Skip to main content

Moja wielka, grecka przygoda pod sterami Kapitana Kasperaszka

*   *   *

Jak dotąd obraz greckich wysp funkcjonował w mojej wyobraźni wyłącznie, dzięki mitologii greckiej, przez którą każdy licealista musiał przebrnąć. Dzieje świata od chaosu do czasów wojny trojańskiej, dla jednych stanowiły fantastyczną przygodę, gdzie trudno oddzielić to, co boskie od tego co ludzkie, a dla innych mogły się wydawać kolejnym przedmiotem i nie lada wyzwaniem do zapamiętania zagmatwanego świata.

Okazją do opłynięcia trzech blisko od siebie położonych greckich wysp, była premiera książki kapitana Piotra Kasperaszka pt. ,,Moja grecka kuchnia. Przepisy z tawerny i kambuzy”.

Kapitan od 25 lat przemierza greckie wody. Zaprawiony żeglarz i wielbiciel dobrego jedzenia, doskonale zna miejsca, które warto odwiedzić, by poczuć smak i autentyczność kuchni greckiej.

Widok ze wzgórza greckiej wyspy Poros.

Do Aten najłatwiej dolecieć greckimi liniami Aegean Airlines. Nasz wylot nastąpił z Warszawy i trwał około 2 godzin (warto pamiętać o godzinnej różnicy czasowej). Najlepiej jechać w sezonie, który rozpoczyna się od kwietnia do końca października – z informacji od kapitana, we wrześniu i październiku jest już zdecydowanie mniejszy ruch w portach, a temperatura wody jest idealna do kąpieli, gdyż zdążyła się nagrzać przez cały sezon.

W towarzystwie Magdy z Krytyka Kulinarna  i Małgosi Minty na katamaranie George’a Vlamisa z Yachts & Yacht Charter Management.

Z Małgosią miałyśmy już przyjemność się poznać w czasie naszego szalonego wyjazdu do Moskwy – Jej ogrom wiedzy i doświadczenia zawsze mnie zachwyca, a wspólne odkrywanie nowych lądów stanowi wielką przyjemność.

Z Basia Starecką poznałyśmy się pierwszy raz, choć Jej wywiady i reportaże znam z Wysokich Obcasów. Jest wspaniałą dziennikarką, autorką bloga nakarmionastarecka.pl. i na co dzień bardzo często podróżuje // Z nierozłącznym aparatem to Magda z bloga, którego z pewnością nie muszę Wam przedstawiać – krytykakulinarna.pl Jej dowcip i sposób bycia zaskakuje nie jednego twardziela, a nasze wspólne wieczory na deku przy ouzo będę długo wspominać!

Przez kilka dni pływając po morzu i odwiedzając greckie porty mogłam podejrzeć nieco kulinarne tradycje. Kapitan podobnie jak większość Greków nie trzyma się kurczowo przepisów. Stawia na lokalne produkty, których siłą jest świeżość. Lubi gotować z pamięci i swojego doświadczenia wynikającego z rozmów z ludźmi. Jego gotowanie jest wesołe i radosne, ożywione dużą pomysłowością! W jego najnowszej książce kucharskiej z pewnością znajdziecie przepisy zarówno na najpopularniejsze greckie dania, jak i te mniej znane, o różnym stopniu trudności.

Gotowanie zupy rybnej na pokładzie katamaranu to wydarzenie, które na długo zapamiętam. Dopłynęliśmy do odpowiedniej zatoki, gdzie kotwica mogła sięgnąć dna. W blasku zachodzącego słońca, ryby i owoce morza, które kupiliśmy na targu nabrały jeszcze silniejszych barw. Na płycie gazowej w kuchni katamaranu powoli dochodził duży gar zupy rybnej z szafranem… i to poczucie, że właśnie przeżywamy wspólnie niezapomnianą przygodę!

… a po kolacji obowiązkowa kąpiel. Tu z moją Agnieszką z którą dzielnie przepłynęłyśmy z zacumowanego katamaranu do siarczystych źródeł przy brzegu wyspy Methana // Na skałach oczywiście szałwia :-)

Obudzić się w porcie i wypić kawę wyglądając przez luk swojej kajuty to niezapomniane wrażenie… a później, póki jeszcze wszyscy śpią z aparatem do portu podglądając życie na wyspie.

Część śniadań wspólnie jadaliśmy na katamaranie – głównie sery, pomidory i chleb kukurydziany. A gdy ktoś miał ochotę i czujne oko – tak jak Małgosia Minta – to można było załapać się na świeże figi prosto z drzewa (Małgosia jeżeli to czytasz –  do dzisiaj czuję ten smak! :-)).

