Najpiękniejsza tradycja to chyba taka, że następuje jedność i zgoda ponad podziałami. To czas kiedy ludzie skłóceni potrafią sobie wybaczyć i pogodzić się, usiąść do jednego stołu i cieszyć z bycia tu i teraz. Z bycia razem. I nie jest wtedy ważne, czy stół i dom przystrojony będzie na bogato, czy biedno, czy dom został wysprzątany. Ważne jest, że jest o czas kiedy otaczają nas bliscy, których kochamy. Dodatkowo u mnie w rodzinie jest taki zwyczaj, że
moja cała rodzina po skończonej kolacji wigilijnej idzie do sąsiadów, żeby podzielić się opłatkiem i pokolędować wspólnie, gdyż jest to czas radości i jedności. Wieczorem ok. 22.00 chodzimy do zwierząt – choć z tym coraz trudniej (do krów, koni, świni ) i częstujemy ich jabłkami, do których dołączamy kawałki opłatka. Czekamy także aby przemówiły :) Moja babcia mówi, że zwierzęta też są członkami naszej rodziny.
[email protected]
pięknie a zdjęcia wspaniałe ojj bajkowo ;) podłączę się do Was ;)
Mogłabym długo wymieniać, czym jest dla mnie tradycja świąt:
– wybieranie z Tata najbrzydszej choinki w okolicy, żeby stanęła w naszym salonie
– pieczenie pierników dla przyjaciół
– gotowanie z Mamą i roznosząc pod domu TE zapachy świąteczne
– nocne wyprawy na pasterkę przez pola śpiewając z Siostą kolendy BARDZO głośno
Ale od ubiegłego roku rozumiem wszystko inaczej. Przez całe życie zastanawiałam się nad talerzykiem dla nieznajomego. Zawsze go zostawiamy. I zawsze mnie zastanawiało, czy jakby ktoś obcy zjawił się wśród nas. Wdarł się w ten rodzinny moment, to co byśmy zrobili. Rok temu to ja byłam obcym, który się wdarł. Na skutek rozmaitych, przykrych spraw w Wigilię w nocy razem z narzeczonym ruszyliśmy przez pół kraju zastanawiając się w sumie dokąd – do moich rodziców, i niepokoić ich jakimiś historiami, których lepiej nie wyciągać w święta? do naszego domu, gdzie wprawdzie jest choinka i opłatek, ale nie ma nic do jedzenia, bo przecież całe święta mieliśmy być poza domem?
Głodni, bo przecież w Wigilie się pości. Jechaliśmy, a ja myślałam, co dam radę zrobić z tego, co mamy. Gdyby chociaż jajka… będą naleśniki. Napisałam do znajomych czy pożyczą. Odpisali, że czekają, niezależnie od pory. Weszłam po jajka a dostałam spakowaną kolację: pierogi, śledzie, karpia… Gdy dziękowałam dowiedziałam się, że nie ma za co, w końcu to polska tradycja – dzielić się kolacją w Wigilię i tak niewielu z nas ma możliść jej doświadczyć.
Tradycja świąt to pewność, że znów jak co roku zobaczę osobę, która jest dla mnie najważniejsza na świecie, i chociaż widzę ją codziennie, to święta jakoś szczególnie uzmysławiają mi, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, bo nie jestem sama.
Zosiu, już dawno nosiłam się z zamiarem pozostawienia komentarza pod Twoimi postami, są CUDNE (bez wyjątku!).
Dla mnie TRADYCJA ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA, to przede wszystkim oprócz aspektu religijnego czas spędzony z Rodziną, wspólne porządki – a co za tym idzie wyszukiwanie dawno niewidzianych skarbów, kupno tej jedynej choinki (spędziłam dzisiaj dobre 30min w szkółce drzew w wypatrywaniu tej najpiękniejszej!), którą po świętach wsadzamy do naszego ogrodu, stopniowe przygotowywanie dań na wigilijny stół – dzisiaj nastawiłam już na kiszenie zakwas na barszcz i żurek, ze Świętami zawsze nierozerwalnie kojarzą mi się tradycyjne wypieki, nigdyś wykonywanie przez moje Babcie, teraz przeze mnie. Niektóre z nich zarezerwowane są tylko na ten czas, jak mój ulubiony pomarańczowy sernik, makowce, piernik staropolski (który dzielnie czeka na swoją kolej w spiżarce) czy też lukrowane pierniczki, które muszę chować przed Mężem by doczekały Świąt. Oczywiście tradycja to i prezenty, które w spokoju zakupione przed świąteczną zawieruchą schowane czekają na piękne ich opakowanie. A dekorowanie zarówno całego domu jak i stołu na ten wigilijny wieczór to jeden z ulubionych moich „świątecznych tradycyjnych punktów” :)
Wesołych Świąt!
Tradycja świąt? Wiele może kryć się pod tymi słowami. Najbardziej fascynujące jest jednak to, że każdy z nas słysząc te słowa widzi coś zupełnie innego. Wpływ na to mają nasze przeżycia, te z dzieciństwa jak i te najświeższe. Dla jednych brzmią one ciepło dla innych bije od nich chłodem. Wszystko zależy od tego jakimi przygodami uraczył nas los. Jeśli chodzi o mnie, jestem w trakcie tworzenia swojej definicji. Jednak przede wszystkim święta to spotkanie z najbliższymi. Niekoniecznie rodziną, tylko właśnie najbliższymi. Jest to też chwila przerwy w zabieganym świecie, na którą nie możemy sobie pozowlić w ciągu roku bo jak tylko się na chwilę zatrzymamy to wszystko co budujemy zaczyna się kruszyć. Pewnie nie każdy tak ma, ale tak właśnie jest u mnie. Jestem zmęczona tym, że nie ma chwili na pauze, nawet bardzo krótką. W tym roku czekają mnie w końcu prawdziwe, najpiękniejsze święta. Skromniejsze niż zwykle, za to spędzone z moją najukochańszą mamą. Będziemy tylko we dwie w tym roku. Zawsze tego chciałam, ale nie było takiej możliwości. Musiałam święta spędzać z ludźmi z którymi wcale nie miałam ochoty być. Można by jeszcze dużo pisać, ale to chyba już przesada. Podsumowując, święta to przede wszystkim najbliżsi i ten cudowny momeny kiedy można zapauzować świat i pomyśleć. :) Wszystkiego dobrego życzę Tobie i wszystkim czytelnikom. Żeby w te święta w naszych domach było jak najmniej fałszu.
Tradycja Świąt Bożego Narodzenia to dla mnie :
Ogromna radość … podczas pieczenia pierniczków
Powaga chwili … gdy Tata czyta Ewangelię
Odrobina smutku .. gdy wspominamy nieobecnych
Szczery śmiech… podczas rozpakowywania prezentów
Dziecięca zabawa … gdy śpiewamy kolędy
i łzy szczęścia…bo możemy być razem.
To magia unosząca się nad stołem, bo tego wieczoru wszystko wydaje się takie proste.
O wyjątkowości tego wieczoru opowiada wiersz Emilii Waśniowskiej „To właśnie tego wieczoru…”
” To właśnie tego wieczoru,
gdy mróz lśni, jak gwiazda na dworze,
przy stołach są miejsca dla obcych,
bo nikt być samotny nie może.
To właśnie tego wieczoru,
gdy wiatr zimny śniegiem dmucha,
w serca złamane i smutne
po cichu wstępuje otucha.
To właśnie tego wieczoru
zło ze wstydu umiera,
Widząc jak silna i piękna
jest Miłość, gdy pięści rozwiera.
To właśnie tego wieczoru,
od bardzo wielu wieków,
pod dachem tkliwej kolędy
Bóg rodzi się w człowieku.”
I dlatego życzę wszystkim, aby tego wieczoru Bóg urodził się … w każdym z nas.
Tradycja Świąt to dla mnie „magia”. Z utęsknieniem czekam przez cały rok na te kilka dni, kilka chwil, w których ludzie stają się „ludźmi”, kiedy smutki i troski na chwilę odchodzą w zapomnienie, kiedy na najsmutniejszych buziach pojawia się choć odrobina uśmiechu. W tym dzisiejszym, zwariowanym i rozpędzonym świecie, pełnym kłamstwa, obłudy i zawiści jeszcze ta magia nas ratuje, jeszcze ta tradycja nas trzyma. Życzę Wszystkim Nam, aby gościła w naszych domach jak najdłużej ;)
Tradycja świąt to dla mnie przede wszystkim spotkanie z rodziną oraz przyjaciółmi. Na co dzień żyjemy w różnych zakątkach świata czy nawet blisko siebie, ale w natłoku obowiązków trudno czasami zwolnić.
Magiczny czas zaczyna się u nas od pieczenia oraz dekorowania pierniczków (zdjęcie tegorocznych dodałam jako witrynę internetową ;-) ). Atmosferę tworzy także cudowny zapach choinki, gotowania czy nawet tak drobne sprawy jak czyszczenie ‘zabytkowych’ srebrnych sztućców, z których korzystamy tylko podczas świąt Bożego Narodzenia.
Życzę zdrowych, pięknie pachnących Świąt dla Pani oraz całej rodziny.
Od kilku lat czekam z radością na Święta Bożego Narodzenia. Kiedyś ich nie doceniałam. Nie samych świąt…nie,nie ale tego czasu z bliskimi, którego teraz mamy tak mało. Nie robimy 12 potraw. Robimy to co każdy z nas lubi jeść. Mama przygotowuje pierogi z kapustą i grzybami,które ja pochłaniam w ilości MASOWEJ. Dla brata obowiązkowo barszcz z uszkami z grzybami, które z kolei brat pałszuje przez 3 dni wciąż i wciąż. Ja przygotowuje śledzie w śmietanie z jabłkami, które znikają od razu. Pasztet wegański z marchewki i soczewicy oraz mięsny-taki sycący ze śliwakmi :D. Radość wspólnego jedzenia i gotowania na innych to jest siła rodziny. Nie ma nas dużo. Co roku jesteśmy tylko w 3 przy Wigilijnym stole, ale jesteśmy szczęsliwą trójką. TO JEST WŁAŚNIE TRADYCJA ŚWIĄT-RAZEM.
