* * *
Kiedy byłam mała kolekcjonowałam zagraniczne pocztówki – pamiętam, że szybko się złościłam, bo moja umiejętność czytania była na etapie wczesnych szlifów, a bez pomocy dorosłych szanse, były marne. Spośród przesyłanych widoków z panoramą europejskich stolic – najcenniejsza była kolekcja górska. Pasma zielonych szczytów, w tle drewniana kapliczka i leniwie pasące się brązowe krowy. Spokój, dobrobyt i marzenie, że może kiedyś, kiedy będę już dorosła, odwiedzę te miejsca. Moja miłość do gór dojrzewała powoli – jako dziecko w trakcie sportowych obozów narciarskich i w późniejszych latach, przy wędrówkach po górskich szlakach. Ilekroć teraz, gdy mam okazję doświadczyć podróży w te regiony czuję się bardzo szczęśliwa. Ciekawi mnie wszystko, co sprawia, że człowiek może w harmonii żyć w sąsiedztwie z potęgą. W równowadze i z zrównoważonym rozwojem. I o tym, po krótce był też mój wyjazd.
W ostatni weekend października uczestniczyłam w wydarzeniu „Taste the Mountain” we włoskim mieście Bolzano. Osoby, które jeszcze nie były tu wcześniej mogą być pod wrażeniem tego, jak mieszają się w tym regionie wpływy włoskie i niemieckie. Na co dzień ludzie rozmawiają ze sobą płynnie po niemiecku i włosku. Towarzyszy im jeszcze trzeci język – ladyński, którym posługuje się nieliczny procent mieszkańców.
Bolzano jest stolicą Południowego Tyrolu i stanowi cudowną symbiozę atmosfery alpejskiej i śródziemnomorskiej.
Widok z pokoju hotelowego na katedrę w Bolzano.
Jesienna aura w hotelu Laurin, Bolzano.
Snując się włoskimi uliczkami przepełnionymi lokalnymi sklepikami, markowymi butikami…
wśród towarzyszącego, wszechobecnego zapachu pieczonych kasztanów, świeżo pieczonego chlebka z bakaliami (Zelten) i strudla z jabłkami.
Gotyckie formy katedry w Bolzano.
Zapach parzonego espresso.
To na co jednak chciałabym zwrócić Waszą uwagę – bo uważam za temat niesłychanie interesujący i ważny również dla nas – to projekt, którego byłam słuchaczem. Stworzony przez Południowy Tyrol we współpracy z Norbertem Niederkoflerem, pierwszym Szefem Kuchni z Południowego Tyrolu odznaczonym 3 gwiazdkami Michelin. Idea miała na celu promowanie innowacyjnej koncepcji – bardziej etycznej i zrównoważonej kuchni. Tematem przewodnim Taste the Mountain była lokalna kuchnia górska – jej charakter i geneza, powiązanie ze zrównoważonym rozwojem regionu oraz koncepcji innowacyjnej kuchni.
Co czwarte jabłko w Europie pochodzi z regionu Południowego Tyrolu.
Tyrolskie specjał – Kniekiachl
Pszczele ule na dachu gospodarstwa rolnego to pomoc w zachowaniu równowagi w przyrodzie i ochrony bioróżnorodności. Odgrywają również istotną rolę w obszarze leśnictwa, gdyż przyczyniają się do zwiększenia ilości zdrowych nasion potrzebnych przy odnowieniu lasu.
Odwiedziny w ekologicznej mleczarni.
Wysoka jakości masła, twarogu, jogurtu naturalnego to tylko przykładowe wyroby wytwarzane z surowego mleka.
Kuchnia południowotyrolska obfituje przede wszystkim w doskonałe sery: Ziegenzwerge – świeży ser kozi w kształcie wieżyczek, Nusser – ser z podwójną śmietaną i koniakiem w płatkach orzechów czy miękki ser Aschenputtel – dojrzewający w popiele.
26 gwiazdek Michelin – Południowy Tyrol to królestwo restauracji z gwiazdkami we Włoszech.
Cielęcina z warzywami korzennymi.
Na konferencji Cook the Mountain Day w Laimburg Research Center spotkali się szefowie kuchni, eksperci oraz dziennikarze z różnych krajów, by porozmawiać o tym jak w gastronomii połączyć tradycję i kulturę regionu z innowacjami.