Będąc w Grecji nie sposób nie zjeść na śniadanie jogurtu greckiego z miodem, owocami i pistacjami. I tu ciekawostka, prawdziwy jogurt grecki to 10% tłuszczu!

Ulicami Eginy, wyspa która słynie z orzechów pistacjowych.

W centrum uroczego portu działa malutki targ z rybami i owocami morza – raj dla miejscowych kotów! A tuż obok, lokalne tawerny serwujące świeży połów.

Kocie gangi! Wszędzie ich dużo, a najwięcej przy brzegu czekając aż rybacy zwiną sieci – po lewej port w Poros a naprzeciw Półwysep Peloponez.

Poczucie humoru i dystans do otoczenia to wielka sztuka – szczególnie potrzebna gdy jest się dowódca załogi! :-) // Na wyspie Poros w zaprzyjaźnionym warzywniaku szukamy produktów na kolację.

Bougatsa, czyli ciasto filo z kremem i cynamonem. Najpopularniejsze greckie ciasto śniadaniowe – w smaku przypomina naszą rodzimą karpatkę. Przepis w najnowszej książce kpt. Piotra Kasperaszka pt. ,,Moja grecka kuchnia” / premiera 25 pażdziernika, Wydawnictwo Nautica & Edit PR.

Dopływamy do wyspy Hydry – moment cumowania to zawsze chwila skupienia, tak by nie naruszyć sąsiednich łodzi. To też jeden z niepowtarzalnych widoków miasta od strony wody.

Odcienie wyspy Hydry.

Transport uliczny na Hydrze to … osiołki i muły!

Grecka kawa najczęściej jest dość słodka – gotuje się ją z wodą i cukrem. Całość mieszamy i doprowadzamy do wrzenia, dzięki temu powstaje gęsta kawowa pianka. Dla mnie trochę zby słodka więc dolewam mleko // Gorące pierożki z fetą przywitały nas w piekarni blisko ateńskiej mariny.

Niepowtarzalne zachody słońca w których nie sposób nie odczuć obecności bogów greckich… 

Jeżeli zaciekawiłam Was moją relacją, to zapraszam na kolejny wpis w którym dopłynęliśmy pontonem do malutkiej, samotnej wyspy by grillować na jej skałach o zachodzie słońca!

Do zobaczenia, Zosia

35 Odpowiedzi do “Moja wielka, grecka przygoda pod sterami Kapitana Kasperaszka”

  1. Piękna relacja, Grecja już dawno skradła moje serce. Czekamy na zachód słońca ;)

  2. O tak…do dziś pamiętam smak fig kupionych od pewnego starszego Pana na Krecie, i owoc granatu prosto z drzewa….. w ogóle wakacje w Grecji smakują i pachną jak dla mnie najlepiej :)
    A uliczek jak w Rethymno i Chanii nie ma nigdzie na świecie :) Wakacje tam nigdy mi się nie znudzą.
    Pozdrawiam :)

  3. Zosiu, rewelacja! Choć, już widziałam , wiele fotorelacji z podróży, ta ma świetną energie: i ta chemia wynika chyba z ciekawego połączenia: fajne kobietki ( women power, na luzie i bez zadęcia, i taki „dziewczeński”spontan), męski pierwiastek w postaci el Kapitano , ciepło , ale nie upał; Grecja ale nie ta , która widać na każdym katalogu i to jedzenie rdzenne, prawdziwe. Super.

    Jeszcze tak wrzucę ,że zaciekawiło mnie to, że greckie jedzenie to nie mięcho..smażone , pieczone…tylko ryby i świeżość. Mam możliwość kosztowania kuchni greckiej w miejscu, gdzie mieszkam, ale po obejrzeniu Twojej relacji , stwierdziłam, że co do tej pory próbowałam to ściema i masówka. Będę szukać teraz prawdziwego Greka:)
    Pozdrawiam, i uwaga na wichury- nadchodzą….
    Martyna

  4. Wspaniała relacja, cudowne zdjęcia. Szalenie miło się je przeglądało w ten deszczowy poranek :)

  5. Wspaniały wyjazd. Czas spędzony nad wodą, świetna pogoda, pyszne jedzenie, bo takie najlepiej smakuje na miejscu ze świeżych produktów. Z wielką przyjemnością delektowałam się twoją relacją. Buziaki.