TRADYCJA ŚWIĄT dla mnie to nasza rodzina razem w Wigilię. To tato myjący zawsze wtedy samochód, mama denerwująca się, że ciasto nie wyjdzie, rodzeństwo lepiące ze mną uszka (ile w tym roku się rozpadnie?), pachnąca choinka, którą atakuje nasz kot, kominek z wiecznie brudna szybą ;) Wszystko to takie niedoskonałe i doskonałe zarazem. Im jestem starsza tym bardziej boję się, że ta nasza tradycja minie. Ale jeszcze trwa i pewnie w tym roku obrus będzie oblany barszczem, w ciasto wskoczy nasz kot i ktoś zacznie dusić się ością. To jest dla mnie tradycja świąt;)
Tradycja Świąt to przede wszystkim dawanie czegoś od siebie. Jest najważniejszym „składnikiem” wigilijnego stołu. Tata z dziadkiem zajmują sie rybami, siostra wymyśla fantazyjne ułożenie serwetek, babcia z długą łyżką nadzoruje smaki, dzieciaki, poprzebierane w świąteczne stroje grają na cymbałkach pastorałki. W tym świątecznym chaosie, wszystko wpada ze sobą w magiczną synergię, właśnie dlatego, że każdy chce być częścią tego jednego wieczoru w roku. Dobrze jest pamiętać o liczbie potraw na stole, talerzu dla niespodziewanego gościa i oczekiwać na pierwszą gwiazdkę, ale nic nie buduje tak bardzo jak własne, rodzinne zwyczaje!
Tradycja Świąt jest dla mnie jak patchwork. Są elementy stare, przekazywane z pokolenia na pokolenie znane w wielu domach (sianko pod obrusem, puste nakrycie) i znane tylko mojej rodzinie jak na przykład żywa choinka albo lepienie z moją Mamą pierogów w Wigilię i drobna kłótnia z Rodzicami, która zawsze temu towarzyszy (ot tak, aby w nadchodzącym roku nie zabrakło pieprzu i emocji).
Tradycja Świąt jest patchworkiem także dlatego, że od 2014 roku doszywam kolejne kwadraty i całość znacznie się powiększyła. Teraz moją tradycją jest obchodzenie dwóch wieczerzy i bywanie w dwóch domach. Poznałam fasolę z kapustą, makiełki i pyszny przekładany piernik. Poznałam nowe piosenki świąteczne i barszcz czerwony o nowym smaku. Doszyłam do mojego patchworku nowe uśmiechy i nowe życzenia, nową magię.
W moim własnym domu zachowałam tradycję ubierania żywego drzewka, ale w kuchni wisi własnoręcznie zrobiony kalendarz adwentowy. Tradycją jest, że pakuję prezenty, jednak rozkładam papier i wstążki na innym stole, inne dłonie pomagają mi trzymać taśmę i prezentów jest więcej :) Doszywam złotymi nićmi szybki bieg w Wigilię rano do moich Rodziców na lepienie pierogów. Narzeczony doszył poranno-wigilijną wizytę w domu rodzinnym. Doszyliśmy wspólny spacer po dwóch wigiliach i picie herbaty w domu, gdy jesteśmy najedzeni tak, że nie możemy się ruszyć :)
Dobrze mi z moim patchworkiem, z moją tradycją świąt. W spojrzeniach, gestach, zapachach widzę pokolenia, które przeminęły, a w miłości i otwartości na zmiany naszych trzech rodzin widzę te, które nadejdą.
Życzę Ci Zosiu pięknych, rodzinnych Świąt. Chwil pełnych miłości i radości :)
Tradycja świąt została przeze mnie na nowo odkryta niedawno. Wcześniej była po prostu powielana z roku na rok, a ja się jej „poddawałam” bez namysłu. To będą pierwsze wspólne Święta z moim Narzeczonym i moją Rodziną. W trakcie rozmów, zakupów i przygotowań świątecznych dostrzegłam, że nasze tradycje się różnią. Nie chcę w źaden sposób karegoryzować, która jest lepsza/gorsza. Natomiast chcę się podzielić tym co udało mi się dostrzec,a co najważniejsze docenić w tradycji pielęgnowanej przez moją rodzinę. Kiedy żyła moja Babcia zawsze kisiła buraki na barszcz. Już początek grudnia zapowiadał Święta,które nie były przygotowywane w pośpiechu. W tym roku pierwszy raz to ja zakisiłam buraki i podjęłam się przygotowania barszczu wigilijnego. Rozpiera mnie duma! Codziennie do niego zaglądałam ciesząc się, że z dnia na dzień jest coraz lepszy. Chcę, aby w tym roku nikt nie zaniedbał tradycji,którą pielęgnowała Babcia. Otóż po zjedzeniu wszystkich potraw wiązało się sztućce!;) dopiero następnego dnia się je myło;) dlaczego? Babcia zawsze mówiła,że dzięki temu rodzina będzie trzymała się razem. Dla niektórych może być to tylko takie gadanie, dla mnie jest to odrobina „magii”, która będzie towarzyszyła Nam podczas trwania Świąt. Sianko pod obrusem i pusty talerz dla strudzonego wędrowca też będzie;) łamanie się opłatkiem i śpiewanie kolęd i jedzenie mandarynek + wszystko co opisałam jest moim spojrzeniem na Tradycje Świąt;) wszystkim życzę, żeby w te święta nikomu nie zabrakło Miłości i rodzinnego ciepła! Błogosławionych Świąt;)))
Tradycja Świąt to dla mnie zaparowana, przepełniona aromatami kuchnia, pierniki, świeża, pachnąca choinka, rodzina kręcąca się po domu, rozmowy, ciepło, radość, śmiech, wspólna modlitwa, dzielenie się opłatkiem, kolędowanie, wolne krzesło dla gościa, spokój, wdzięczność, pierwsza gwiazdka, gwiazdkowe prezenty, miłość-to jest właśnie magia Świąt:) WESOŁYCH!!
Dla mnie tradycją Świąteczną jest spotkanie z rodziną. Niby banalne, ale niektórzy zwracają uwagę na prezenty, inni żeby się najeść i napić a jeszcze dla innych męczarnią jest dzielenie się opłatkiem.
Uwielbiam jak moja czteropokoleniowa rodzina siada przy jednym stole. Wtedy nie ma miejsca na zmartwienia i wszystkie troski całego roku idą w odstawkę. W mijającym roku moja rodzina pokazała, że pomimo dużych problemów potrafi się wspierać i być razem.
Lubię jak mojej babci szklą się oczy,kiedy opowiada jak to była młoda i jak to było za „jej” czasów. Pomimo tego, że słucham tego po 100 razy ciągle te historie wzruszają mnie tak samo. Kiedy moja 3 letnia córka , przytula się z moją 8 letnią siostra i gadają przy choince beztrosko korzystając z dzieciństwa. Wzruszam się zawsze przy składaniu życzeń. Nigdy nie mówię oklepanego „wszystkiego dobrego ” lub „nawzajem”. Zawsze staram się dobrać życzenia do konkretnej osoby i momentu w jej życiu. Cudownie jest patrzeć na błysk w oku dzieci na wspomnienie o Mikołaju , który zaraz przecież przyjdzie i da prezenty, wtedy sam człowiek staję się dzieckiem i z wielką przyjemnością wkracza w ten świat dzieci i wyobraźni.
Ech długo by pisać. Mogłabym się tak rozpływać nad świętami bez końca.
Pamiętajcie niby proste i banalne , ale w tym czasie najważniejsza jest rodzina. Może macie kogoś z kim dawno nie mieliście kontaktu(zapomniany dziadek, ciocia itp), zadzwońcie, napiszcie, zaproście. Nikt nie powinien być w tym czasie sam.
Wesołych Świąt Tobie Zosiu oraz całej Twojej przeCUDNEJ rodzinie. Wam czytelnikom , również życzę spokojnych Świąt i aby każdy z Was zajrzał do głębi siebie i pospełniał swoje marzenia.
Tradycja Świąt to dla mnie rodzinne spotkania (nie wyobrażam sobie bez nich Świąt) i makowiec mojej babci, którego postanowiłam się nauczyć, póki to jeszcze możliwe…
Pozdrawiam, spokojnych Świąt :)
Obudziła się wcześnie, dużo za wcześnie… W pokoju panował mrok. Spojrzała na stary zegar z kukułką, próbowała w ciemności odczytać czas. „Duża na godzinie, mała wskazuje minuty” – powtarzała w myślach słowa dziadka, ale wciąż nie potrafiła ich zrozumieć. Lecz jakie to miało dziś znaczenie? „Jutro nad tym poglówkuję”. Z zamachem odrzuciła z kolan grubą pierzynę i podbiegła do okna. Odsunęła ciężką, czerwoną zasłonę… Był tam! Przykrył ścieżkę, wszystkie krzewy w ogrodzie, nieczynną studnię, a nawet starą skrzypiącą huśtawkę, którą tatuś obiecał naprawić. Był wszędzie! W świetle księżyca błyszczał tak intensywnie, iż mogłaby przysiąc, ze jest srebrny. Uśmiechnęła się. Spojrzała na śpiącego jeszcze Grzesia. „Ale mu dzisiaj natrę uszy” – pomyślała. Kiedy tak rozmyślała o śnieżnych szaleństwach, uwagę jej przykuło światło dobiegające z kuchni, uchyliła drzwi i stało się… Rozchyliła nozdrza i zamknęła oczy. Po omacku szła do kuchni, prowdził ją zapach. Podłoga była zimna i nieprzyjemna. „Dlaczego chodzisz bez kapci, Haniu? Przeziębisz się”. Otworzyła oczy. Babcia stała przy kuchni i podsmażała grzyby. Na starym dębowym stole stygł już piernik. Dziadek siedział przy oknie, w ustach trzymał fajkę, a w rękach dużą misę. Z pewnością ucierał mak.