Kulminacją wydarzenia była kolacja w jaskini u podnórza gór, w której szefowie kuchni (Norbert Niederkofer*** , Alfio Ghezzi** , Michele Lazzarini i Claudio Melis ) przygotowali specjały z lokalnych produktów.
Co 12 nagradzane włoskie wino pochodzi z Południowego Tyrolu – mając na uwadze, że jest to jeden z najmniejszych obszarów uprawy w kraju.
Hasłem przewodnim w trakcie uroczystej kolacji była idea, która ukazuje, że potrawa z dwiema lub trzema gwiazdkami Michelin jest stworzona z lokalnych produktów, które są wspólnym dobrem narodowym, traktowane z najwyższym szacunkiem (na każdym etapie – począwszy od uprawy, zbierania, transportu i dalszej obróbki).
Projekt pt. Torggelen am Ursprun zrzesza lokalnych gospodarzy, którzy jesieniś zapraszają do swoich winiarni i piwnic na degustację młodego wina, podając kasztany i wiejskie potrawy. W ten sposób kultywują tradycyjny, wiejski styl życia.
Z odwiedzinami u lokalnego producenta dżemów, serów i pieczywa.
W trakcie produkcji chleba na zakwasie.
Krajobraz, klimat i nastrój urzekający. Kto raz odwiedził włoskie miasteczko Bolzano z przyjemnością tu powróci!
P.S. Jeśli mielibyście pytania dotyczące agroturystyki w okolicach Bolzano, zostawcie je poniżej, postaram się pomóc :-) Polecam również stronę dedykowaną Południowemu Tyrolowi.
Zosiu, jesteś czarodziejka codzienności
Poza wspaniałym talentem kulinarnym , wyczuciem smaku i doskonałym gustem potrafisz przepięknie opowiadać. Twoje relacje z podróży, opisy zwykłego dnia okraszone cudnymi zdjeciami tworzą prawdziwą bajkę. Zaglądania na bloga i przeglądanie Twoich książek są dla mnie doskonałą odskocznia od tej codziennej bieganiu. Dziękuję ❤
Zosiu, przepięknie opowiedziana historia.
Kingo kochana, dziękuję :* Dla takich wiadomości, aż miło się piszę i fotografuje :*
Wspaniała wyprawa i przepiękne zdjęcia. W tym regionie Tyrolu jeszcze nie byłam, jednak miałam przyjemność gościć w Pinzgau ( mam nadzieje że tak się to pisze) i poznać nie tylko kulinarne wspaniałości ale też bardzo mądre podejście do rolnictwa i przetwórstwa. Mam nadzieje że polscy rolnicy też pójdą tym torem. Moim zdaniem lepiej iść drogą jakości, naturalności i rewelacyjnego smaku niż masowej produkcji produktów delikatnie rzecz ujmując słabych. Zachwycaliśmy się niesamowitymi serami, wędlinami ze zwierząt chodowanych na zboczach wśród pachnących ziół ale tez dziczyzny, powidełkami i nalewkami z górskich owoców. Pierwszy raz próbowałam tam soku z kwiatów dzikiego bzu – rewelacja. W otoczeniu tak pięknych krajobrazów wszystko wydawało się jak pięknej bajce. Mino że produkty nie są tamie wróciliśmy z całą siatką wspaniałości. Serdecznie polecam górskie wyprawy połączone z poznawaniem kulinarnych perełek regionu.
cudownie! :) niesamowite miejsce ;)
Cudnie, aż chciałoby się tam być … :) Uściski !
… ściskam!
Masz piękny sweterek na zdjęciach. Można wiedzieć gdzie kupiony? :))
Wiolu, ten szary pochodzi z H&M (obecna kolekcja), pozdrawiam ciepło!