  6. Grecja – moje marzenie. Przepiękne zdjęcia! <3 A co do 10% jogurtu greckiego, to o matko, nie wiem czy bym jadła, toż to praktycznie jak śmietana 12%.

  7. Wiem, wiem to jest blog o gotowaniu a nie o modzie.
    Ale…
    pięknie łączysz Zosiu pasje gotowania z modą.
    Widać to jak dobierasz stroje, rekwizyty do tego co gotujesz.
    Dlatego ciśnie się na usta zapytać czy biała sukienka na grubszych ramiączkach jest z Cos?
    A niebieska bluzka w paski i ta biała w czarne paski skąd są?
    Kocham paski dlatego śmiem zapytać ale nie wiem czy padnie odpowiedź.
    Pozdrawiam.

    • Karolino baaardzo Ci dziękuję za wiadomość :-) (… i już spieszę z odpowiedziami: bluzki w paski najczęściej kupuję w COS-ie, bo są dość dobre gatunkowo, podobnie biała sukienka (na ostatnim zdjęciu). A sukienka na ramiączkach to befree). Uściski!

  8. Boże! Jak ja Ci zazdroszczę ;)
    Piękne zdjęcia, piękna przygoda :)

    Pozdrawiam

  9. Widać, że grecka przygoda się udała. Szczególnie zazdroszczę greckiego jedzenia, bo kocham grecką kuchnię :)

  10. Zosiu zdjęcia są wspaniałe.. masze oko do uchwycania momentów. Aż chce się od razu wypłynąć w taki rejs!

  11. Ja mam tylko jedno pytanie… jak Ty to robisz, że masz taką figurą jedząc to wszystko co na co dzień nam ukazujesz na blogu?

  12. Cudna fotorelacja, z niesamowitą energią! Aż zatęskniłam za latem… ? Na Krecie byłam 2 lata temu i dzięki temu wpisowi postanowiłam odwiedzić Grecję w następne wakacje ?.
    Grecję uwielbiamy, a kuchnię grecką kochamy!

    Uściski Zosiu!

  13. Ja również się przyłączę: nikt inny w blogosferze nie zachęca mnie tak do odwiedzania opisywanych miejsc, co Ty! Trafiasz idealnie w moje gusta! Przy tym to wszystko jest tak niewymuszone i niewydumane, że z powodzeniem i przyjemnością mogę zrealizować również u siebie! Z kolei ja mam inne pytanie: skąd czerwony strój???:-)

    • Anito jesteś kochana!!! Nawet nie wiesz jak mi miło, że tak to odbierasz… czasem człowiek już sam nie wie czy w dobrym kierunku idzie i czy nadal ma dystans do siebie.. :-))) (P.S. Kostium z Calzedoni :-)

    • Zdecydowanie to dobry kierunek:-) Lubię Twoją nieprzestylizowaną rzeczywistość: gotowanie, nie po to, żeby pokazać zdjęcia na Instagramie, tylko żeby się po prostu najeść;-); klasyczne ubrania, spódniczki do kolan u Ciebie i córci! Dzięki Tobie przypomniałam sobie, że też je zawsze uwielbiałam, a jakoś tak przestałam nosić; niefarbowane włosy (ja już muszę niestety;-)), nieprzesadny make-up bądź brak w codziennym życiu, a jednak wyglądasz uroczo. Udowadniasz, że tak można. Fajnie:-)

  14. Pani Zosiu z ogromną przyjemnością obejrzałam zdjęcia i przeczytałam opisy. Zgadzam się z wcześniejszymi komentarzami. Ja również jestem zachwycona. Dodam jeszcze coś od siebie – z ciekawości zajrzałam na podane w tekście blogi… i zauważyłam, że tylko Pani przedstawiła swoich towarzyszy podróży… i to w taki … ujmujący sposób. Jest Pani nie tylko zdolna i piękna. Ma Pani klasę! Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za inspirację ?

  15. Zosiu! Przyznam szczerze, że nie myślałam o Grecji jak o wakacyjnym kierunku dla siebie, ale po Twojej słonecznej relacji chyba czas, by wziąć ją pod uwagę:)
    Będę do niej chętnie wracać, bo… w te jesienne dni rozgrzewa tak samo skutecznie Twoje pyszne dania – dziękuję i pozdrawiam cieplutko!!!

  16. Zosiu, uwielbiam oglądać Twoje przepiękne zdjęcia! Gdybyś wydała album ze zdjęciami, kupiłabym na pewno. Uściski

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.