„Wstałaś już, Świetliku? Dopiero szósta”. Podbiegła do dziadka i wdrapała mu się na kolana. Pachniał tytoniem i szarym mydłem. Uwielbiała ten zapach. Wtuliła się w niego i zerknęła za okno. Sikorka skubała właśnie słoninę, którą zawiesili razem z Grzesiem kilka dni temu.
„Haniu, załóż kapcie i umyj ręce, mamy dziś dużo pracy. Wieczorem urodzi się Pan Jezus”
…
Razem z Grzesiem stali przy oknie, nosy przykleili do szyby i czekali… Na co? Na kogo? Na pierwszą gwiazdkę , pomyślisz. Też. Ale przede wszystkim czekali na tatę… Ostatnio widzieli go latem… Hania ściskała w ręku ostatni list od niego. „Zanim zaświeci pierwsza gwiazdka, będę już z wami przy wigilijnym stole”. To ostanie zdanie listu znała na pamięć.
Przy stole siedzieli już prawie wszyscy. Mama kręciła się jeszcze w kuchni, ciocia Renia nuciła kolędy, dziadek podpalał ostnie świece. Na stole było 12 potraw, nie zabrakło kutii, pierogów, karpia w galarecie, barszczu z uszkami czy kompotu z suszu, za którym Hania nie przepadała. Były też kluski z makiem i groch z kapustą. Słyszała, jak Grzesiowi burczy w brzuchu. Wujek kręcił się niespokojnie, pewnie umierał z głodu. ” Nie rozpoczniemy, dopóki nie przyjedzie”- skarciła go babcia. Nikt tak dobrze jak ona nie potrafił czytać ludzkich myśli.
Pod obrusem leżało sianko, a na brzegi stołu Pismo Święte. „Za rok, jak nauczę się czytać, to mnie przypadnie ten zaszczyt” pomyślała. W tym roku fragmenty Biblii będzie czytał kuzyn Romek. Lubiła go, jednak czytać to on wcale dobrze nie potrafił.
„Jak my dojdziemy na pasterkę, zasypało nas jak nigdy” – zamruczała ciocia Renia. „Ach, ci dorośli. Dlaczego oni nie widzą tak oczywistego piękna?” Z zamyśleń wyrwało ją pukanie do drzwi. Wszyscy zamilkli. Mama poprawiła włosy, oczy się jej zaszkliły. Hania pobiegła do drzwi ile sił w nogach, zaraz za nią Grześ i merdający ogonem Kapsel. Poprawiła plisowaną spódnicę, przyklepała bujną, rudą grzywkę i ubrała najpiękniejszy uśmiech, jaki potrafisz sobie wyobrazić, drogi czytelniku. Gdyż wszystko, co najpiękniejsze, jest niewidoczne dla oczu.
Tradycji Świąt nie da się opisać słowami, nie da się jej namalować, opowiedzieć czy też zdefiniować. Tradycję Świąt nosimy we wspomnieniach, w wyobraźni, głęboko w sercu. To muzyka, zapachy, twarze, śmiech i łzy. Żadna odpowiedź nie zobrazuje przeżyć, które zaleją nas już niebawem.
Zosiu, Tobie i Twojej rodzinie życzę spokojnych, rodzinnych i zdrowych Świąt oraz umiejętności dostrzeżenia Piękna w zwyczajności.
Alex
W tej chwili pod tymi słowami kryje się dla mnie przede wszystkim obecność rodziny i bliskich mi osób. Po prostu. Nie drzewko, nie jedzenie, nie kolędy – tylko ludzie.
Może dlatego to sobie uświadomiłam, że jutro mam planowane cesarskie cięcie i święta prawdopodobnie spędzę w szpitalu? :)
I wiecie co? Nie smucę się! Bo choinka, choć piekna i pachnąca, jedzenie, choć pyszne i cieszące oczy, nigdy nie zastąpią nam obecności bliskich, którzy tak w ogóle wspierają mnie i zapowiadają świąteczne wizyty w szpitalu, mimo że będę zmuszona jeść w Wigilię kleik :D
Tradycja świąt…Dla mnie tradycja to przede wszystkim zwyczaje, które były i są wprowadzane do mojego domu. Tradycje, które były zawsze obecne w naszym domu: uczestnictwo w roratach, wspólne rodzinne planowanie dań, które zagoszczą na naszym stole wigilijnym, składanie sobie życzeń, wspólne śpiewanie kolęd, prezenty ,pasterka… Ważną rolę zawsze ma wystrój domu, stołu podczas świąt. Staram się, aby w domu panowała „ciepła atmosfera”, którą tworzą: świece, zapach pomarańczy, goździków i szczypta cynamonu, wówczas możemy napajać się urokiem świątecznym we wspólnym gronie rodzinnym.
Pod pojęciem tradycja świąt każdy wyobraża sobie coś innego. Każdy dom ma swoje zwyczaje i obrzędy obchodzenia świąt. Mimo, że są one w większości bardzo zbliżone, ale w małej iskierce tli się zawsze światło inności. Najważniejsze, aby każdy odnalazł w swoim domu, otoczeniu tradycje świąteczne i kultywował je przez kolejne pokolenia…
Tradycja świąt to dla mnie świętość, tak jak i same święta. To zapach żywej choinki, barszczu, to ręce Mamy. Mamy która mnie wszystkiego nauczyła. Nauczyła piec ciasta, piec chleb, którego zapach wspaniale unosi się po domu :) Nauczyła lepić pierogi, piec mięsa i nauczyła dbać o tą Tradycję. Przed Mamą były to dłonie Babci – jednej i drugiej – i dziś gdy już żadnej z Nich nie będzie w tym dniu z nami wspomnimy o Nich i ciepło się zrobi na sercu. Świąteczna tradycja to biały obrus, pod obrusem sianko, wyczyszczona porcelana i sztućce wyjmowane na specjalne okazje :) To zapach pomarańczy z goździkami i domowych ciasteczek. To wspólne dzielenie się opłatkiem, i łza co niejednokrotnie poleci po policzku, to symboliczne prezenty. Bo to nie prezenty są ważne w tym dniu….to także ofiarowanie maleńkiej cząstki siebie innym, zauważenie że ktoś czegoś nie ma, że można mu jakoś pomóc. To tak niewiele, a dla Innych to tak wiele. Tradycja to także wyprawa na cmentarz do Bliskich których nie ma wśród nas…..Tradycja to wypisanie i wysłanie kartek do Cioć i Wujków i telefony do Rodzinki :) Tradycja to takie ciepło w sercu, kiełkujące od początku grudnia, od zapalenia pierwszej adwentowej świecy….To taki posag na całe zycie, którego się nie kupi za żadne pieniądze…. Mam nadzieję że tę Tradycję kiedyś przekażę moim dzieciom :) Tradycja to rozmowa – spokojna rozmowa przy stole, na którą w ciągłym zabieganiu brak czasu, to właśnie ten czas. Czas poświęcony Drugiej Osobie.
Wesołych Świąt :)
Tradycja Swiąt to dla mnie osobiście historia , historia która tworze ja sama wraz z moja rodziną ,przyjaciółmi.
Na tą historie składają się przede wszystkim ludzie bo to dla nich tworzy się piękno domu, rodzinnego stołu, magia życzeń podczas wigilijnego dzielenia się opłatkiem wraz z pierwsza gwiazdką na niebie.
Tradycja świąt to dla mnie czas spędzony na hasaniu po zasypanych białym puchem polach u dziadków na wsi, ze skrzypiącym pod stopami śniegiem, ale przede wszystkim to pachnąca ciastem kuchnią mojej babci. We wspomnieniach przywołuję stare drewniane drzwi, za którymi, jak za wrotami do baśniowej Narnii, otwierał się przede mną świat krainy Warmii. Była tam ukryta spiżarnia, gdzie półki uginały się od słoików pełnych dżemów, kompotów, kiszonych ogórków. Babcia dbała o to, aby wszystkie weki były podpisane, żeby czasem nikomu nie pomyliła się np. truskawkowa konfitura z powidłami ze śliwek. Na hakach suszyły się sznury grzybów, pęki rumianku, a w kącie stał wielki jutowy worek po brzegi wypełniony mąką. Z tej spiżarni przed świętami Bożego Narodzenia babcia wynosiła składniki , które potem zamieniała w przepyszne, pachnące ciasta. Jednym z nich był „kuch” – tradycyjna warmińska bułka drożdżowa z „kiezą” (warmińskie określenie twarogu). Babcia w misternie łączyła wszystkie składniki, z których potem na drewnianym stołku, przy zielonym, kaflowym piecu rosło ciasto. Pamiętam, jak zasypywałam babcię miliardem pytań. A po co tyle jajek? A dlaczego masło trzeba roztopić w rondelku? Ile i jak? Kochana, miała dla mnie tyle cierpliwości…
Kiedy już blacha z ciastem lądowała w piecu, z niecierpliwością wyczekiwałam momentu, aż będę mogła zjeść wielki, ciepły jeszcze kawałek drożdżowej bułki i popijać go gorącym kakao…mmm…to były czasy…W oczekiwaniu na „kuch” babcia opowiadała przeróżne historie, jak to kiedyś kuchem częstowało się wędrownych gości…
Tradycja Świąt to to na co czeka się cały rok. To długie przygotowania, wspólnie spędzone godziny w kuchni, czekanie z ubieraniem choinki do wigilijnego ranka. To zapach piernika i zupy grzybowej, który cudnie unosi sie w całym domu. To wybieranie prezentów dla najbliższych, każdy z największą starannością, aby uszczęśliwić kochaną osobę. I w końcu tradycja to wieczerza wigilijna: łamanie się opłatkiem, życzenia, przeprosiny i wybaczenie. To nerwowe oczekiwanie na Aniołka, który ma przynieść prezenty. Jednak najważniejszy jest czas spędzony razem – śpiewanie kolęd, długie rozmowy, śmiech. Tradycja to także pójście z całą rodziną na Pasterkę, aby uczić narodzenie Zbawiciela. Święta to magiczny czas, gdy nie ma kłótni, tylko miłość i pokój ❤️
Tradycja Świąt – to dla mnie magiczny czas, spędzony z najbliższymi mi osobami. Trzy dni Świąt to okres dla mnie wyjątkowy. Mogę powiedzieć, że do tych trzech dni przygotowuję się cały rok, wszystkie cztery pory roku! Bardziej czy mniej świadomie. To nie są świąteczne potrawy, bo te zmieniają się, żeby każde Święta były oryginalne i wyjątkowe. Dodajemy nowe smaki, kombinujemy, eksperymentujemy, ale tak, aby zawsze było smacznie. To nie prezenty, bo czasami są bardziej okazałe, a czasami skromniejsze, jeżeli mamy akurat więcej innych wydatków, wtedy są bardziej symboliczne. Święta mają dla mnie charakter duchowy, nie materialny. Dlatego Tradycja Świąt to dla mnie po prostu BYĆ. Być tu i teraz, być RAZEM przez Święta, i nie tylko, przez cały czas, ale przez Święta jakoś inaczej, wyjątkowo. Tradycja Świąt to wspólne rozmowy przy świątecznym stole, śmianie się z zabawnych sytuacji i chwil z życia, wzruszenie z tego, jak dzieci dorastają, wspólny smutek z powodu niemiłych wydarzeń, wsparcie, poczucie bliskości i bezpieczeństwa. To brak kłótni i drobnych sprzeczek. Tradycja Świąt to nie dążenie do perfekcji. Okna nie muszą lśnić na błysk, obrus nie musi być idealnie wyprasowany. Ważne jest nasze podejście do Świąt i docenianie tych wspólnych, radosnych chwil. To jest dla mnie Tradycja Świąt, którą przekazali mi Dziadkowie i Rodzice, i tą właśnie Tradycję Świąt ja sama będę chciała przekazać swojej przyszłej rodzinie i swoim dzieciom.