Zosiu piekne zdiecia i cala relacja z wyjazdu milo sie ogladalo, choc mam pytanie skad u ciebie w kuchni te duze lustro czy to konsola pozdrawiam cieplutko
Zosiu jak zwykle Twoje zdjęcia oglądam z prawdziwą przyjemnością! I aż mi tęskno za górami, które kocham od dziecka dzięki rodzicom. Teraz przekazujemy ich piękno naszej córeczce, która ma teraz 4,5 miesiąca, a pierwsze szlaki w Karkonoszach i Tatrach już zaliczyła. Każdego dnia dziękuję za codzienność, bo tyle w niej piękna. I Twoje zdjęcia tylko to potwierdzają Zosiu! Pozdrawiam serdecznie :*
Droga Monika, dziękuję za ciepłą wiadomość. To cudowne, gdy rodzice wspólnie zdobywają świat ze swoimi dziećmi – szczególnie od najmłodszych lat. To było też i moje marzenie, które wspólnie możemy realizować. Przesyłam dla Was gorące uściski :*
Kochana Zosiu, wspaniałe zdjęcia i super pobyt na Cook of the mountain :-). Byłam w Bolzano 3 lata temu i bardzo pozytywnie to urocze miasteczko mnie zaskoczyło. Mąż napisał książkę o Oetzi (mumii zamarzniętej) i koniecznie chciał dotrzeć do Bolzano, gdyż tam mieści się muzeum Oetzi i jest sprzedawana jego książka: Oetzi der Mann aus dem Eis :-).
Wieczorne buziaki z Wrocławia. Ania
ojejej Aniu, jak wspaniale :-) O Oetzi oczywiście słyszałam, ale niestety czasu za mało… kolejnym razem koniecznie zajrzymy :) Gratulacje dla męża.. to musiała być niesamowita przygoda!
Jak tam pięknie !
Jak zawsze, nie zawiodłam się, przecudna Zosia, piękne zdjęcia 😉Zosia mistrzyni
:*
Dzień dobry Zosiu, pierwszy raz piszę komentarz, choć bloga regularnie czytam i oglądam, bo klimat jest baaaardzo wciągający:) Mam pytanie, jak dotarłaś do Bolzano, planuję podróż w styczniu w tamte rejony, ale w zimie wolałabym raczej uniknąć podróży autem. Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam serdecznie spod Krakowa
Dzień dobry Aniu, serdecznie dziękuję za wiadomość. Do Bolzano dotarłam samolotem do Monachium.
(Z Warszawy do Monachium lata Wizz Air). Z Monachium kursują autobusy. Bilety lotnicze można kupić już od 80-150 euro (przy bagażu rejestrowanym), podróż zajmuje około 2 godzin i ok. 4 godziny – FlixBusem
Czy tylko mi wyświetlają się zdjęcia w dużym formacie? Na ekranie nie mieści mi się całe zdjęcie tylko musze przewijać, a szkoda :( może warto zmienić trochę ich wielkość?
hmmm, pierwszy raz zanotowałam ten problem :(
też tak mam, nie pamięta od kiedy, przyzwyczaiłam się
Nie wiem który już raz oglądam te zdjęcia i napatrzeć się nie mogę! Dziękuję za te chwile przyjemności. Góry- totalnie moje klimaty, a w Twoim ujęciu- cudo! Choć często bywam w górach, zazdroszczę Ci tej podróży. Życzę Ci jak najwięcej takich wypraw, a nam możliwości oglądania zdjęć i czytania relacji. Pozdrawiam.
Aniu dziękuję za wiadomość, ściskam mocno!
Zośka stale się rozwijasz a przy tym zachowujesz swoją naturalność. ZUCH DZIEWCZYNA!
k.
Zosiu nasza kochana – masz duży dar do rejestrowania codzienności – zyczę Ci jeszcze więceh wyjazdów (chociaż, nie wiem czy jeszcze pragniesz, bo wg mnie jesteś stale w rozjazdach) i dziękuję Ci za to, że jesteś w tej naszej sieci :* Twój świat jest piękny!
jak zwykle czyta się i ogląda z przyjemnością i apetytem. Aż chciałoby się znaleźć przepis na smakowicie wyglądający Kniekiachl. przerzuciłam google’a i wiesz, że na polskich stronach tylko MCE i blog Adamczewskich wspomina o tym deserze? ale bez przepisu. Zosiu? Coś może? co? proszę… i pozdrawiam
Poczułam się jak w pięknie ilustrowanym odcinku The chef’s Table :) pięknie, aż chce się spakować swetry, trapery i go!
Jesteś bardzo pracowitą osobą!!!!