O tej porze roku robienie zakupów na rynku to największa przyjemność! Na targach wszystko pachnie a kolory aż kipią od swojej dojrzałości. Mam dwa ulubione miejsca, które odwiedzam w tygodniu. We wtorki i piątki to rynek przy ulicy Polnej w Sopocie, a w pozostałe dni to bazar przy placu Górnośląskim w Redłowie. Wielokrotnie złapałam się na tym, że idę tam ot tak, żeby połazić, posłuchać ludzi, podpatrzeć ich pracę. Mam słabość do szybkiego zjednania się z prawdziwymi rolnikami, których od razu rozpoznaję. To widać po ich miłości do produktów i po szacunku do pracy na roli. Ich stragany z reguły ograniczają się zaledwie do kilku, kilkunastu produktów, co świadczy o ich rzetelności. Włoszczyzna jest dorodna, przybrudzona mocno ziemią i nigdy nie pakowana w plastikowy celofan. Pęczek pietruszki czy szczypior trudno objąć jedną dłonią. Kształty i rozmiary są nieregularne co świadczy o braku dodatkowych zabiegów, przyspieszaczy, ingerencji hormonów i innych ulepszaczy. Lubię spotykać tu ludzi z prawdziwą pasją i podpytywać ich o sprawdzone metody. Prosta i szczerze mądrość życiowa, o którą w tych czasach coraz trudniej.
Duża część produktów, którą wykorzystuję do swojej codziennej pracy pochodzi również z popularnych supermarketów. Lubię zaglądać do sklepików ze zdrową żywnością – chociaż mam świadomość, że część produktów jest tańsza gdzie indziej. Wraz z marką Carrefour Polska chciałabym zwrócić Waszą uwagę na te produkty ze zdrowej żywności, które dotychczas były trudno dostępne w osiedlowych sklepikach. Choć darzę miłością mój orłowski – garażowy sklepik – za to, że nie ma kolejek, za miejsce do parkowania zawsze wolne, za twaróg ze Strzałkowa i kefir z Kranegostawu, to jednak nie dostanę tam mleczka kokosowego, tofu, komosy ryżowej czy pikantnej oliwy z peperoncini – najlepszej do domowej pizzy!
Wybór produktów z tzw. zdrowej półki – dietetycznych, wegetariańskich, bez laktozy, dla diabetyków, bezglutenowych, czy eko jest szeroki, a ceny naprawdę atrakcyjne. Choć nasza codzienna dieta zawiera większość składników, to od czasu do czasu bardzo chętnie próbuje nowe produkty. Gotując od czasu do czasu z zagranicznych blogów – często natrafiam na przepisy uwzględniające różne rodzaje mąk, które czasem w domowych warunkach samemu nie sposób przygotować (mój blender ledwo dyszy, po ostatnich próbach otrzymywania mąki migdałowej).
Zapraszam Was zatem gorąco na kolejny wpis, w którym łączę produkty ze zdrowej półki z tymi prosto od rolnika. Już teraz zdradzę, że dodatkiem do dania głównego będzie domowa oliwa pietruszkowa z czosnkiem i gruboziarnistą solą :)
* p.s. Ostatnie zdjęcie zostało wykonane przy opuszczonej szklarni w Kolibkach w Gdyni-Orłowie. Pamiętam jeszcze czasy, gdy na rowerze w okresie wiosenno-letnim jechało się po doniczkę Pelargonii. Ciepłe powietrze witało zza szyb i złudzenie że lato trwa cały rok. Taka szklarnia, to moje mini marzenie. Jaka szkoda, że niszczeje.