Tradycja świąt choć w wielu rodzinach zamiera lub zostaje wręcz zjedzona przez komercje i obraz współczesnych świąt w mediach dla mnie największy urok ma ta, którą wspominam z dzieciństwa. Jest ona kultywowana w mojej rodzinie i ją przekaże moim dzieciom, by najpiękniej wspominały ten czas.
Chociaż nigdy nam się nie przelewało (też czasy były inne) to na wigilijnym stole nigdy nie zabrakło 12 potraw i dodatkowego nakrycia. Zbliżające się święta odczuwałam przez zapach pomarańczy w domu i bigosu, który był robiony na kilka dni przed. Również ubieramy wtedy choinkę, by jak najdłużej cieszyła oko i podsycała nastrój. Choć już mam swoje dziecko i nie mieszkam z rodzicami to jak co roku chodzę do nich lepić pierogi z siostrą i droczyć się czyje są ładniejsze. Każda z nas co roku ma swoje wyznaczone zadanie i tak robimy już od małego. Chociaż dla mnie najważniejszymi momentami należącymi do tradycji są prezenty i moment gdy wspólnie siadamy do stołu. Nie cieszą mnie prezenty, które dostaje lecz te które daje i wkładam w ich przygotowanie całe serce. Jak już miałam gotowy prezent nigdy nie mogłam się doczekać by go wręczyć. To jak siadamy do stołu i rozpoczynamy kolację jest dla mnie najważniejsze i chyba najbardziej emocjonalne. Wtedy najstarszy rodem czyli Dziadek wita wszystkich przy stole. Wzrusza on wszystkich bo dziękuje, że nikogo przy stole nie brakuje a nawet wręcz przeciwnie jest nas więcej. Cieszy się, że pomimo już starszego wieku może zasiadać do stołu z całą rodziną co nie zdarza się często bo wszyscy się ciągle gdzieś śpieszymy i zapominamy o najważniejszym. Ten czas mógłby zostać spowolniony bo jest wyjątkowy, bez całego komercjalizmu, który nastawiony jest tylko na zarobek a zapomina o człowieku.
Wesołych Świąt Kochani i pamiętajcie by znaleźć czas na rozmowę z dziadkami i spytać co u nich słychać bo kiedyś zatęsknicie za złotymi radami.
Tradycja świąt? Dla mnie to te chwile, w których widzę, jak moja córka patrzy na święta, tą samą radością co i ja, parę lat temu. Jak teraz to ona zawiesza bombki na choince, i tak strasznie uważa by żadnej z niej nie zbić, jak dostaje łyżką drewnianą po palcach, kiedy chce podkraść masę sernikową, jak ucieka śmiejąc się głośno, ze skradzionym piernikiem.
Święta to bowiem czas, kiedy kompletnie nic się nie zmienia…
W dzisiejszych czasach mogę powiedzieć, że tradycja świąt oznacza dla mnie tęsknotę za świętami. Życie w biegu, czas uciekający przez palce albo brak śniegu to tylko niektóre wymówki, dla których oddalamy się od tradycji świąt. A w sercu pragnę tego tradycyjnego śnieżnego puchu za oknem, tych tradycyjnych pierników i pierniczków robionych z bratem przy dźwiękach świątecznej muzyki, tej tradycyjnej (nie wystawowej) choinki, z łańcuchem z papierowych oczek, i co najważniejsze tych najbliższych mi osób, których już przy mnie nie ma- tradycyjnie czeka na nich puste nakrycie przy stole. świąteczne tradycje trzeba skrzętnie chować przed dzisiejszym światem, który chce nam wszystko sprzedać i podać na złotej tacy. Trzeba o nie dbać i nosić w sercu, tylko wtedy możemy mieć nadzieję, że tradycja świąt przetrwa.
Tradycja świąt to pieczone pachnące pierogi, sianko pod obrusem przyniesione przez babcię ze stodoły, biały obrus, piec z garem wigilijnego kompotu, gwar, rodzina, śmieszne prezenty.
To piękne święta na wsi u moich dziadków. Wszystko bym dała aby moje dzieci miały takie święta. Chciałabym podtrzymać tę tradycję świąteczną.
Pierwsze skojarzenie z duetem słów „tradycja świąt” to moja rodzina, to miłość, zaangażowanie i pomoc . Nie ma nic piękniejszego niż święta , które mogą być spędzane w gronie najbliższych .
Tradycja świąt ma dla mnie wiele znaczeń, które zmieniają się jak KAMELEON w zależności od tego co mam na myśli . To nie tylko przystrajanie z dziećmi choinki, wykonywanie z rodziną stroików, dekoracji i ozdób, to nie tylko krzątanina w kuchni już na kilka dni przed świętami, to nie tylko gotowanie, pieczenie i przystrajanie, to nie tylko spędzanie czasu z rodziną i …dla mnie to coś więcej . To coś co napawa mnie radością, przepełnia spokojem i relaksuje miłością . Tradycja świąt ma dla mnie dogłębne znaczenie i sprawia, że w święta zmieniam się, że jestem jakby „nafaszerowany” pozytywną energią jak kaczka swym farszem , a każdy kęs świątecznego dnia smakuje lepiej niż wytrawne danie z Najlepszej restauracji na świecie !
Tradycja świąt to dla mnie PRZEPIS na doskonałe święta, na uśmiech i zadowolenie, na spełnienie i wewnętrzne przekonanie że jednak ma się w życiu to szczęście że rodzina jest blisko ! To PRZEPIS do którego każdego roku dodajemy nowy składnik, który nie psuje a wręcz polepsza smak ŚWIĄT ! To PRZEPIS zakamuflowany głęboko w moim sercu, który nigdy nie zostanie skasowany, a nawet wylanie na niego tony problemów i setek „mediowych” odmian tradycji świąt nie sprawi, że tradycyjne święta jakie pamiętam z dzieciństwa ulegną zniszczeniu !
Tradycja świąt to dla mnie nie lada wyzwanie ! To determinacja, dążenie do zwycięstwa i pokonywanie przeciwności losu (wylany rosół do zlewu zamiast przecedzony do garnka, rozlepione pierogi , rozbite bombki przez biegające dzieci ) które nie są w stanie popsuć mojego nastawienia . Tradycja świąt to NAUKA którą wpoiła mi babcia wraz z mamą a która mówi ” nie ważne gdzie , nie ważne jak, ważne że razem ” . I tak właśnie już nie raz uświadomiłem sobie, że „coś” powstaje z niczego, a wystarczy tylko wiara, chęci i pewien postawiony sobie cel !
Tradycja świąt to dla mnie PRZEPIS na obowiązki poprzez zabawę (wykonywanie ozdób z dziećmi z papieru, malowanie bobek, robienie łańcuchów, stroików, lepienie uszek, nakrywanie do stołu) . To dla mnie „coś” więcej niż tylko SZEREG obowiązków powielanych każdego roku, które chcąc czy nie chcąc istnieją . To dla mnie radość z możliwości przekazywania swoim dzieciom WIZJI świąt , która bucha w ich serach niczym para i która w końcu „zaszczepi” w nich ziarnko świątecznej tradycji . Pozdrawiam serdecznie, Tomasz, [email protected]
Co dla mnie jako świeżo upieczonego męża (i ojca zarazem!) kryje się pod słowami 'Tradycja Świąt’ ? – Dzień świra! I naprawdę nie żartuję, bo jak inaczej nazwać bieganie po sklepach, stanie w długich kolejkach, zakorkowane ulice, robienie porządków, kuchnię obsypaną mąką, sterty serwetek i obrusów czekających na wyprasowanie, dekoracje świąteczne kłębiące się po salonie, przygotowywanie 12 potraw wigilijnych jednocześnie zabawiając dziecko, nakrywanie do stołu, dbanie o każdy szczegół świątecznej atmosfery, kolędy dżingbells puszczane co pięć minut przez 2 tygodnie, program telewizyjny, a w nim od 50 lat te same filmy – i wszystko to dziejące się zaledwie w kilka dni…można zwariować!
Ale…tradycje świąteczne, nie tylko obowiązkami słyną :) To takie przyjemności – wspólne ubieranie choinki, spotkania w gronie rodziny no i obżeranie się do syta :)) [email protected]
Tradycja Świąt???
Pachnąca kuchnia, a w niej my z uśmiechniętą mamą na czele i blask choinki w grudniowe wieczory! ;) echhhh…ot, co! ;)
Tradycja to piękne słowo. Pachnie świeżym ciastem drożdżowym i drewnem dokładanym do kominka. Tradycja to dla mnie obietnica tego, że mimo zmian, jakie zachodzą w naszym życiu, pewne rzeczy zawsze pozostaną takie same.
Moja rodzina łączy zwyczaje pochodzące z różnych regionów Polski – Śląska, Kresów, małopolski. Każdą z tych kultur traktujemy z jednakowym szacunkiem. To, co za sprawą mojej Mamy gości na naszym świątecznym stole, to potrawy, które moja Prababcia przygotowywała mieszkając w małym miasteczku pod Lwowem. Smak tych dań przypomina piękne, dawno minione czasy, gdy ludzie różnych kultur i narodowości żyli w zgodzie, a ich domowe tradycje i kulinarne obyczaje wzajemnie się uzupełniały. Prababcia uczyła się przyrządzać potrawy od Żydówek, Polek i Ukrainek. Kule z karpia w słodkiej galarecie, pełnej napęczniałych od esencjonalnego wywaru migdałów i rodzynek. Kruchy kulebiak z kapustą i grzybami, o lśniącej skórce obficie posypanej czarnuszką. Barszcz z uszkami, który nigdy nie smakuje dobrze, jak w Święta, choćby przyrządzało się go według identycznej receptury. Te smaki wyniosłam z domu, te smaki chciałabym przekazać swoim dzieciom. Mam nadzieję, że będą one miały szczęście dożyć takich czasów, w jakich przed II Wojną żyła moja Prababcia – czasów miłości i szacunku dla sąsiada, niezależnie od koloru jego skóry i wyznawanej przez niego wiary.
Tradycja ma niezwykłą moc. To nie tylko smaki, ale również wspomnienia. To za sprawą drobnych czynności wykonywanych zgodnie z tradycją, możemy poczuć bliskość tych, których tak bardzo kochamy, a których już z nami nie ma. Każdego roku tak samo tęsknię za moim Dziadkiem, gdy odkurzam piękną szopkę, którą wyrzeźbił dawno temu. Każdego roku tak samo mocno czuję obecność mojej Cioci, z którą przed każdą Wigilią polerowałam srebrne sztućce, piekłam kruche ciastka robione przez starą maszynkę ze specjalnymi przystawkami, obierałam kilogramy słodkich buraków. Marzę o tym, by kiedyś i o mnie ktoś bliski myślał z czułością, wyjmując z kredensu porcelanowe talerze i wieszając orzechy na gałązkach jodły. To właśnie jest tradycja.
Myślę, że słowa tradycja świąt dla każdego z nas oznaczają coś innego, ale dla wszystkich jest to coś unikatowego.
Dla mnie osobiście pod tym pojęciem kryje się przede wszystkim możliwość spędzenia czasu wspólnie z najbliższa rodziną, co niestety w natłoku codziennych obowiązków jest niemożliwe…
Przez określenie tradycja świąt rozumiem coroczne, grudniowe wyprawy do lasu przed świętami w poszukiwaniu szyszek i choinki, które pozwolą na własnoręcznie robione ozdoby.
Takim wyprawą zawsze towarzyszy obrzucanie się śnieżkami i turlanie w zaspach ( niestety tej zimy z braku śniegu niemożliwe), a po udanych poszukiwaniach chwila odpoczynku z kubkiem gorącej kawy i pierniczkami na pobliskiej polanie.
Dzień Wigilii również w moim domu wiąże się z wieloma tradycjami, ubieranie choinki, które z roku na rok ma coraz więcej chętnych bo każdy nas chce poczuć się jak dziecko mogąc założyć chociaż kilka ozdób. Tata zawsze dopina na ostatni guzik świetlne ozdoby domu, a gdy jest gotowy wszyscy domownicy wychodzą na pole, aby uczestniczyć w zapaleniu światełek, które każdego roku cieszy bardziej :)
Razem z mamą kończymy przygotowywać świąteczne potrawy: karpia w galarecie, barszcz z uszkami, czy rybę po grecku, która stosunkowo niedawno stała się nasza tradycją wigilijną.
Gdy wszystko już jest przygotowane, a my odświętnie wystrojeni wypatrujemy pierwszej gwiazdki. Tradycyjnie odczytuję fragment Pisma Świętego i rozpoczyna się serdeczne składanie życzeń.
Gdy zasiądziemy do stołu wszyscy zaczynamy świętowanie, radosne śpiewanie kolęd bo w końcu Bóg się rodzi…
Po wieczerzy Wigilijnej udajemy się na Pasterkę, która rozpoczyna się pięknym koncertem kolęd i pastorałek, wówczas naprawdę czuje podniosłość chwili oraz Ducha Świąt.
Wracając z Pasterki wybieramy się na spacer oglądając dekoracje świąteczne, bo przecież jest Boże Narodzenie i nikomu nie chce się spać…
Wesołych Świąt Zosiu :)
adres: [email protected]
Dla mnie tradycja świąt to przede wszystkim spotkania z Rodziną. Do domu przyjeżdżam ok. 2-3 razy w roku, nie ma nic piękniejszego, niż spędzić z nimi wspólnie czas przy pieczeniu wigilijnych smakołyków oraz wspólne rozmowy przy parującej herbacie. Na każde święta czekam z niecierpliwością i pomimo przemęczenia codziennością i długimi godzinami w pracy, z wielką chęcią ubieram z Rodziną choinkę i wpólnie pieczemy. Już nie mogę się doczekać.. ;)
Tradycja Świąt – Święta to dla mnie wspomnienie dziadków, którzy już odeszli. Babci ochoczo przygotowującej świąteczne potrawy i z radością przygotowującej prezenty dla każdego dziecka, każdego wnuka, to wspomnienie dziadka za każdym razem roniącego łzę, gdy z siostrami jako kilkulatki fałszując okropnie próbowałyśmy śpiewać kolędy myląc słowa prawie każdej z nich; to czworonożny przyjaciel, który też odszedł już lata temu, a którego po kryjomu karmiłam opłatkiem sądząc naiwnie, że przemówi do mnie w wigilijną noc; to rodzina, która tak rzadko zbierała się razem; to radość z dawania i bycia obdarowanym prezentami; to śnieg i mróz malujący magiczne obrazy na szybach domów; to puste ulice w wigilijny wieczór, dodatkowy talerz dla zbłąkanego wędrowca; to zakradanie się do salonu w nadziei, że przez uchylone okno wpadnie do domu wyjątkowy ktoś z workiem prezentów. Dziś święta są inne – choć wciąż radosne, to jednak w mniejszym gronie, co przypomina mi, że warto zadbać o wyjątkową atmosferę każdych świąt, nie wiadomo przecież, czy za rok się znów spotkamy, czy zjemy wspólnie uroczystą kolację, obdarujemy się dobrym słowem i prezentami, i razem w ciszy, czy też wśród kolęd spoglądając na mieniącą się choinkę ze spokojem uznamy „to był piękny wieczór”.
Przez bardzo długi czas słowo „tradycja” kojarzyło mi się pejoratywnie. Widziałam je jako coś przestarzałego, sztywnego i ograniczającego. Wiele się do dziś od tego czasu zmieniło. Tradycja świąt to dla mnie możliwość spotkania się z wszystkimi, na których mi zależy. Wejścia do domu z całym bagażem smutków, radości, różnic i podobieństw jakie dzielimy i jakie często dzielą nas. Dziś już wiem, że w tradycji świąt nie chodzi o narzucanie sztywnych schematów a o stanięcie przed rodziną takim jakim się jest i mimo zrzucenia zasłony zobaczenia miłości w oczach drugiego człowieka.
Takich pełnych akceptacji do siebie nawzajem, rodzinnych (czymkolwiek jest dla Was rodzina) i ciepłych świąt życzę wszystkim.
Pozdrawiam :).
„Tradycja Świąt” – co dla mnie kryje się pod tymi słowami?
Chcecie się dowiedzieć? Przeczytajcie ten tekst pisany wierszami.
Od dawien dawna, co rok,
Gdy w wigilijną noc zapada zmrok,
Dzieci i dorośli pierwszej gwiazdy wyczekują,
duchowej przemiany wszyscy oczekują.
Bo w ten święty czas nasz Zbawiciel w Betlejem się narodził,
By każdy skłócony się z bratem swym pogodził.
Tradycja bożonarodzeniowa sięga dawien dawna,
Na całym świecie jest ona sławna.
Sklepy, centra handlowe i miasta kolorowymi lampkami się zapalają,
A ludzie chodzą i piękno to podziwiają.
To już taka ogólnoświatowa na liście przygotowań do Świąt pozycja,
Ale czymże dla nas jest ta świąteczna tradycja?
Dla mnie tradycja świąt jest niepowtarzalna, więc będę pisać po kolei,
abyście wszyscy zainteresowani dobrze mnie zrozumieli.
Zaczyna się od Adwentu, czasu radosnego oczekiwania,
od chodzenia na Roraty i pieśni adwentowych śpiewania.
Kiedy byłam młodsza, dostawałam na ścianę kalendarz czekoladowy,
i zawsze wiedziałam, ile dni oczekiwania mam już z głowy.
Kiedy do Świąt coraz mniej czasu zostaje,
W mej głowie co roku pomysł powstaje,
żeby gruntowne porządki w domu zarządzić,
i szczegółowy plan pracy sobie w głowie urządzić.
Sprzątam z werwą, jak chyba nigdy w roku,
by świątecznym ozdobom nadać jeszcze więcej uroku.
Dzień przed Wigilią choinkę ubieram,
Z kolorów – kobalt i srebro najchętniej wybieram.
Potem przychodzi pora na gotowanie,
więc włączam się w potraw przygotowanie.
Kuchnią najczęściej rządzi tata,
który z poświęceniem ciasto na pierogi i uszka zagniata.