Czekam z niecierpliwością na tę domową oliwę – mam dużo pietruchy w ogrodzie. Zabawne ale dzisiaj kupiłam buteleczki na domową oliwę – bo zabieram się za napisanie postu o oliwie z dodatkiem rozmarynu, którym się zachwyciłam :-)
:-) Super, dzięki za wiadomość! Ta oliwa ma niesamowity kolor – pięknie prezentuje się na talerzu i jak pachnie! Myślę, że przepis Ci się spodoba – jest mało czasochłonny :-)
Zosieńko jakie zdjęcia piękne – a szklarnia urocza! Pasujesz tam idealnie :)
uwielbiam chodzić na lokalny ryneczek:)
Droga Zosiu! Świetna relacja, znam i kupuję płatki owsiane i inne z serii zamieszczonej na zdjęciach i sama mieszam domowe musli:-)
Pamiętam też doskonale Twoje relacje ze straganów np. w Rzymie – często zaglądam do archiwum;-)
Pozdrawiam serdecznie znów z południa PL,
Marta:-)
?
A który to sklepik garażowy ? Pytam bo też mieszkam w Orłowie, i znam tylko jeden. Niemniej jednak może coś przegapiłam?
Jest tylko jeden:-) Smyk!
No tak!!! Ja do niego mam klika kroków….Fajnie że jest?
:-)))
Zosiu zachwycająca sukienka. Moge spytać gdzie ją kupiłaś?
Zosiu skąd ten piękny koszyk??
Piękne zdjęcia. Kocham lato i jesień za te dary natury :) , mam to szczęście, że mam ogródek w którym mogę się cieszyć pysznymi warzywami i owocami, aż do jesieni… a nawet zimy, bo niektóre mrożę. Pozdrawiam Zosiu.
Ooo widzisz! Wspis strzał w dziesiątkę. Przy dzisiejszej przetworzonej żywności bardzo się przydadzą przepisy na domową oliwę, czy inne domowe przetwory, które są i w roli głównej na talerzu i w roli drugoplanowej. No to czekamy na to co zdrowe!
:-)))
My też kupujemy warzywa na rynku od staruszka, który ma najbardziej brudną marchewką i najmniejszy wybór produktów, także coś w tym jest. Niestety trzeba uważać na oszustów, bo słyszałam, że np. sprzedawane są jajka, pochodzące z marketu, z napisem, że prosto z gospodarstwa:-( ale to już da się poznać:-)
Super wpis Zosiu:-) Fajnie, poznawać Cię tak od kuchni:-)
pozdrawiam:-)
Olu dzięki za wiadomość! Z jajkami masz rację – też słyszałam! Uściski i dobrego weekendu!
Zosiu, drobna korekta – powinno być kefir z Krasnegostawu :) poza tym ciekawy post :) pozdrawiam ciepło z Lubelszczyzny!
dzięki! Już poprawiam :)
Zosiu, skad ta piękna sukienka? :))))
marks & spcencer :)
Ja co prawda na straganach kupuję rzadko, raczej staram się żywić plonami mojego ogrodu, a część produktów, takich jak jajka, masło, ser biały biorę prosto od „baby ze wsi”.
Pozdrawiam!
http://maginspires.blogspot.com/
Ale ta opuszczona szklarnia przecież na Ciebie czeka! To jest Twoje miejsce, Zośka, nie ma co się dużo zastanawiać!!!
???
:* :* :* :*
Raczej nie pytam o rzeczy niezwiązane z kulinariami, ale dziś urzekły mnie twoje pantofelki:) Zdradzisz Zosiu skąd są.
A w nawiązaniu do wpisu, to kilka razy widziałam cię także na hali targowej w Gdyni Głównej. Pozdrawiam serdecznie:)
:-) P.S. Massimo dutti :)
Zosiu, polecam Ci zrobić mąkę migdałową w młynku do kawy – u mnie zawsze się sprawdza :) Pozdrawiam :)
Uwielbiam Twoje teksty :-* Pisz częściej :-))
:***
Zosiu widzę, że kontynuujesz propagowanie zdrowej żywności! A ja najbardziej lubię Twoje placuszki z bananami bez mąki – pamiętasz? Taki stary wpis – ale mój ulubiony. Ściskam mocno!!!!!
Twoja Fanka!
Orłowo i szklarnia na Kolibkach- uwielbiamy to miejsce z mężem :-))
Dziękujemy za ten wpis!
Agnieszko, to ja dziękuję za wiadomość i odwiedziny :*
Piękna ta szklarnia :) Idealna na jakieś zdjęcia :)
Gosiu, jak trafić do tej szklarni?