Mi do zrobienia zostaje niewiele,
bo swoimi obowiązkami z domownikami się dzielę.
Nadchodzi Wigilia, łamanie opłatkiem,
składanie sobie życzeń, snucie marzeń ukradkiem.
Tradycją Wigilii u mnie jest oczywiście zupa grzybowa,
która w moim domu jest naprawdę bombowa!
I jest to prawda, wierzcie mi na słowo,
Bo poza Wigilią nie zjem jej, nawet przymusowo!
Kiedy zjemy już kolację, nadchodzi prezentów czas,
podarki dostaje każdy z nas.
O północy Pasterka – dla mnie obowiązkowa,
tego klimatu nie oddadzą żadne słowa.
W Święta często z rodziną się spotykamy,
Różne historie z minionych lat sobie opowiadamy.
Dla mnie jednak, w mojej tradycji, najważniejszy jest fakt,
Że mimo upływu lat,
Czekam na te Święta, jak na żadne inne w roku,
Czekam, by tę gwiazdkę znaleźć na niebie o zmroku.
Mimo, że w ciągu roku nie zawsze jestem miła,
Mimo, ze już nie raz jakieś smutki w sercu dławiłam,
to Święta dają taką cudowną moc,
By drugiej osobie nieść pomoc.
Dla mnie świąteczną tradycją jest moja wewnętrzna przemiana,
Otwarcie serca do życia kochania.
Święta to czas, gdy mogę z bliskimi trochę czasu spędzać,
I do nauki się tak nie zapędzać.
To czas odpoczynku, zarówno fizycznego, jak i psychicznego,
możliwość przeżycia czegoś niepowtarzalnego.
Dziś Wam wszystkim z całego serca życzę wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia, pogody ducha i błogosławieństwa Bożego.
Niech Wam się spełnią wszystkie marzenia,
Ze skłóconymi osobami życzę Wam pogodzenia.
Bądźcie dla siebie mili,
a szczęśliwymi będziecie chodzili!
Wesołych Świąt!
adres e-mail: [email protected]
Tradycja Świąt to przede wszystkim powtarzalność rytuałów. Czy dostrzegamy je, doceniamy? Biały obrus, dodatkowy talerz, opowiadane przy stole co roku te same historie przez Dziadka. I Mama pytająca po raz setny tego dnia czy może jeszcze sernika, albo chociaż makowca? Uśmiech na twarzy bliskiej osoby. Chwila dla siebie późnym wieczorem, z książką, kiedy naczynia już pozmywane, dzieciaki w łóżkach. Uczmy się doceniać, uczy innych doceniana.
Tradycja Świąt
Mamo, mamo! – czym jest tradycja świąt?
Zapytała mała Zosia, jedna z dwójki dzieciąt.
Zaskoczona spojrzałam na swoją małą żabusię
i przypomniałam sobie jak pytałam o to swoją mamusię.
Posadziłam dziewczynkę na swoim kolanie
i z nutą sentymentu rozpoczęłam swe opowiadanie.
„Tradycję świąt ciężko opisać słowami,
ponieważ jest ona przez każdego z nas budowana latami.
Gromadzimy ją w swoich sercach
i często wracamy do niej we wspomnieniach.
Wiedzą tą staram się z Tobą co roku dzielić,
by miłość do Bożego Narodzenia w Tobie nasilić.
To ten karp pływający w brodziku,
czy też tata biegający w mikołajowym krawaciku.
Nasze wspólne lepienie barszczowych uszek,
czy jemioły wiszący na suficie kłębuszek.
Wesołe całodzienne kolęd śpiewanie,
jak również uroczyste przy wigilijnym stole ucztowanie.
Zapomnieć nie można o daniach dwunastu
oraz pustym talerzu będącym symbolem gestu.
Kruchy opłatek czy sianko pod obrusikiem,
są również tych świąt wyznacznikiem.
Nocny spacer i pasterka,
a po niej jeszcze po wigilijna wyżerka.
Oczywiście pamiętać należy o pachnącej choince,
która rozświetla noc jak letnie słońce.
Kolorowe prezenty to również część tradycji,
które u Was dzieci wywołują najwięcej emocji.
Jednak najważniejsza w tym wszystkim jest rodzina,
która to wszystko w całość spina.
Rodzinne święta to najwspanialsza tradycja,
i w tych słowach znajduje się do ciebie moja petycja.
Pielęgnuj w sobie moje dzisiejsze słowa,
na nich niech oprze się Twojej świątecznej tradycji budowa”.
Tymi słowami swe opowiadanie zakończyłam
i szybko do kuchni piec pierniczki pospieszyłam.
Natalia Sordon
[email protected]
Tradycja świąt – okres świąt jest dla mnie czasem zupełnego relaksu wypełnionego przepysznych jedzeniem (zazwyczaj zjadam zbyt wiele), przepysznymi ciastami (których najadam się na rok), zimowymi spacerami (gdzie chłód przenika mnie tak mocno, że później muszę moczyć nogi w ciepłej wodzie a uda swędzą jak po ugryzieniu komarów), oglądaniem filmów (setny raz Kevina samego w domu oraz Holiday), świątecznymi piosenkami (które zaczynam słuchać z 1 dniem… października i kończę 26 grudnia), pasterką w Wigilię po drodze na którą spotykam wszystkich sąsiadów i wielu znajomych oraz spotkaniem z rodziną – kiedy mam okazję w ciagu kilku dni spotkać WSZYSTKICH których nie widzę na codzień. Każde święta wyglądają tak samo i tak samo sprawiają mi co roku wiele przyjemności i prawdę mówiąc – nie wyobrażam sobie innej tradycji jak szereg aktywności, które opisałam.. :)
wszystkie te piękne słowa, natchnione słowa o miłości, bliskości, jakże prawdziwe i jak bardzo ukierunkowane na wygraną. Nie wygram, bo nie napiszę najpiękniej. Święta zawsze, od zawsze kojarzę z czasem spędzonym z rodziną, babcią, dziadkiem, ciocią. Kojarzę najdalsze lata 80-te z choinką u babci, dziadek ubierał dla nas choinkę, ukrywał w gałązkach orzechy laskowe, które spadały kiedy potrząsał drzewkiem – dla nas to była magia. Jedzenie, stół, zero telewizji, Mikołaj (dziś wiem, że wujek). Potem dziadkowie nie mieli już siły na przygotowania i wigilie przeniosły się do cioci, a później do mojej mamy. Było świątecznie, pamiętam to, ale to już nie była ta atmosfera, chociaż ryby pamiętam jako WSPANIAŁE, jakie są do dziś, acz nie już przy wigilii, która przeniosła się do mojej mamy. Z mężem i dziećmi jedziemy do nich, ja czuję że to święta, bo dzielimy się opłatkiem, jest wzruszająco i zawsze przy dzieleniu się z dziećmi płaczę ze wzruszenia. Zresztą z rodzicami też. Jako dorosła osoba naprawdę inaczej przeżywam święta niż wtedy, kiedy sama byłam dzieckiem. Ale patrzę na dzieciaki, jak one czekają, dopytują, kiedy jedziemy do babci, piszą, a raczej rysują listy do Mikołaja z coraz to nowymi pomysłami, w których spełnieniu pomagamy Mikołajowi. I chociaż moje spojrzenie na święta jest inne, to jednak najważniejsze jest jakie wspomnienia będą miały moje dzieci. to dla nich jest choinka, prezenty, wspólny czas przy nowych zabawkach, grach. Mam nadzieję, że czują się jak ja kiedy byłam w ich wieku, bo ja wciąż pięknie to pamiętam. I tylko nie nakarmią opłatkiem krówki, konia, które ja z dziadkiem odwiedzałam i wkładałam w pyski kolorowe opłatki. Takie zwyczajne te moje wspomnienia, bez jakiegoś natchnienia. Kiedy w tym roku przeprowadziliśmy się do domu, z wewnętrznego poczucia obowiązku (no nie mówcie, ze tego też nie macie?) zaproponowałam święta u mnie. Miałam w duszy nadzieję, że babcie sprzeciwią się i tak się stało. Nie przerwę zatem budowania wspomnień dzieci, że święta to czas podróży po babciach, dziadkach, kiedy nie ma przedszkola, obowiązków, a jest czas, który wszyscy spędzamy naprawdę razem. Pozdrawiam. Lidka [email protected]
Swieta kiedys kojazyly mi sie z milym czasem,odpoczynkiem,jako takim bytowaniem z rodzina,z swiatecznymi filmami a szczegolnie z Kewinem,teraz kojaza mni sie z bieganina z odstawianiem kto ma lepszy wystroj i kto wiecej pieniedzy na towary wydal,kto wiecej swiatelek ma i kto lepsze prezenty dostal (tak jak to sie dzieci po komuni chwala kto ile zgarna),teraz swieta to nie swieta i tylko cyrk .Brak mi tej milej atmosfery kiedy prezent nie byl najwazniejszy .Tylko Kewin przetrwal >>>
Tradycji jest wiele, pierwsza i obowiązkowa to, aby w dniu wigilii przez próg domu przeszedł mężczyzna. Stół wigilijny nakryty dla niespodziewanego gościa, sianko pod obrusem, jedzenie z jednego talerza, czytanie Pisma Świętego przed rozpoczęciem Wigilii. Jednak dla mnie ulubiona tradycja to moment dzielenia się opłatkiem. Jest to chwila, kiedy wszystko zamiera (począwszy od świątecznych przygotowań, pieczenia, gotowania). Jest to moment kiedy patrzysz drugiej osobie w oczy i płyną szczere życzenia, słowa na które często trudno zdobyć się na co dzień. Po wigilii jest wspólne kolędowanie, mimo że nie każdy ma zdolności, ale nikt sie tym nie przejmuje.
Co roku wysyłam kartki z życzeniami. Do rodziny, do przyjaciół. Mój tata zawsze się dopytuje czy odręcznie napisałam wierszyk, tych gotowych, drukowanych nie pochwala. Dla mnie tradycją jest to, że mama martwi się co zrobić do jedzenia. Dlatego wspólnie siadmy i układamy listę. Wiem, że to dla niej ważne. Moja mama tak jak kiedyś babcia miłość wyraża poprzez karmienie swojej rodziny. Lepimy pierogi i uszka kilka dni wcześniej. Choinkę ubieram sama i co roku się denerwuję, że nikt nie chce jej przynieść ze strychu. To też tradycja. Mój tato ubiera choinkę na dworze, kiedyś ta rosnąca przed domem była tak mała, że ubieraliśmy jeden komplet lampek. Teraz mamy już kilka różnych i drabina nie sięga czubka albo ta choinka już tak urosła. A pamiętam jak ją sadziliśmy. A nową tradycją jest to, że w tym roku kartki zrobiłam sama, z miłością.
Dla mnie pod słowami Tradycja Świąt kryje się swego rodzaju rytuał, który każdorazowo odtwarza moja rodzina, z którym wiąże się pełna radości atmosfera i określony wystrój: choinka, sznury lampek zwisających spod każdego okna, sposób nakrywania stołu :) Uczestnicząc w tym magicznym rytualne świąt, przychodzi czas na moją ulubioną część, która pozwala mi się wykazać przy dekoracji stołu, a więc czymś czym zajmuję się na co dzień (dekoruję stoły na przeróżne okazje) :) Staram się, by zawsze zaskakiwać rodzinę i stawać na wysokości zadania, że ma być ładnie i…świątecznie ! Z reguły stawiam na prostotę i klasykę, a więc przeróżne kombinacje serwetek, gałązek świerku, lasek cynamonu oraz słodkich niespodzianek (w tym roku będą to czekoladowe muffinki!) Takim naszym świątecznym rytuałem jest również zakładanie eleganckiego obrusu lnianego – biały z bordowo złotymi paseczkami, babcia zrobiła go dwadzieścia lat temu i od tamtej pory towarzyszy nam przy każdej kolacji wigilijnej. Oczywiście zawsze wspólnie z siostrami stajemy przed deską do prasowania i na zmianę go prasujemy (zajmuje na to około 2-3 godzin!) by wyglądał idealnie, ale jest on tego wart! A później wspólne zasiadanie przy stole, dzielenie się opłatkiem i wcinanie najlepszych pierogów (i nie tylko) na świecie :)) [email protected]
Dla mnie pod słowami Tradycja Świąt kryje się swego rodzaju rytuał, który każdorazowo odtwarza moja rodzina, z którym wiąże się pełna radości atmosfera i określony wystrój: choinka, sznury lampek zwisających spod każdego okna, sposób nakrywania stołu :) Uczestnicząc w tym magicznym rytualne świąt, przychodzi czas na moją ulubioną część, która pozwala mi się wykazać przy dekoracji stołu, a więc czymś czym zajmuję się na co dzień (dekoruję stoły na przeróżne okazje) :) Staram się, by zawsze zaskakiwać rodzinę i stawać na wysokości zadania, że ma być ładnie i…świątecznie ! Z reguły stawiam na prostotę i klasykę, a więc przeróżne kombinacje serwetek, gałązek świerku, lasek cynamonu oraz słodkich niespodzianek (w tym roku będą to czekoladowe muffinki!) Takim naszym świątecznym rytuałem jest również zakładanie eleganckiego obrusu lnianego – biały z bordowo złotymi paseczkami, babcia zrobiła go dwadzieścia lat temu i od tamtej pory towarzyszy nam przy każdej kolacji wigilijnej. Oczywiście zawsze wspólnie z siostrami stajemy przed deską do prasowania i na zmianę go prasujemy (zajmuje na to około 2-3 godzin!) by wyglądał idealnie, ale jest on tego wart! A później wspólne zasiadanie przy stole, dzielenie się opłatkiem i wcinanie najlepszych pierogów (i nie tylko) na świecie :)) [email protected]
Przy dodawaniu komentarza wpisałam błędny e-mail, powinno być: [email protected]
Tradycja Świąt to dla mnie rytuały. Specyficzne, rodzinne, być może nieobecne w innych domach. Takie nasze, wyjątkowe. Mamy tych swoich rytuałów w rodzinie naprawdę wiele. Jednym z nich jest tradycja wypiekania każdego roku magdalenek ze skórką pomarańczową i migdałami, którą zapoczątkowała moja babcia. Urodzona w Paryżu, bardzo zakochana w tym mieście i francuskiej kulturze, po przyjeździe do Polski, przemycała do naszej polskiej rzeczywistości wiele francuskich tradycji. Jedną z nich są właśnie te małe, niepozorne ciasteczka, które wypiekane każdego Bożego Narodzenia babcia pakowała do tekturowych pudełeczek, obwiązywała kokardką i wręczała w ramach upominku wszystkim domownikom. Po śmierci babci przeżyliśmy tylko jedne Święta bez magdalenek. Później postanowiliśmy kontynuować rytuał wypiekania ciasteczek, by móc czuć obecność babci podczas wyjątkowych, świątecznych dni jeszcze bardziej. I w tym roku składniki na francuskie słodkości są już przygotowane. ;)
Tradycją w naszej rodzinie jest też cała gorączka przedświąteczna i multum przewidywalnych zachować każdego członka rodziny. Mama co roku na kilka dni przed Wigilią panikuje, że z niczym się nie wyrobi i że odwołuje święta. Tata zwleka z ubraniem choinki niemal do ostatniej chwili, ale nie pozwala ubrać drzewka komuś innemu, bo on ma swój SYSTEM ubierania, który według niego jest idealny. Ja choć co roku planuję zakupić prezenty świąteczne w listopadzie, 23 grudnia biegam z jęzorem po sklepach i kompletuję jeszcze upominki. Tradycją jest, że się ze sobą pokłócimy o listę świątecznych potraw, ktoś kogoś obwini za rozgotowane pierogi czy niedomyte okna w kuchni oraz przeżywamy wieczne dylematy czy pierwszy dzień świat spędzamy u rodziny mamy czy taty. Najważniejszą tradycją rodzinną jest jednak ta, że pomimo przedświątecznej gorączki, kilku niesnasek lub maleńkich rodzinnych awanturek, potknięć, wpadek kulinarnych i odrobiny nerwów, my po prostu bardzo się kochamy i gdy już zasiądziemy do świątecznego stołu, to wszyscy mamy poczucie, że jesteśmy ogromnymi szczęściarzami, bo mamy siebie. A to największy, najbardziej cenny i warty wszystkich wyrzeczeń prezent na świecie.
Dla wszystkich inna – a jednak taka sama ! Dla wszystkich wyjątkowa – a jednak niezmienna przez lata . Dla wszystkich w różnych wariantach – a jednak dążąca do tego samego celu. TRADYCJA ŚWIĄT. Co to takiego ? Co dla mnie to oznacza ?
T jak TROSKA o najbliższych, ubogich i wszystkich potrzebujących
R jak RADOŚNIE pomaganie i wspieranie dla osób pomoc niosących!
A jak ATRAKCYJNE strojenie domu, ozdób i stroików wykonywanie
D jak DYNAMICZNE dla każdego inne zaplanowane zostało zadanie .
Y YES ! Tradycja świąt to ZAMIARY+CHĘCI+LUDZIE bez tego nie istnieje
C jak CZEKOLADOWO polewa na plackach i pierniczkach się już leje .
J jak JAWNE okazywanie uczuć w każdej postaci, uściski i tulenie
A jak AMBITNE spełnione co roku , nowe lecz to samo marzenie !
Ś jak ŚCIŚLE określona ścieżka którą w „punktach ” odhaczamy
W jak WSPANIAŁY czas zabawy, miłości i radości wtedy mamy !
I jak INTERESUJĄCE czyny , doskonałe dnia i srogie zajadanie
Ą jak MAJĄC to wszystko w rodzinie szczere i wierne jest kochanie !
T jak TOTALNY odlot, szaleństwo- gdy zjeżdża sie rodzina i rodzeństwo !
TRADYCJA ŚWIĄT to dla mnie całokształt ! Całokształt naszego życia . Tradycja świąt to nie same „obowiązki” lecz i przyjemność, nie same „zadania” a powinności …
Bałwan w ogrodzie, Aniołek na trawie,
czas spędzony na rodzinnej,wspólnej zabawie.
Ścinanie choinki, urywanie gałązek
to ogromna przyjemność, nie obowiązek !
Gdy tata z synem choinkę ubierają ,
mama z córkami stroiki wypełniają !
Gdy babcia z wnukami lepi pierogi i uszka
gdy dziadek śpiewa kolędę dla maluszka !
TRADYCJA ŚWIĄT to śnieg padający
to synek pierwszej gwiazdki wypatrujący,
to sprzątanie, kupowanie, do stołu nakrywanie
i w efekcie życzeń sobie składanie .
To łamanie się opłatkiem ,wspólne modlenie
i na Pasterkę całą rodziną chodzenie !
To bitwa na kulki tuż przed północą
to patrzenie jak gwiazdy na niebie migocą !
To odwiedzanie rodziny, uściski, życzenia
by spełniły się najskrytsze nasze marzenia !
Tradycja Świąt …. dwa słowa a MAGICZNE znaczenie . To studnia bez dna, kapelusz magika – tu jest przyjemność, znika logika ! To plan działania + zdarzenia nieprzewidziane , tajemniczością świąt jak zawsze odziane ! TRADYCJA ŚWIĄT to moje wspomnienia , powielanie czynności z przeszłości robienia . To uśmiech na twarzy i to całe ZAMIESZANIE – święta o które trzeba WALCZYĆ ! Same nie staną się magiczne !
TRADYCJA ŚWIĄT to MY ! To nasze PEWNE wybory, to NASZE decyzje , to NASZE wyobrażenia . To OBRZĘDY i ZWYCZAJE przekazywanie przez pokolenia , które przeszły różne przeobrażenia ! To jednak MAGIA świątecznego czasu – i tak szczerze powiedziawszy to o tą MAGIĘ tyle HAŁASU ! Dla mnie tradycja świąt to wzorce postępowania – to chęć wartości dzieciom przekazania !
Pozdrawiam Edyta , [email protected]
Święta będą takie, jakie sami sobie je stworzymy.. Od dzieciństwa Święta Bożego Narodzenia były dla mnie magiczne. Pamiętam – podobnie jak u Ciebie – Zosiu specjalną porcelanę na tę okazję. Była schowana w babcinym kredensie, pod kluczem. Była piękna, biała, z kolorowymi zdobieniami. Razem z Kuzynką czyściłyśmy ją, układałyśmy sztućce. Na stole zawsze obrus, Dziadek dbał o to, żeby było sianko, świece. Pamiętam świąteczną krzątaninę Babci, Mamy, Cioci..mnóstwo wibrujących w całym domu zapachów. W tym zapach choinki.. Jako dziecko – z potraw – uwielbiałam paluszki z makiem, nie znosiłam kaszy ze śliwkami. Zawsze jednak starałam się wszystkich przynajmniej spróbować.
Pamiętam wspólne kolędowanie, także starych, niszowych kolęd, które znała i pieczołowicie przechowywała moja kochana prababcia.
A po Wigilii oczywiście każdy biegł co tchu szukać swojego prezentu! (Prezenty są miłym dodatkiem, ale z upływem lat wiem, że najważniejsze są relacje, bliskość, czas na rozmowę, szczery uścisk, uśmiech, błysk radości, zrozumienia w oku. Nie biegam za prezentami, ale staram się, by każdy dostał coś wyjątkowego, coś faktycznie z myślą o nim.). Później była Pasterka, podczas której grała orkiestra, więc było to wzniosłe przeżycie, szczególnie, gdy zaczynali grać i śpiewać Tryumfy Króla Niebieskiego.
Boże Narodzenie zawsze wspominałam wyjątkowo, zapewne dlatego trzy lata temu zdecydowaliśmy się na ślub właśnie w tym magicznym okresie – 26 grudnia. :)
Teraz Wigilię spędzamy różnie, niestety już w mniejszym gronie, u jednych lub drugich Rodziców albo u nas. A potrawy zaczynają się przenikać.. Trochę moich np. paluszki z makiem czy owa kasza, albo zupa grzybowa, trochę mojego Męża – barszcz, makówki.
Zaczynamy tworzyć swoją tradycję świąt czerpiąc z naszych korzeni.
Zapach, młyn, pogoń, nie wiem co kupić?! Jeszcze tyle do zrobienia… Mama, tato – dom … Choinka od lat te same ozdoby … Dzieciaczki – prezenty – wzruszenie, śmiech, cudowny smaki na które czekam rok …. ta wspaniała magia od lat już niebiałych świąt. Zawsze z Wami najbliższymi :*
Dla mnie od zawsze tradycja świat to wspólnie spędzony czas. Cała rodzina przy wigilijnym stole, rozmowy o wszystkim i o niczym, następnie dzielenie się opłatkiem i wspólna kolacja. A po kolacji to co najprzyjemejsze czyli rozdawanie rozpakowywanie prezentów. Później przychodzi pora na słodkości i wspólną zabawę. Co roku wybieramy inna grę (która pod choinke dostawałam ja, mój brat lub w ostatnich latach dostaje moja kuzynka) i wspólnie spędzamy dużo czasu na zabawie. Śmiechu zawsze co nie miara i właśnie to lubię najbardziej. Późnym wieczorem gdy zostaję tylko z najbliższą rodziną oglądamy kevina i niezdrowo dojadamy różne smakyki. Jednak niestety o rokuświęta wyglądają inaczej. Ostatnio nasz stół pomniejszyl się o jedno nakrycie. W tym roku również jedno zniknie ze stołu. Dlatego wszystko co napisałam staje się błachostką. Najważniejsze w święta to cieszyć się chwilą. I ludźmi z ktorymi siedzimy przy stole. Poniewaz życie jest krótkie. Życzę wszystkim ciepłych i rodzinnych świat. Cieszcie się czasem spędzonym z bliskimi. Pozdrawiam Marta [email protected]
Tradycja.. Święta są jedną wielką tradycją. Pielęgnujemy ją z roku na rok. Pieczemy pierniczki, ubieramy choinkę, zostawiamy przy stole nakrycie dla niespodziewanego gościa.. Ale jest też taka tradycja, która jest tylko moja.
Na codzień jestem dobrze zorganizowana, opanowana, rozsądna i mocno stąpam po ziemi. Jestem Matką, Żoną, pracuję i prowadzę Dom.
W Wigilię jednak pozwalam sobie na chwilę słabości.
Wstaję wcześnie rano gdy wszyscy jeszcze śpią. Robię sobie kakao, narzucam na piżamę kurtkę i wychodzę do ogrodu. Siadam w altance na ulubionej poduszce i zaczynam… płakać.
Płaczę bo tylu bliskich już nie ma.. Płaczę bo tylu nadal jest, a tak jakby ich nie było.. Płaczę bo w marcu było mi smutno, ale wtedy nie mogłam płakać, bo Dzieci były chore i mnie potrzebowały.. Płaczę bo w sierpniu Ł. przypalił moją ukochaną sukienkę, ale nie chciałam żeby miał wyrzuty sumienia, więc nie pokazałam Mu że mi przykro. Płaczę bo zepsuł się mój ekspres do kawy, ale ciągle zbyt dużo jest innych zajęć by oddać go do naprawy, bo te małe rzeczy tak bardzo rosną gdy je duszę w sobie.. I gdy tak siedzę i pociągam nosem moje myśli wędrują do moich cudownych Dzieci, do Męża, który kocha mnie jak wariat, do tego, że jesteśmy zdrowi, mamy siebie i.. znów się wzruszam gdy pomyślę jaką jestem szczęściarą!
No i jak tak sobie już popłaczę, to wstaję, zrywam po drodze gałązkę świerku i wpadam z impetem do domu wrzeszcząc jak kiedyś moja Babcia: „Na wilijum dzieci bijum!!!!!!!” i budzę Dzieciaki tą gałązką. Starsza z okrzykiem radości wybiega prosto do Taty do łózka, ja zabieram Młodszego i siedzimy razem przez chwilę zanim rzucimy się w wir przygotowań.
Dzięki mojej małej tradycji świątecznej do Wigilijnego stołu siadam z czystym sercem, łzy oczyszczają mnie ze złych myśli i zmęczenia. Pozwalają naładować akumulatory na kolejne 12 miesięcy i w pełni cieszyć się magią tych kilku wyjątkowych dni.
PS – Nieważne jak bardzo się staram pamiętać, to i tak zawsze zapominam zabrać do domu kubka po kakao – to też część tradycji ;)
Cieszę się, że w tym roku coraz więcej dekoratorów stawia na minimalizm i prostotę. Ozdoby wykonane z szeregu papieru, szyszek lub filcu to moi tegoroczni faworyci. Znalazłam na http://supermamy.limango.pl/udekoruj-dom-swieta/ pomysł na piękny kalendarz adwentowy wykonany z filcu. Jest bardzo prosty w przygotowaniu, a wygląda fantastycznie.
Tradycja świąt to przede wszystkim to co mamy w naszych głowach i pamięci. Tradycja nie bierze się znikąd. Możemy stworzyć ją sami z biegiem lat powtarzając dany schemat. Tylko czy to prawdziwa tradycja? Dla mnie to słowo, zwłaszcza jeśli chodzi o Święta, wiąże się z tym co rodzina przekazuje mi z pokolenia na pokolenie. Na myśl o tych szczególnych dniach od razu czuję mandarynki z goździkami, zielone gałązki. Z kuchni wydobywa się zapach pysznych mięs pieczonych przez mamę na kolejne dni Świąt ( a przecież jeszcze post! Jak tego nie spróbować?) no i kapusta bo to i ta postna i bigos, a i pierogów nie może zabraknąć… tutaj zapachów wymieniać można wiele. Sięgając do wspomnień z dzieciństwa widzę tatę, który z potem na czole mieli mak, później krząta się przy choince przyniesionej na własnych plecach, jak co roku ma problem z rozplątaniem gąszczu lampek kilka bombek się stłukło, trudno… Przy żyrandolu w salonie widzę jemiołę. Mała ja zadawała sobie pytanie: czy to naprawdę pasożyt? Zaczyna robić się ciemno i cały ten trud przeradza się w piękny śnieżnobiały stół suto nakryty oczywiście z siankiem pod obrusem. Dźwięk kolęd w tle, słychać łamanie się opłatkiem. Przychodzi wujek jeszcze go nie widzę ale czuję niezmienny zapach perfum od lat. Wszyscy są tacy piękni cały dom świeci się od lamp i świec… a może to właśnie ta magia i blask Świąt? Po barszczu z uszkami i wszystkich smakołykach coś czuć w powietrzu dziwne zamieszanie, dzieci wypatrują pierwszej gwiazdki… aż tu nagle skąd te prezenty pod choinką czyżby Mikołaj nas odwiedził? Jak zawsze przemknął niezauważony przez milusińskich… może za rok uda się go przyłapać jak przeciska się przez komin. Krzyki piski to dźwięk radości i ten błysk podziękowania w oku. Na stół wchodzą ciasta i między innymi moje ukochane ptasie mleczko… Dlaczego już dziś kiedy jestem dorosła nie smakuje tak samo? Pasterka bo nie może zabraknąć w tym wszystkim religii. Mam wrażenie, że dziś ludzie zapominają o tym co tak naprawdę świętują. To właśnie moje od lat niezmienne, polskie rodzinne Święta :) a i jeszcze tradycja naszej rodziny, każdy na swoim talerzyku znajduje ładne zawiniątko. Cóż to takiego? Symboliczna złotówka z karpią łuską :) Tylko czy ja miałam opisać tradycję czy moją Wigilię??? Chyba nie da się tego rozdzielić.
Wszystkim życzę Wesołych ciepłych rodzinnych i spokojnych Świąt oraz Do siego Roku :)
Cześć Zosiu,
Gdzie mogę kupić takie beżowe serwetki, których użyłaś do przystrojenia stołu?